REKLAMA

Wojciech Mardyła: Mój PC nie wie, że jest post

21.03.2011 09.10
Wojciech Mardyła: Mój PC nie wie, że jest post
REKLAMA
REKLAMA

Zapraszam do przeczytania gościnnego wpisu Wojciecha Mardyły, autora bloga InfoDump.

Po okresie karnawałowego szaleństwa technologicznych wystaw, targów i premier, które pokazały, czego można się spodziewać w najbliższej przyszłości, nadchodzi dobry czas na rekolekcje. W ostatnim roku gorącym tematem w całej branży IT stało się pytanie czy rozpoczęła się nowa era technologiczna, przez swych ewangelistów nazywana ?erą post-PC?, czy też wciąż żyjemy w czasach dominacji PC, a wszelkie pogłoski na temat rewolucji nowych technologii są tylko marketingowym hałasem.

W jakichkolwiek rozważaniach na temat kwestii ?post-PC? nie tylko nie można pominąć, ale również z wielu powodów należy zacząć od Steve’a Jobsa i firmy Apple. To właśnie ten otoczony wręcz magicznym nimbem – jak często określają go media oraz liczna rzesza zagorzałych fanów firmy Apple – charyzmatyczny wizjoner i geniusz, jest mesjaszem nowej ery. Co zatem według Jobsa oznacza ?era post-PC?? W warstwie bezpośredniego przekazu, jaki CEO Apple’a prezentuje od roku przy każdej okazji, jest to proste niczym używanie interfejsu iPada ? kwintesencją ?ery post-PC? jest właśnie prostsza interakcja z urządzeniem, zachowująca możliwości zbliżone do ?starego PC? ale w połączeniu z mobilnością. Brzmi dobrze ? to przekaz krótki, czytelny i zachęcający dla każdego. Tyle tylko, że nie ma w nim nic nowego względem ostatnich 30 lat rozwoju komputerów osobistych.

Cała historia komputerów to historia ułatwiania pracy. Nie wspominając o wcześniejszych, jeszcze mniej ?wygodnych? metodach wprowadzania danych, od kart perforowanych, przez klawiaturę, myszkę i gładzik (których ukoronowaniem jest graficzny interfejs) doszliśmy do interfejsu ekranu dotykowego. Zamiast ?point and click? mamy ?point and touch?, zamiast ?point-click-drag-drop? mamy ?point-touch-drag-drop?. Zatem zasada działania pozostaje ta sama.

Rozumie to również Apple, nie oferując swoim klientom ani komputerów stacjonarnych ani laptopów z ekranem dotykowym, za to akcentując wydajność i ?magiczność? swoich dużych, wygodnych gładzików oraz eleganckich myszek. Zresztą gładziki dosyć dobrze radzą sobie również ze wszystkimi funkcjami przypisywanymi ekranom dotykowym ? np. ?inercją ruchu?, reagowaniem na siłę i czas wielopunktowego dotyku.

Prawdziwa rewolucja interfejsu wprowadzania danych jest gdzieś przed nami ? eksperymenty Google’a z rozpoznawaniem głosu ułatwiają codzienne życie wielu użytkownikom urządzeń przenośnych, rozpoznawanie ruchów ciała czy mimiki twarzy również jest już technologią na tyle zaawansowaną, by być dostępną w warunkach domowych. Do kompletu realnie rewolucyjnych interfejsów użytkownika powoli dorasta również, niedawno jeszcze czysto sf-owe, ?czytanie? myśli. Zatem w skrócie: sterowanie palcem to właściwy kierunek rozwoju aktualnego interfejsu (tak powinno być na każdym ekranie), sterowanie myślą to rewolucja.

Oczywiście nie da się określić czym ma być ?era post-PC? nie definiując PC. Współcześnie występują dwa znaczenia pojęcia Personal Computer. Pierwsze wywodzi się z historycznego podziału na komputery ?duże?, przewidziane do jednoczesnego obsługiwania zdalnego dostępu wielu użytkowników, o scentralizowanej strukturze i ? co równie ważne, choć często pomijane ? scentralizowanej sprzedaży usług obsługi tego dostępu, oraz 30 lat temu naprawdę rewolucyjne ?małe? komputery, które rozmiarem, funkcjonalnością oraz ceną umożliwiały indywidualną i samodzielną pracę użytkownika.

Steve Wozniak i Steve Jobs, produkując i sprzedając pierwsze zgodne z tą definicją komputery nie wiedzieli, że są to komputery osobiste – Woz twierdzi, że tego typu urządzenia były przez nich postrzegane bardziej jako ?home computers?. Dopiero kilka lat później gigant rynku ?dużych? komputerów, korporacja International Business Machines, buduje na bazie procesora firmy Intel swój pierwszy ?mały? komputer (Project Acorn) i nadaje mu komercyjną nazwę ?IBM Personal Computer?. Niedługo potem Microsoft przejmuje kontrakt na system operacyjny dla nowej platformy – i tak właśnie zaczyna się historia drugiego współczesnego znaczenia pojęcia PC, rozumianego jako produkt oparty o sprzętową architekturę Intela oraz system operacyjny Microsfotu. W tym znaczeniu PC to po prostu Wintel.

Jak to czasem bywa, ?zły wielki? IBM przejął zatem od prawdziwych twórców ideę i monopolistycznie wtłoczył ją w nazwę swojego produktu; stąd Apple unikało używania sformułowania PC względem swoich komputerów. Tendencja ta, czyli dążenie do marketingowego wyróżniania się na rynku spośród podobnych towarów innych producentów, nasiliła się szczególnie po powrocie Steve’a Jobsa do Apple’a w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Jej apogeum znamy pod postacią bardzo dobrej serii reklam ?Mac vs. PC?.

Apple marketingowo stawiał się obok świata PC, oferując jednocześnie to, czego klienci mogą oczekiwać od ?osobistego komputera?: łatwość obsługi,wygodę, przyjazność oraz ?to coś?, co użytkownicy Maków nazywają ?feelingiem?, ?magią? a co w skrócie można nazwać wizerunkiem. Podkreślając, iż oferuje standardową produktywność wzbogaconą o Mac-wartości niedostępne na ?zwykłym? PC, Apple sprzedaje sprzęt ?tylko dla fajnych?, dzięki czemu używając go automatycznie stajemy się ?fajniejsi?. Cała reszta to ci brzydcy, kiepsko ubrani, nudno-zabawni ludzie, do których jednak nie czujemy żadnej wrogości, obserwując ich z rozbawieniem zmieszanym z troską.

Od koncepcji ?bycia obok? już tylko jeden krok do najnowszej definicji PC według Steve’a Jobsa, będącej logiczną eskalacją wcześniejszego pozycjonowania się firmy z Cupertino ? PC jest tym wszystkim, czego Apple nie sprzedaje. Apple nie jest już obok, Apple jest z przodu, w przyszłości, w awangardzie jutra. Zatem cała reszta jest ?post?.

Trudno ocenić czy Steve Jobs jest także i dziś wizjonerem i geniuszem technologii ? odpowiedź na to pytanie będzie łatwiejsza za 20 lat – ale na pewno jest geniuszem sprzedaży. Od czasu powrotu do Apple’a wie, że można sprzedawać technologię uważaną za błędną, trzeba jednak robić to umiejętnie. Po pierwsze nie chwalić się tym, co chwalebne nie jest ? specyfikacja sprzętu nie jest niezbędnym elementem reklamy. Po drugie niezależnie od wszystkiego tworzyć spójny wewnętrznie wizerunek wyższości („the megahertz myth?, wykresy pokazujące przewagę PowerPC, zastąpione bardzo podobnymi chwilę po ogłoszeniu przejścia na procesory Intela, tym razem jednak pokazującymi wyższość ?nowych? serc Maków, reklamy ?Mac vs. PC?). Właściwie zbudowany wizerunek możliwie tanio produkowanych urządzeń umożliwia ich maksymalnie dochodową sprzedaż ? o czym dobitnie świadczą monstrualne w porównaniu z konkurencją zyski.

Apple to już zatem nie Apple Computer ? produkcja ?standardowych? komputerów jest istotnie droższa, dystrybucja i serwisowanie również, a konkurencja duża, i nawet przy cenach Apple’a margines zysku staje się znacznie mniejszy. Zatem logiczną i słuszną wydaje się decyzja o przejściu na rynek urządzeń oferujących ?prawie? to samo co standardowe komputery, ale przy znacznie większych zyskach. Częścią tego działania jest również rezygnacja ze sprzedaży i obsługi serwerów.

Jobs zapewne jest techno-maniakiem, którego rzeczywiście do wstania z łóżka ?napędza? chęć zrobienia czegoś ?techno-cool? dla ludzi, świata i przyszłości, ale technologia nie tylko ma być ?fajna?, przede wszystkim powinna się sprzedawać z dużym zyskiem i być możliwie często wymieniana na nowszą.

Trudno zatem w tym co mówi Jobs odróżnić elementy ?realnej? oceny sytuacji od prób ?tworzenia rzeczywistości? możliwie sprzyjającej jego firmie. Jednakże skupiając się tylko na treści, a nie motywach jego wypowiedzi – istotą ?ery post-PC? ma być osiągnięcie podobnej do aktualnej funkcjonalności przy zwiększonej łatwości obsługi i mobilności. A to jest po prostu ciąg dalszy ewolucji komputerów do prawdziwie osobistej (a nie ?domowej?, ?biurkowej? czy ?przenośnej?) postaci. Tak ?osobiste? jak dziś, komputery rzeczywiście jeszcze nigdy nie były ? ale zawsze chcieliśmy ich tak właśnie używać.

Steve Jobs do opisu sytuacji ?post-PC? stosuje porównania do ?historii? ciężarówek, używanych gdy dominującym modelem życia był rolniczy, które to ciężarówki zamieniliśmy na samochody osobowe po przeprowadzce do miasta. Abstrahując od kolejnego wyrazu ?wizerunku? budowanego tym porównaniem (?hej, nie bądź wieśniak, kup iPada? :)), lepszym historycznym porównaniem wydaje się być fotografia tradycyjna i cyfrowa.

?Cyfrowa rewolucja? umożliwiła początek ?ery personalnej fotografii?. To, co nazywaliśmy fotografią przed digitalizacją, okazało się w rzeczywistości wstępem do jej ?złotego okresu?, mimo, iż oprócz idei utrwalania obrazu w procesie padania światła przez odpowiednią optykę na element światłoczuły, tych dwóch technologii nie łączy właściwie nic więcej. Ale łącząca je idea całkowicie wystarcza – to jest tańsza, szybsza, nieporównywalnie bardziej dostępna, łatwa w obsłudze i mobilna, ale wciąż fotografia; stąd nie mamy ?ery post-foto?, a co najwyżej ?post-Kodak?.

Zatem może znaczenie ?ery post-PC? zawiera się w stwierdzeniu, że PC to Wintel, a ?Wintel jest kaput?? Brzmi lepiej, szczególnie jeśli oprzemy się na analizie autorstwa osoby nie sprzedającej produktów z dużą etykietą ?post-PC?.

Horace Dediu jest jednym z najbardziej obecnie rozpoznawalnych niezależnych analityków rynku urządzeń mobilnych, jest też jednym z propagatorów pojęcia ?post-PC?. Jego zdaniem znajdujemy się u progu ?ery post-PC? głównie dlatego, że urządzenia mobilne przejmują coraz więcej funkcji wykonywanych dotychczas wyłącznie przez PC.

Co więcej, dostrzega on analogię pomiędzy przejściem od ery „dużych” do ery „małych” komputerów, a początkiem (postulowanego obecnie) końca dominacji ?małych? komputerów na rzecz urządzeń „post-PC”. Definicją zmiany jakości technologicznej, podobnie jak u Jobsa, są zdaniem Dediu nowe metody wprowadzania i uzyskiwania danych oraz możliwość tańszego i prostszego używania pojawiających się produktów przez ?nie-ekspertowych? użytkowników.

Kolejnym ważnym ? i mocno powiązanym lub nawet zawartym w poprzednich – argumentem przemawiającym według Dediu za nową jakością ?ery post-PC? jest zanik wzrostu sprzedaży produktów PC.

?Cyfrowe aparaty fotograficzne? przejęły na tyle dobrze funkcje aparatów fotograficznych, że są już po prostu ?fotograficzne?. Jeżeli tablet przejmie wszystkie funkcje PC, nie stanie się niczym innym, niż ?nowym PC?. Zatem nie ?post-PC?, ale być może ?post-Wintel?, przynajmniej tak długo jak Intel nie zacznie produkować układów o mniejszym zużyciu energii, a Microsoft nie wyda w miarę sensownego systemu na tablety. Jeżeli tak się nie stanie, to być może będziemy żyli w ?erze ARMdroida?, z mniejszym konkurentem w postaci Apple’a, co nie tylko nie jest jednoznaczne z życiem w ?erze post-PC?, ale brzmi prawie dokładnie jak opis ostatnich 30 lat rynku IT w erze PC.

Tablety (i ogólnie urządzenia przenośne) nie prezentują nowej metody wprowadzania danych. Między kartą perforowaną a klawiaturą różnica jest ogromna, podobnie jak między klawiaturą a myszką. Ale między myszką a gładzikiem już znacznie mniejsza, podobnie jak między gładzikiem a ekranem dotykowym. To wciąż to samo ?tap-drag-and-drop? czy ?point-and-tap?.

Pozostaje argument o zmniejszającej się sprzedaży komputerów PC. Jednakże aby ocenić, czy rzeczywiście jest to stała tendencja, potrzebne są dane z nieco dłuższego okresu. Za okresowe zmniejszenie lub zwiększenie sprzedaży może odpowiadać wiele czynników ? przy obecnej mocy komputerów w zastosowaniach ?biurowych? (czyli również korporacyjnych) nie ma sensu zbyt często wymieniać sprzętu, bo jego wydajność po prostu starcza na długo. Moc drzemiąca w procesorach wielordzeniowych w dalszym ciągu nie jest specjalnie wykorzystywana w codziennym użytkowaniu.

Czynnikami, które w najbliższych latach mogą wpłynąć bardzo pozytywnie na sprzedaż komputerów PC i/lub ich podzespołów są gry i szeroko rozumiana grafika 3D. Od lat zapowiadana przegrana PC w starciu z konsolami do gier, przy trzeciej już generacji konsol wciąż nie stała się faktem. Twórcy nowych gier otwarcie przyznają, że lepiej wyglądają i działają one na PC. Przyznają również, że tworzenie gier na konsole, mimo znacznie bezpieczniejszego dla wydawców modelu dystrybucji produktów i zbierania zysków, jest coraz trudniejsze ze względu na technologiczne zacofanie platform dedykowanych grom. A coraz szerzej stosowana, znacznie tańsza od tradycyjnej sprzedaż on-line wprowadza na rynek gier PC te same cechy (stabilność i bezpieczeństwo), które do niedawna cechowały głównie rynek konsolowy.

Kolejnym elementem sprzyjającym wzrostowi sprzedaży PC może być ?Internet 3D?, czyli wszelkie możliwe sprzętowo wspierane graficzne sposoby prezentacji treści, czy będzie to WebGL czy jakikolwiek inny standard. W dziedzinie wydajności elektroniki rozmiar produktu ma znaczenie i większe pudełko powinno oznaczać znacznie większą moc.

Urządzenia mobilne mogą oczywiście mieć ?wystarczająco? wydajne moduły 3D, czy ogólnie moc obliczeniową – ale trzeba pamiętać, że dla sensownego prezentowania treści grafiki 3D warto każde urządzenie podłączyć do większego niż 10 calowy wyświetlacza, a to zbliża nas znowu do ?starej, dobrej? formy PC.

Taka właśnie moim zdaniem jest ?bliska? przyszłość technologii mobilnych i technologii PC. Przenośne urządzenia, zawsze podłączone do sieci i różnych ?chmur?, ale z mocą przetwarzania danych lokalnie oraz z możliwością podłączenia pełnowymiarowych wyświetlaczy i wciąż niezastąpionych klawiatur – całość działająca możliwie bezprzewodowo. Dobrym kierunkiem jest Motorola Atrix, czy też wprowadzenie w iPadzie2 wyjścia HDMI.

Wszystkie te urządzenia wciąż jednak pracują i będą pracować jak PC. Nie stoimy zatem u progu ?ery post-PC?, jeśli już to raczej ?ery mobilePC?, będącej – tak jak cyfrowa fotografia dla fotografii ? karnawałem ?osobistych komputerów?. Obserwowane zmiany są znacznie bardziej transgresją niż transformacją. Modyfikacja sprzętu nie świadczy o nadejściu nowej ery, jeżeli idea ?stojąca? za tym sprzętem nie uległa zmianie.

Mój PC nie wie, że jest post. Wie za to, że rodzina się powiększa.

Wojciech Mardyła: Z zawodu właściwie prawnik, z wykształcenia prawdopodobnie filozof, z zamiłowania kolekcjoner danych. Lubi konstruktywne dyskusje, w których zawsze ma rację, jednak nic nie smakuje mu tak dobrze jak krwisty befsztyk i przekonujący argument. Na co dzień używa taniego Samsunga z Badą i jeszcze tańszego LG z Androidem, ale na niedzielne spacery zabiera SE Satio.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA