REKLAMA

Fatalny debiut Windows Phone 7 w USA? Na werdykt trzeba poczekać

11.11.2010 09.30
Fatalny debiut Windows Phone 7 w USA? Na werdykt trzeba poczekać
REKLAMA
REKLAMA

Jeśli mierzyć liczbą sprzedanych smartfonów w dniu amerykańskiej premiery Windows Phone 7, to debiut można okrasić tylko jednym stwierdzeniem – kompromitacja. Jednak zanim wszyscy pogrzebią WP7 żywcem już dzisiaj, należy spojrzeć na kontekst jego debiutu w nieco szerszym ujęciu. Także rzut oka na Windows Marketplace przynosi nieco inny obraz niż katastroficzny.

Microsoft, który w samych amerykańskich mediach wydał 100 milionów dolarów na wsparcie reklamowe sprzedał zaledwie 40 tys. smartfonów z WP7 w pierwszym dniu – takie wyniki przynosi rynkowy sondaż przeprowadzony w salonach AT&T oraz T-Mobile. Śmiech na sali?, szczególnie jeśli skonfrontuje się tę liczbę z 89 tys. smartfonów z WP7, które Microsoft rozdał za darmo swoim pracownikom. Dorzućmy jeszcze liczbą 273 tys. iPhone’ów pierwszej generacji, które sprzedały się w pierwszych dwóch dniach dostępności rynkowej, czy 200 tys. aktywacji dziennie smartfonów z Google Android i mamy piękny obraz katastrofy.

Oficjalnie wszyscy robią dobrą minę. Przedstawiciele T-Mobile mówią, że zainteresowanie smartfonami z Windows Phone 7 jest „mocne”, a jeden z pierwszych modeli – HTC HD7 wyprzedzał się w pierwszy dzień na pniu (no dobra, w jednym sklepie). Analitycy podkreślają, że poniedziałek to nie jest najszczęśliwszy dzień tygodnia dla debiutu gadżetów elektronicznych i że prawdziwy obraz debiut powinien przynieść pierwszy miesiąc obecności na rynku. Przedstawiciele Microsoftu nie komentują w ogóle (to chyba lepiej, jeśli komentować miałby na przykład Steve Ballmer).

Zanim jednak wszyscy spiszą Windows Phone 7 na straty, warto zajrzeć tam, gdzie leży rdzeń popularności danej platformy – do sklepu z oprogramowaniem Windows Marketplace. Ja zaglądam tam codziennie i to, co widzę, bardzo mi się podoba. Praktycznie codziennie debiutują na platformę Microsoftu nowe „chodliwe” aplikacje znane głównie z dwóch wiodących platform: iOS oraz Android. Codziennie aktualizowane są aplikacje już do Windows Marketplace zgłoszone. Z dnia na dzień liczba nieobecnych niezbędnych aplikacji na WP7 maleje. Sam na LG Swift 7 zainstalowanych mam już większość niezbędnych dla mnie aplikacji znanych z iPhone’a. Do podstawowego zestawu narzędzi brakuje mi w zasadzie tylko Evernote. Powoli tracę poczucie dyskomfortu brakiem odpowiednich narzędzi na Windows Phone 7.

Te moje – w końcu osobiste – obserwacje potwierdzają badania poczynione na deweloperach aplikacji mobilnych. Nie dość, że już 12 tys. z nich jest zainteresowanych pisaniem na Windows Phone 7, to okazuje się, że są oni tak samo zainteresowani przygotowaniem swoich aplikacji na WP7 co na iOS czy Androida. Na starcie WP7 podoba się więc programistom bardziej niż webOS (Palm), czy Symbian (Nokia). To spory sukces, a jeśli przyjąć, że o popularności danej platformy mobilnej wśród konsumentów decyduje w większej mierze liczba dostępnych aplikacji (w końcu takiej filozofii hołduje Apple opierając swoją komunikację marketingową iPhone’a i iPada właśnie na przepastnym AppStore), to przyszłość – także i ta sprzedażowa – rysuje się dla Windows Phone 7 w całkiem różowych kolorach.

Jest jeszcze jeden aspekt, który pozwala optymistycznie patrzeć na WP7 mimo katastrofalnej sprzedaży dnia pierwszego – to Xbox Live. Niektórzy posuwają się do tego, aby smartfony z WP7 nazywać telefonami Xbox. Zarządzając jedną z najpopularniejszych platform gier, Microsoft dobrze wie co robi, poszerzając m.in. o Polskę dostępność Xbox Live. Patrząc na niezwykłą popularność iPhone’a i iPoda toucha jako przenośnych konsoli do gier, Microsoft widzi na rynku gier na urządzenia mobilne naturalną ścieżkę rozwoju swojego biznesu. Przecież wystarczy, że zachęci do tego już istniejącą bazę użytkowników Xboksa i ma sukces w ręce.

Na razie w Xbox Live w Windows Marketplace znajduje się ok 30 gier. To mało, ale po pierwsze przyrost dzienny jest całkiem pokaźny, a po drugie w pierwszej kolejności na WP7 debiutują bardzo mocne tytuły znane z iPhone’a; choćby Flight Control.

Jeśli więc Windows Phone 7 okaże się klapą, to zainwestowane środki straci nie tylko Microsoft, ale także partnerzy z jego ekosystemu, a to sytuacja niepożądana przez wielu. Z ferowaniem wyroków wobec Windows Phone 7 powstrzymajmy się więc wszyscy do czasu pełnego wejścia produktu na rynek. Istnieje bowiem szereg przesłanek, które pozwalają twierdzić, że dzisiejsze nekrologi wystawiane przez niektóre media są zdecydowanie przedwczesne.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA