REKLAMA

Pierwsza killer-aplikacja na iPada

31.07.2010 20.12
Pierwsza killer-aplikacja na iPada
REKLAMA
REKLAMA

Prawdopodobnie wszyscy już o niej napisali. Prawdopodobnie wszyscy dokładnie scharakteryzowali, ale mimo to warto o niej raz jeszcze w superlatywach napisać. To pierwsza aplikacja na iPada, która wydaje się być napisana właśnie na niego, a nie przy okazji na niego. Przy okazji, bo ciągle aplikacje na iOS pisane są przede wszystkim na iPhone’a. W tym przypadku tak nie jest. Dla tej aplikacji warto mieć iPada. Nareszcie.

Na pierwszą aplikację, która uzasadniałaby wydatek co najmniej 500 dol. czekać trzeba było ponad 3 miesiące. Długo, ale w końcu jest. Mowa oczywiście o Flipboard. Ten agregator źródeł mediów społecznościowych a przy okazji innowacyjny sposób prezentowania internetowych treści idealnie wkomponowuje się w nie tylko duży iPadowy ekran, ale także doskonale wykorzystuje jego dotykowy charakter.

Ale po kolei. Flipboard to coś w rodzaju czytnika RSS, ale nie w klasycznym rozumieniu. Nie można (na razie) podpiąć tam własnego Google Readera; zdać się należy do rekomendowane przez Flip źródła z dodatkiem streamów z własnego Facebooka i Twittera. To, co czyni Flipboard unikatowym w zalewie wielu agregatorów informacji dostępnych na rynku, które w taki, czy inny sposób bazują na kanałach RSS, to sposób prezentacji zaciąganych z sieci informacji. Flipboard w inteligentny sposób prezentuje bowiem nie same linki, które wklejamy do naszych Facebooków i Twitterów, ale analizując je wybiera najważniejsze informacje i prezentuje je w formie internetowej gazety. Co więcej, te linki nie są suchymi linkami, lecz mocno rozbudowanymi zajawkami informacji kryjących się za – często skracanymi tak, by ukryć źródło – adresami internetowymi. Jeśli jesteśmy zaintrygowani daną zajawką na tyle, że chcemy przeczytać jej rozwinięcie, klikamy we wbudowaną wewnątrz programu przeglądarkę.

Na pierwszy rzut oka trudno jest rozgryźć algorytm Flipboard, ale rzeczywiście budując swoją hierarchię linków i wiadomości, potrafi on oddzielić plew od ziarna, w eksponowanych miejscach prezentując najbardziej spektakularne informacje z naszego ciągu subskrybowanych źródeł. W rezultacie otrzymujemy świetnie dobraną gazetę z definiowanymi wcześniej przez nas źródłami i charakterem informacji. To Flipboard decyduje o tym, co z miliona tweetów, facebooków, linków i RSS jest o najwyższym priorytecie poznawczym dla nas. Zazwyczaj się nie myli, prezentując w eksponowany sposób nie tylko samą informację zamieszczoną przez naszych znajomych, czy aktywne serwisy, ale co najmniej połowę treści źródła, które przy okazji zostało przez nich podlinkowane.

To kompletnie inny niż linearny charakter śledzenia subskrybowanych przez nas źródeł internetowych informacji. Jeśli czytnik RSS prezentuje je nam w sposób techniczny – od najstarszego do najnowszego źródła aktualizowanych stron internetowych, tak Flipboard analizuje najnowsze informacje w sposób inteligentny, doceniając te źródła, które swoim gabarytem poznawczym wnoszą więcej niż pozostałe źródła.

A dlaczego Flipboard to przede wszystkim doskonałe narzędzie informacyjne dla iPada, a nie innych urządzeń? Bo wykorzystuje jego ekran w sposób optymalny. Nie dość, że dotyk powoduje „bliskość” odbiorcy z informacją, to jeszcze hierarchizacja prezentowanych informacji perfekcyjnie wykorzystuje przestrzeń ekranu, zaznaczając które źródło będzie miało 50% ekranu – przez to klikane częściej – a które 10% ekranu, będąc traktowane jako mniej istotną informację.

Przeintelektualizowane? Nie, bo jeśli Flipboard pokazuje przyszłość czytnika RSS, można ze stuprocentową pewnością założyć, że wieszczony tu i ówdzie koniec ery kanału RSS jest nieprawdziwy – RSS ma się dobrze. Flipboard wnosi bowiem do niego element inteligencji, który szczególnie przydatny jest w momencie, w którym wracając po cztero, pięciodniowej absencji w sieci, przerażeni trylionem nieodczytanych informacji, oczekujemy jak najszybszego dostępu do najważniejszych aktualizacji. Flipboard nam je udostępnia, wykorzystując tablet w sposób optymalny.

Żałuję, że nie ma jeszcze Flipboard na Mac. Z chęcią zamknąłbym swój czytnik RSS, który – teraz już to wiem – konsumuje mi dużo więcej czasu niż powinien.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA