REKLAMA

Nikt tak pięknie nie opowiada o tym, co będzie jak Microsoft o Windows Phone

18.04.2011 07.10
Nikt tak pięknie nie opowiada o tym, co będzie jak Microsoft o Windows Phone
REKLAMA
REKLAMA

Mój HTC Trophy dostał w końcu aktualizację systemu Windows Phone 7 do wersji ‚No Do’. Mogę teraz kopiować tekst z jednej aplikacji i wklejać go do drugiej. Mogę uaktualniać darmowe aplikacje w Windows Marketplace. Mogę także cieszyć się znacznie mniejszym czasem oczekiwania na start i wznowienie działania aplikacji. I tyle. Tylko tyle zajęło Microsoftowi ponad rok pracy by przygotować i wdrożyć.

Microsoft jest spóźniony na rynku mobilnym o co najmniej trzy lata i ten czas zamiast się zmniejszać dzięki aktywnej pracy programistów, tylko się zwiększa. Podczas gdy konkurencja na rynku mobilnych systemów operacyjnych pracuje już nad tak zaawansowanymi funkcjami jak technologia zbliżeniowa przy mobilnych płatnościach, Microsoft przygotowuje się do wdrożenia tak podstawowych dziś opcji w smartfonach jak wielozadaniowość, czy udostępnieniu programistycznego dostępu do modułu aparatu fotograficznego oraz akcelerometru, dzięki którym będą mogły powstać aplikacje wykorzystujące te sprzętowe dogodności. Nie mówiąc już o tym, że dopiero w planach jest rozszerzenie obsługi języków lokalnych, co uczyniłoby Windows Phone systemem przygotowanym na prawdziwą globalną ekspansję.

Przygotowuje się – to dobre określenie. Nikt nie potrafi tak pięknie opowiadać o tym, co będzie w przyszłości jak Microsoft. Na kolejnej z wielu ostatnio konferencji i spotkań, Microsoft z dumą prezentuje to, co ma być za pół roku. Przy okazji po raz kolejny przeprasza za to, że były problemy przy wdrożeniu tego, co pół roku temu z równie wielką pompą było ogłaszane. Dość powiedzieć, że jeszcze nie wszyscy użytkownicy smartfonów z WP7 dostali aktualizacje NoDo, a Microsoft z uśmiechem na twarzy opowiada o tym, co będzie na jesień w aktualizacji zwanej ‚Mango’. A przecież Windows Phone nie jest ot takim sobie jednym z wielu mobilnych systemów operacyjnych, lecz systemem, który adoptuje do siebie lider rynku Nokia. Za chwilę Windows Phone ma być instalowany na smartfonach sprzedawanych nie w dziesiątkach tysięcy sztuk jak dziś, a w setkach milionów, bo przecież Nokia ogłosiła plan uczynienia mobilnego systemu operacyjnego swoim głównym systemem. Pytanie, czy Microsoft zdąży.

Po aktualizacji do NoDo, mój HTC Trophy 7 działa poprawnie. System kopiuj/wklej rozwiązany jest naprawdę przyjemnie: po tym jak skopiujemy zaznaczony wcześniej tekst, ikonka wklejenia (rozpoznawalna od razu, bo rodem ze stacjonarnego Windowsa) wyświetlana jest wszędzie tam, gdzie tekst można wkleić. To bardzo dobrze przemyślane rozwiązanie – nie musimy bowiem pamiętać o tym, że mamy coś skopiowane do schowka, ikonka w odpowiednim miejscu nam o tym przypomni.

W końcu działa poprawnie system aktualizacji darmowych aplikacji oraz tych dostarczanych fabrycznie przez producentów danych smartfonów z WP7 (w moim przypadku aplikacji z HTC Hub) wewnątrz Windows Marketplace. Wcześniej trzeba było uciekać się do skomplikowanych operacji usuwania takich aplikacji z telefonu i instalowania ich nowszych wersji ponownie z Marketplace. Dzięki znacznemu zmniejszeniu czasu oczekiwania na otwarcie, czy wznowienie działania aplikacji, sam system wydaje się dużo szybszy. Jest stabilniej i szybciej, co szczególnie przypadnie do gustu fanom hubu ‚people’ – stream wiadomości z Facebooka otwiera i aktualizuje się teraz błyskawicznie

Kilka dni temu, na konferencji MIX’11 w Las Vegas, Microsoft zaprezentował szczegóły kolejnej wersji systemu Windows Phone planowanej na jesień. W założeniu ma być to aktualizacja, dzięki której Microsoft znacznie zniweluje dystans do wiodących systemów, tj. Android czy iOS. Patrząc na to, że NoDo miało co najmniej pół roku opóźnienia (pierwsze zapowiedzi kopiuj/wklej planowane były na listopad ubiegłego roku) nie należy się zbytnio przyzwyczajać do terminu ‚jesień’.

Jak zwykle było sporo zachwytów, obietnic, wersji demonstracyjnych i kilka prztyczków w kierunku konkurencji. Najważniejszą z zaprezentowanych nowości była ‚wielozadaniowość’. Dzięki Mango, użytkownicy Windows Phone’ów zdobędą możliwość słuchania muzyki z aplikacji streamującej dźwięk z sieci nawet wtedy, gdy dana aplikacja nie będzie na pierwszym planie. Microsoft zaprezentował wersję demo aplikacji doskonałego serwisu Spotify, który doczeka się natywnej aplikacji w Windows Phone (ciekawe czy do tego czasu doczeka się debiutu na kolejnych rynkach, w tym tym najważniejszym – amerykańskim).

Będzie też nowa wersja przeglądarki Internet Explorer oznaczona numerem 9. Przeglądarka to już dziś jedna z lepszych punktów całego systemu Windows Phone, a w wersji 9 planowanej przy aktualizacji Mango zyska akcelerację sprzętową i inne cudeńka. Wprawdzie na konferencji nie padło słowo o obsłudze formatu Flash, co należy odczytywać jako jego brak, ale Microsoft pochwalił się świetną obsługą HTML5. Microsoft nie omieszkał jednak skonfrontować IE9 z Safari w iPhonie, oraz androidowej przeglądarki w Nexusie S – oczywiście zwycięski okazał się Explorer.

Obok Spotify, natywnie na Windows Phone pojawi się plejada hitowych aplikacji na czele z Twitterem, który ma być zintegrowany z hubem ‚Poeple’, Skype’em, czy Layarem, na przykładzie którego zademonstrowano potencjał aplikacji tzw. poszerzonej rzeczywistości (z ang. augmented reality), wykorzystujących programistyczny dostęp do wbudowanych sensorów, tj. żyroskop. Będzie też mnóstwo nowych gier na Windows Phone na czele z Angry Birds, Doodle Jump, Plants vs. Zombies – czyli hitowych tytułów, które osiągały gigantyczny sukces na konkurencyjnych platformach.

Łącznie przy okazji aktualizacji Mango deweloperzy aplikacji dostaną dostęp do 1500 API, a lista mniejszych usprawnień jest naprawdę długa. Jednak to, co Microsoft z dumą ogłasza jako coś innowacyjnego i pionierskiego, u konkurencji jest od co najmniej półtora roku. Patrząc na tempo pojawiania się efektów pracy nad rozwojem Windows Phone, wcale nie można być pewnym, że Mango po pierwsze będzie wtedy, na kiedy dziś się je zapowiada, a po drugie czy będzie działało tak dobrze jak na kolejnych już wersjach demonstracyjnych Microsoftu.

W tej branży umiejętność robienia dobrego wrażenia na prezentacjach i konferencjach jest niezwykle ważna (vide Apple). Ale równie ważne – o i le nie ważniejsze – jest dotrzymywanie obietnic by to, co dobrze wygląda w wersji demo w rękach przeuroczego Joe Belfiore’go (szef Windows Phone w Microsofcie) na scenie, wyglądało i działało równie dobrze w rękach przeciętnego użytkownika systemu Windows Phone. Z tym – jak pokazuje historia – bywają jednak problemy.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA