REKLAMA

Samsung Galaxy Tab 10.1 - recenzja Spider's Web

30.08.2011 07.22
Samsung Galaxy Tab 10.1 – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Kilkukrotnie bezskutecznie zabierałem się do recenzji tabletu Samsung Galaxy Tab 10.1, bo… do końca nie wiem co o nim sądzę. To pierwsza tego typu sytuacja w historii moich testów różnego rodzaju super-cool sprzętu – ciągle nie wiem, co tak naprawdę sądzę o tym tablecie. Czemu? Bo nie da się dziś żadnego tabletu oceniać i recenzować bez odniesienia do benchmarku, jakim jest twórca kategorii – iPad, a tablet Samsunga jest nieprawdopodobnie podobny do tabletu Apple’a i fundamentalnie różni się tylko w jednej kwestii – systemu operacyjnego. W pozostałych elementach trudno wręcz znaleźć jakiekolwiek różnice – oba urządzenia są tak do siebie podobne, działają na tak zbliżonym poziomie, że trudno je odróżnić, a co dopiero porównywać. Jedno jest pewne – jeśli chodzi o rozwój technologiczny, to Apple z iPadem nie ma nad Samsungiem przewagi.

Co tu dużo mówić – nie odkryję zapewne Ameryki na nowo pisząc, że Samsung Galaxy Tab 10.1 jest dziś zdecydowanie najlepszym tabletem z systemem operacyjnym Google Android na rynku, nie mając w zasadzie konkurencji (Motorola Xoom wygląda przy nim jak ociężały i na dodatek niezbyt urodziwy osiołek, a reszta na czele z HTC Flyer jak urządzenia z nieco innej epoki). I że – podobnie jak smartfon Samsung Galaxy SII wygląda na ‚lepszą wersję iPhone’a 4’ pozbawioną ograniczeń Apple’a, tak i tu Galaxy Tab 10.1 wygląda na ‚lepszą wersję iPada’, ale… jednak wyraźnie z nim przegrywa ze względu na brak aplikacji dedykowanych temu urządzeniu. Jeśli jednak ktoś szuka tabletu nie od Apple, bo… <= tu wpisać dowolny z wielu oczywistych dla wielu powodów, to nie musi szukać dalej – Samsung Galaxy Tab jest na tym samym poziomie jeśli chodzi o wszystkie podstawowe kwestie użyteczności i używalności urządzenia co iPad 2. Gorzej natomiast z ekosystemem aplikacji.

W przypadku oceny tego sprzętu jakoś nie mam ochoty wdawać się w technikalia. Jeśli szukacie informacji o technologicznych bebechach tego tabletu i/lub w porównaniu do iPada, zmieńcie stronę – ja skupiłem się na analizie cech, które mogą wydać się najważniejsze dla przeciętnego konsumenta, który ceni sobie przede wszystkim wygodę użytkowania, a nie techniczne niuansiki. Jedyne trzy istotne dla mnie elementy to procesor: tu zastosowano dwurdzeniowy procesor Tegra II od Nvidii, pamięć operacyjna: o pojemności 1 GB oraz dysk: typu flash o pojemności 16GB.

Wygląd

W trybie nieaktywnym Galaxy Tab 10.1 wygląda dosłownie tak samo jak iPad, chociaż jest od niego większy, a raczej nieco dłuższy ze względu na nieco inną przekątną ekranu – 10,1 cala w stosunku do 9,7 iPada, co jest zauważalne dopiero w pracy z aktywnym urządzeniem (więcej o tym poniżej). I nawet trudno wymieniać co jest identyczne, a co jest bardzo podobne – patrząc na oba urządzenia z przodu, tzn. w części ekranowej, to wyglądają jak jednojajowi bliźniacy – niby się czymś tam różnią, ale pokrewieństwa nie da się zaprzeczyć.

Galaxy Tab 10.1 jest cieńszy i lżejszy od iPada 2, ale w zasadzie różnica jest bardzo mało zauważalna, szczególnie że tyły jednak mają nieco inną filozofię wykonania – iPad 2 jest z jednej bryły, natomiast Galaxy Tab ma aluminiową obwolutę dookoła urządzenia, ale poza tym tył zbudowany jest z plastiku.

Oba urządzenia prezentują się bardzo dostojnie. W przypadku Samsunga Galaxy Taba po prostu od razu widać, że jest to urządzenie z najwyższej półki – zadbano tu niezwykle o smukłość urządzenia, detale w postaci ładnych krzywych łączących poszczególne elementy połączenia aluminium z plastikiem, fizyczne przyciski (power, regulacja głośności) oraz wejście słuchawkowe oraz slot na kartę SIM wykonane są z takiego samego materiału jak obwoluta, czyli aliminium, co bardzo podkreśla zaawansowany styl urządzenia. Całość prezentuje się niezwykle estetycznie, ale powtórzmy jeszcze raz – przy okazji bliźniaczo podobnie do iPada 2.

Brak przycisku home

Jedyną różnicą w dizajnie obu tabletów jest to, że w przypadku Samsunga Galaxy Taba 10.1 nie ma fizycznego przycisku ‚home’, który służy za podstawowy klawisz nawigacyjny w iPadzie (nie tylko wraca się nim do pulpitu, ale także przełącza pomiędzy aplikacjami). Różnice w filozofii obu urządzeń powodują, że w przypadku Androida nie jest on aż tak użyteczny, choć… wydaje mi się, że jego brak jest jednak w przypadku tabletu wadą. Taki przycisk służy również jako element lokalizujący położenie urządzenia. Wiedząc, gdzie on się znajduje w iPadzie od razu wiadomo, w którym poziomie urządzenie się znajduje. Co więcej, wiedząc gdzie znajduje się przycisk home mogę szybciej przejść do głównego pulpitu interfejsu użytkownika. Tutaj często łapałem się na tym, że palcami szukałem przycisku po kolejnych prostopadłych krawędziach tabletu, nawet tych krótszych. Na dodatek niefizyczny ‚home’ w Samsungu znajduje się wokół trzech innych przycisków, więc dotarcie do niego szybko jest trudne. Szkoda, że Samsung nie powielił tu pomysłu, który zastosował HTC Flyer – niefizyczny przycisk home umieszczono tam zarówno w dłuższej, jak i krótszej krawędzi urządzenia.

Teraz o tym gdzie nie widzę różnicy:

– ekran: jest tak samo dobry jak w iPadzie 2, mimo nieco wyższej rozdzielczości (1280 x 800 p vs. 1024 x 768 p). Wyświetlany obraz w tablecie Samsunga jest żywy i naprawdę jasny, nawet jak się patrzy na niego pod dużym kątem. Niestety, tak jak w przypadku iPada, zderzenie ze słońcem jest dla niego zabójcze – prawie nic wtedy na nim nie widać. I jeszcze jedno: oba ekrany – zarówno w Galaxy Tabie, jak i iPadzie strasznie się brudzą tłuszczem. Estetycy, którzy lubią przesuwać palcem po czystym ekranie powinni się nauczyć stale nosić szmatkę do czyszczenia w kieszeni;

– bateria: jest tak samo dobra jak w iPadzie 2. Nie ma szans by wykończyć ją w jeden dzień roboczy. Spokojnie starcza na kilkanaście godzin niezwykle intensywnej pracy bez względu na to, co robimy – surfujemy w sieci, oglądamy filmy, czytamy e-booki, czy gramy w gry. W stanie spoczynku drenaż baterii jest w zasadzie niezauważalny. Jedyną różnicą jest to, że wydaje mi się, że Galaxy Tab ładuje się dużo dłużej od iPada;

– kamery: na papierze Samsung ma lepsze, ale szczerze mówiąc nie zauważyłem różnic rozmawiając wideo via aplikacja Skype wideo via Google Talk, czy też robiąc zdjęcia, co w przypadku tabletu (jakiekolwiek) jest dość karkołomnym zadaniem;

– płynność działania: kilka osób komentujących wpis z galerią zdjęć Galaxy Taba próbowało dowodzić, że płynność działania tabletu Samsunga pozostawia wiele do życzenia. Po 10 dniach testów mam odmienne wrażenie – płynność oraz responsywność ekranu jest na dokładnie tym samym poziomie co w iPadzie. Ekran przewija się płynnie, strony internetowe ładują się w bardzo podobnym tempie, wszystko działa bez przestojów i zawieszeń. Dodatkowo odniosłem może mylne wrażenie, że ekran Galaxy Taba 10.1 jest jakby nieco bardziej miękki od tego w iPadzie.

Teraz o tym, gdzie widzę różnicę:

– domyślne ułożenie ekranu w Galaxy Tab 10.1 jest poziome, natomiast w iPadzie jest pionowe. To jest spowodowane nieco większą przekątną ekranu w tablecie Samsunga, który – jak wcześniej wspomniałem – wydłuża urządzenie. Wszystko lepiej wygląda w poziomie w Samsungu: strony internetowe lepiej się renderują (bo z marginesami), zdjęcia, filmy, gry, itd. Zasugerowałbym nawet stwierdzenie, że Samsung jakby bardziej zachęcał do tego, aby korzystać z niego poziomie. I tak rzeczywiście było – z iPada zazwyczaj korzystam w pionie, a Samsungiem bawiłem się najczęściej trzymając go poziomo;

– dźwięk: nie robiłem żadnych specjalistycznych badań, ale wydaje mi się, że dźwięk wydobywający się z jednego głośnika w tablecie Samsunga jest lepszej jakości niż w iPadzie – o lepszej, dokładniejszej barwie, nieco bardziej przestrzenny i dokładny. Po podpięciu słuchawek różnica znika;

– wirtualna klawiatura: mimo iż jestem fanem klawiatury w Samsungu Galaxy SII (choć według mnie najlepszą wirtualną klawiaturę na urządzeniach mobilnych oferuje na razie… Windows Phone), tak klawiatura w tablecie Samsunga wydaje mi się nieco gorsza od tej w iPadzie. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale na iPadzie pisze mi się znacznie szybciej oraz z dużo mniejszą liczbą literówek niż w Galaxy Tabie. Jedno jest jednak bezsprzeczne – szybkie wybieranie polskich liter w iPadzie (szybkim gestem w górę na danej literze) zdecydowanie bije sposób wybierania polskich liter w tablecie Samsunga, gdzie odbywa się to w standardowy sposób – przytrzymanie litery oraz wybór odpowiedniego polskiego znaku;

– przeglądarka: jest i lepsza i gorsza od tej w iPadzie. Lepsza, bo wiadomo – obsługuje Flasha (i to w bardzo dobry sposób). Lepsza bo oferuje karty na wzór przeglądarki desktopowej (bardzo przydatne). Gorsza bo w poziomie nieco gorzej renderuje strony (zdarza się, że obcina zawartość). Więcej różnic nie widzę i w zasadzie należy stwierdzić, że na tym niezwykle ważnym polu – w końcu surfing po internecie to jedno z głównych zadań tabletu – obie przeglądarki sprawiają świetne wrażenie. Albo inaczej – ta od Samsunga jest równie dobra jak ta w iPadzie, przy oczywistych dla rozbieżnych specyfik poszczególnych systemów operacyjnych różnicach;

System operacyjny

– system operacyjny: różnice pomiędzy Androidem a iOS wszyscy znają – a jeśli nie, to odsyłam do swojej recenzji Samsunga Galaxy SII, tam opisywałem dlaczego uważam, że Android jest dziś wygodniejszym dla użytkownika systemem od iOS (ale tylko na topowych urządzeniach Samsunga). W przypadku tabletu zdania nie zmieniam – Android na topowym modelu tabletu wygląda nie gorzej od iOS na iPadzie (to chyba związane jest także z nakładką na system TouchWiz od Samsunga, który – jak mówi chociażby Ewa Lalik – „jest taki apple’owy”), a lepiej jeśli chodzi i wygodę użytkowania. Czemu? W trzech fundamentalnych kwestiach, które szczególnie w przypadku tabletu – urządzenia jednak innego niż smartfon – są naprawdę istotne:

a) widgety – jeśli widgety na ekranie smartfonów komuś mogą wydać się niezbyt potrzebne, to nie ma możliwości, żeby powiedział to samo o tablecie. Widgety to raj dla takiego urządzenia – nie dość, że na dużym ekranie tabletu wyglądają doskonale i świetnie się nimi nawiguje, to jeszcze spełniają role informacyjne – nie trzeba włączać odpowiednich aplikacji, żeby dotrzeć do interesujących nad informacji: prognozy pogody, najbliższych wydarzeń w kalendarzu, informacji o odtwarzanym utworze muzycznym, powiadomień z serwisów społecznościowych, itd. W przypadku systemu w iPadzie, aby dotrzeć do tych wszystkich informacji należy po kolei włączać aplikacje – tu w Androidzie mamy to wszystko na ekranach z kolejnymi pulpitami. Dodajmy do tego bardzo długi czas pracy Samsunga Galaxy Taba na baterii nawet przy wielu aktywnych widgetach i mamy jasną sytuację: w tym względzie Android ma wielką przewagę nad iOS.

b) przycisk wstecz – mimo iż w wielu aplikacjach na Androida brakuje konsekwencji w używaniu przycisku wstecz (w niektórych przypadkach ‚wstecz’ wyłącza działanie aplikacji w tle, w niektórych nie wyłącza), to ciągle jest to najbardziej użyteczny przycisk w całym systemie. Na tablecie sprawdza się świetnie – dzięki niemu najszybciej przechodzi się pomiędzy aplikacjami, wraca z interfejsu powiadomień do poprzedniego stanu pracy, itd.

c) powiadomienia – do czasu wydania iOS 5, system powiadomień Androida jest na dużo wyższym poziomie od rywala. Także na tablecie, system powiadomień to kapitalna sprawa, dzięki któremu nie przerywając używania danej aplikacji, czy danego stanu pracy można mieć wgląd we wszystkie najważniejsze informacje dotyczące naszych kont e-mailowych, powiadomień z serwisów społecznościowych, itd. Tu, w wersji Android 3.1, powiadomienia umiejscowione są na dolnej belce (a nie na górnej jak w smartfonach), więc dostęp do nich jest jeszcze szybszy.

Android Market i aplikacje

Niestety dla Samsunga Galaxy Taba 10.1, także i on cierpi na dwie wielkie bolączki Androida – fatalny w swojej konstrukcji i nawigacji Android Market oraz brak świetnych dedykowanych aplikacji na tablety.

– Android Market: zdania nie zmieniam – wyszukiwanie aplikacji, system ich rekomendacji, poleceń przez zarządzających sklepem jest na dramatycznie niższym poziomie niż App Store Apple’a. Powtórzę to, co pisałem już kilkakrotnie wcześniej: wyszukanie czegoś sensownego w Android Markecie graniczy z cudem. W zasadzie jeśli nie dowiemy się o istnieniu jakiejś aplikacji z sieci, od samego producenta, czy poprzez polecenie innych użytkowników systemu Android, to nie ma szans na znalezienie czegoś sensownego samemu. System wyszukiwania jest fatalny, a na dodatek nie ma podziału na aplikacje dedykowane tabletowi.

– aplikacje: wielką, kolosalną przewagą iPada nad rywalami ze stajni Androida, nawet tak świetnymi jak Samsung Galaxy Tab 10.1 są doskonałe aplikacje, które czynią tablet Apple’a wyjątkowym urządzeniem. Trudno nawet wymieniać czego brakuje, a co jest, bo każdy użytkownik będzie miał nieco inne zapotrzebowania na rodzaj aplikacji, ale jeśli – jak ja – traktujecie tablet jako urządzenie do miłej konsumpcji mediów, to nie znajdziecie w Android Markecie niczego, co byłoby choćby zaledwie na rok świetlny zbliżone do: Flipboard, czy Zite. Tak jest z wieloma innymi aplikacjami, w zasadzie z każdej kategorii: gry, aplikacje prasowe, e-booki, aplikacje rozrywkowe, itd.

I tak sobie myślę, że tak jak Samsung zniwelował różnicę technologiczną w stosunku do iPada w zasadzie w kompletny sposób, tak Android pod względem liczby i poziomu aplikacji jest jeszcze daleko, daleko z tyłu za iOS. I pewnie dlatego, to iPad wciąż sprzedaje się w liczbach totalnie przewyższających cokolwiek na rynku Androida.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA