REKLAMA

8 najlepszych aplikacji mobilnych w 2010 r.

03.01.2011 09.10
8 najlepszych aplikacji mobilnych w 2010 r.
REKLAMA
REKLAMA

2010 rok to był czas wysypu doskonałych aplikacji mobilnych, które niejednokrotnie zmieniały sposób wykonywania pewnych czynności na smartfonie, a w niektórych przypadkach okazywały się dużo bardziej przydatne niż aplikacje desktopowe. Wybrałem 8 aplikacji wydanych w 2010 r., bez których dziś nie wyobrażam sobie korzystania z mobilnego systemu operacyjnego.

Tak się składa, że w poniższym zestawieniu pojawiają się aplikacje dostępne jedynie na system iOS Apple’a (iPhone, iPod touch, iPad), ale ranking uogólniam na wszystkie mobilne systemy operacyjne. Przejrzałem bowiem setki, o ile nie tysiące aplikacji nie tylko na iPhone’y, ale także smartfony z Androidem, BlackBerry, Nokie, Windows Phone 7, a nawet Samsungi z systemem bada. Miałem sposobność i przyjemność testować je w zeszłym roku wszystkie dość intensywnie i naprawdę wnikliwie. Żadna mobilna platforma nie jest jednak w stanie na dziś równać się poziomem aplikacji do iOS. Stąd żadna aplikacja spoza AppStore Apple’a nie znalazła się w czołowej 8 moich ulubionych aplikacji mobilnych wydanych w 2010 r.

W poniższym zestawieniu znalazła się również tylko jedna aplikacja dostępna wyłącznie na iPada. W ciągu roku od pojawienia się na rynku, iPad nie doczekał się jeszcze wielu genialnych aplikacji, które byłyby wyraźnie lepsze od tego, co możemy dostać na smartfonach. Są też 3 aplikacje, które są aplikacjami uniwersalnymi, tzn. funkcjonują zarówno na iPhonie, jak i iPadzie, w obu przypadkach dostosowując swoje interfejsy do charakterystyki danego urządzenia. Stali Czytelnicy Spider’s Web z pewnością nie znajdą na liście wielu zaskoczeń – o większości aplikacji już wcześniej pisałem. Mimo to, w tonie podsumowującym 2010 rok chciałem zebrać te najważniejsze produkty świata mobilnego.

Oto moja lista (kolejność aplikacji według liter alfabetu):

Calvetica

Dziwnym trafem Apple zapomina o porządnych aktualizacjach fabrycznych aplikacji iPhone’a. Kalendarz – bodajże najbardziej podstawowa aplikacja biznesowa smartfonu – leży u Apple’a odłogiem już od dawna. Wady systemowego Kalendarza w iPhonie wymieniać można by długo. Ale po co? Wystarczy wymienić zalety aplikacji Calvetica i będzie wiadomo, w czym Kalendarz od Apple’a kuleje. Horyzontalny układ ekranu do tygodniowego widoku kalendarza, dodanie wydarzenia do kalendarza przy wykonaniu zaledwie dwóch dotknięć ekranu, czy możliwość zawężenia widoku godzinowego dnia do aktywnych godzin to tylko kilka z killer-opcji tej aplikacji. I – co dla niektórych, w tych dla mnie, najważniejsze – fenomenalny wygląd i „feeling” aplikacji. Słowem – z tą aplikacją fabryczny Kalendarz wyląduje gdzieś na meandrach dziewiątego pulpitu Waszego iPhone’a.

Camera+

Przyznam, że nie załapałem się na pierwszą wersję aplikacji, która niczym kometa pojawiła się w AppStore, po czym natychmiast zgasła (przy wydatnej pomocy Apple’a, który aplikację ze swojego sklepu usunął). Kupiłem całkiem niedawno, gdy w wersji 2.0 ta fotograficzna aplikacja numer 1 wróciła do AppStore i?, choć wiem, że dla niektórych tego typu produkty to „macdonaldyzacja” fotografii, to prawda jest taka, że dzięki Camera+, tacy fotograficzni laicy jak ja mogą zyskać poczucie „artyzmu”. Filtry, zaawansowana edycja zdjęć, przy okazji naprawdę przejrzysty interfejs to coś, co czyni Camera+ aplikacją wręcz idealną. Niektórzy zachwycają się konkurencyjnymi aplikacjami: Hipstamatic czy PictureShow. Dla mnie Camera+ jest najprostszą i jednocześnie najbardziej zaawansowaną aplikacją fotograficzną. Stąd zapewne jej popularność.

Economist


Tej aplikacji jeszcze na Spider’s Web nie opisywałem; to dziwny, ale jednocześnie wiele mówiący przypadek. Jeśli czytacie regularnie Spider’s Web, musicie wiedzieć, że jestem fanem mobilnych aplikacji prasowych. Jednakże mimo wielu szumnych zapowiedzi, na iPadzie jeszcze killer-aplikacji prasowych nie ma (no, może oprócz jednej, o której poniżej). Dlatego – śmiem twierdzić – że między innymi dlatego, po pierwszym zachwycie, spada sprzedaż prasy na tablecie Apple’a. Economist jest inny niż wszystkie aplikacje prasowe w AppStore. To, co udało się autorom, to nie bujne multimedia, ale przeniesienie bardzo unikalnego charakteru wydawnictwa na wydanie mobilne. Może to głupie, ale wygląd, czcionki, układ treści niewiele różni się w iPhonie/iPadzie od tego, co można znaleźć w druku. To wielka zaleta tej aplikacji – wprawdzie nie ma „bajerów”, ale jest zachowany bardzo charakterystyczny wygląd i układ treści tego czołowego wydawnictwa biznesowego. Mnie to zdecydowanie wystarcza by regularnie wydawać 5,99 dol. na kolejne wydanie The Economist na iOS.

Flipboard


Aplikacja roku na iPada według Apple’a. Szczerze? Nie mogło być inaczej. Kiedy po raz pierwszy opisywałem Flipboard na Spider’s Web nazwałem Flipboard pierwszą „killer-aplikacją” na tablet Apple’a. Nic się nie zmieniło. To dalej najlepsza i chyba jedyna aplikacja, która uwzględnia fakt, że iPad to jednak nie jest tylko większy iPhone. Flipboard to agregator źródeł medialnych i społecznościowych – możemy (od niedawna) podpiąć w nim swojego Google Readera, a także Facebooka, Twittera oraz dodać dziesiątki sugerowanych źródeł medialnych. Flipboard to inteligentna bestia – wybiera najważniejsze linki z naszych społecznościowych streamów i prezentuje je w formie „gazety” z zaawansowaną zajawką treści. Przy okazji pokazuje nam kto i jak daną pozycję na Twitterze skomentował. Całość robi piorunujące wrażenie. Powtórzę to, co napisałem recenzując Flipboard – dla tej aplikacji uwiarygodniony jest wydatek 500 dol. na tablet Apple’a.

Instagram

Serwis społecznościowy oparty na iPhone’owej fotografii – w zasadzie to by wystarczyło za charakterystykę aplikacji i uzasadnienie czemu znalazła się w wśród 8 najlepszych aplikacji mobilnych roku. Wprawdzie nie ma tylu opcji edycji zdjęć co Camera+, ale ma w sobie coś niesamowicie „chwytliwego” – klasyczny do bólu element społecznościowy – obserwacja i możliwość bycia obserwowanym przez innych użytkowników aplikacji. Do pojawienia się w AppStore dwóch aplikacji fotograficznych: Camera+ oraz Instagram nie interesowałem się zdjęciami w iPhonie prawie w ogóle. Odkąd są – z jedną (Camera+) robię – tak mi się wydaje – coraz bardziej zaawansowane zdjęcia, a z drugą przeglądam i komentuję setki zdjęć robionych i udostępnianych przez innych użytkowników aplikacji. A to całkiem poważna zmiana moich smartfonowych przyzwyczajeń.

Instapaper Pro

O Instapaper napisano – ba, sam napisałem – już chyba wszystko. Niemniej jednak, ciągle warto podkreślać, że to jedna z tych aplikacji, dla których po prostu warto mieć urządzenie mobilne. Małym przyciskiem umiejscowionym na pasku zakładek w dekstopowej przeglądarce internetowej dodajemy teksty z odwiedzanych stron do przeczytania na później. A później czytamy je później w aplikacji Instapaper Pro na iPadzie (choć na iPhonie też). Możliwość tworzenia katalogów dla zebranych tekstów, synchronizacja stanu czytania danego tekstu, czy też możliwość ustawienia kontrastu – biel/czerń w zależności od czasu czytania treści to najważniejsze cechy tejże aplikacji. Ciągle nie zdecydowałem się płacić abonament za jej używanie (bo czekam na obiecany killer-ficzer), ale używam codziennie. Głównie przed snem.

Momento

O istnieniu tej aplikacji dowiedziałem się od MacKozera. Momento to swego rodzaju pamiętnik naszych aktywności w mediach społecznościowych. Czyli – bazując na jeszcze całkiem niedawno obowiązującej definicji – „blog”. Momento pozwala zbierać wszystkie nasze statusy/uaktualnienia/komentarze/odpowiedzi/wiadomości z Facebooka, Twittera, Flickra, Last.fm, YouTube, Foursquare, Gowalla, Digg, Vimeo, czy dowolnie wybranego kanał RSS. Aplikacja prezentuje je wszystkie w formie kalendarza. Można dodawać własne wspomnienia czy tagować odpowiednie wpisy. Nie potrafię do końca wytłumaczyć czemu, ale to jedna z najczęściej odwiedzanych przeze mnie aplikacji. Bardzo, bardzo przydatne narzędzie do kontroli własnej działalności w sieci.

Reeder


Ostatni na liście, choć na pewno nie ostatni hierarchicznie Reeder to ciekawy przypadek – z jednej strony zrobił to, co jeszcze rok temu wydawało mi się niemożliwe – zastąpił NetNewsWire na pozycji jedynego klienta Google Readera na iOS/Mac OS X, jakiego używam, a z drugiej strony, ponownie muszę zakrzyknąć – jego istnienie zagraża istnieniu Spider’s Web. Mimo tych kontrowersji, Reedera wprost uwielbiam. Wszystkie wersje aplikacji – na iPhone’a, iPada czy Mac OS X (jeszcze w wersji beta) niosą ze sobą kompletnie nowe doznania przy codziennej konsumpcji ulubionych treści w internecie. Jakie to doznania? No cóż, spróbujcie, a gwarantuję, że do Waszego starego czytnika RSS już nie wrócicie.

To tyle ode mnie. Teraz chętnie się dowiem, jak bardzo się myliłem?, bo przecież według Was najważniejszą aplikacją mobilną 2010 r. jest?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA