Z tych przeglądarek korzystali nieliczni. Wystarczyło nowe unijne prawo, by to zmienić

7 marca w życie weszła ustawa o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act, DMA), powszechnie znana także jako "bicz na Big Techy" - główny instrument prawny, dzięki któremu Komisja Europejska może skutecznie przeciwdziałać monopolowi koncernów technologicznych.

Jako obywatele UE zmiany odczuliśmy niemal natychmiast: płatny Facebook, zmiany w wyszukiwarce Google i innych usługach koncernu, otwarcie systemu iOS na aplikacje spoza App Store czy możliwość używania Whatsappa do czatów z innych aplikacji. Ale czy te wszystkie zmiany mają wpływ na mniejsze firmy w branży technologicznej? Okazuje się, że tak.

Konkretnie w przypadku przeglądarek internetowych, bowiem tu DMA wymusiło na Apple danie deweloperom aplikacji możliwości używania silnika przeglądarek innego niż Safari oraz pokazanie okna wyboru podczas pierwszego uruchomienia telefonu. Podobnie sprawa ma się z Androidem (aczkolwiek tu zmiana prawa była praktycznie nieodczuwalna), ale i z systemem Windows Microsoftu, gdzie dzięki DMA można odinstalować przeglądarkę Microsoft Edge.

Jak podaje Reuters, DMA w czasie miesiąca działania przyczyniła się do wzrostu pobrań alternatywnych rozwiązań. Jakiś czas temu informowaliśmy o Brave, które już w ciągu kilku dni odnotowało wzrost pobrań. Teraz podobny wzrost odnotowuje Aloha Browser z siedzibą na Cyprze. Jej dyrektor generalny, Andrew Frost Moroz, poinformował, że liczba użytkowników przeglądarki w UE w marcu wzrosła o 250 proc.

Stałe wzrosty użytkowników odnotowują także przeglądarki Ecosia, Vivaldi, DuckDuckGo czy Opera.

Jak powiedział, Opera odnotowuje wzrost nie tylko pobrań, ale i liczbę użytkowników, którzy ustawili Operę jako domyślną przeglądarkę.

Więcej na temat zmian wymuszonych przez DMA:

Zdj. główne: Primakov / Shutterstock