REKLAMA

Zakopanie marki Android Market to marketingowy strzał w stopę

07.03.2012 10.53
Zakopanie marki Android Market to marketingowy strzał w stopę
REKLAMA
REKLAMA

Szczerze mówiąc, jestem bardzo zaskoczony decyzją Google’a o zakopaniu marki Android Market po ponad 3,5 letnim okresie jej funkcjonowania. W marketingowym ujęciu wygląda mi to na małe seppuku, bo przecież z marką Android Market Google osiągnął niebanalny sukces. Sklep z aplikacjami na smartfony z Androidem ruszył później od App Store Apple’a i Google musiał stoczyć niemałą batalię o wyraźną dystynkcję od produktu/marki konkurenta, co udało się chyba z nawiązką, bo dziś nikt już nie mówi o „app store’ach” w ujęciu generycznym, na co się zanosiło (ktoś pamięta walkę Microsoftu i Amazona o to by móc użyć słowa „app store” w nazewnictwie własnych sklepów?). Tymczasem Google sam z siebie oddaje rezygnuje ze swojego sukcesu w kierunku … – jestem o tym przekonany – problemom z identyfikacją marketingową.

Motywacje Google’a są dla mnie zrozumiałe – internetowy gigant oferuje już wszystkie elementy cyfrowego hubu w swoim ekosystemie (przy najmniej na macierzystym, amerykańskim rynku) i w związku z tym potrzebny był jakiś spinacz dla całej oferty na wzór… iTunesa od Apple’a. Tyle, że wydaje się, że Google podszedł do tego bez należytej ochrony potencjału marketingowego własnych marek. Jak już idzie się drogą wytyczona przez Apple’a, to trzeba było respektować wszystkie drogowskazy…

Wprowadzenie marki Google Play – nawet jeśli słowo „play” wykorzystywane jest dziś przez wiele marek na całym świecie (polecam świetny komentarz jednego z Czytelników Spider’s Web pod tekstem Ewy informującym o powstaniu Google Play: Yo dawg, we heard you like to Play, to we put Google Play in your Xperia Play available from Play, so you can use Play while you play on your Play bought from Play) – jest zrozumiałe: jedna marka dla oferty cyfrowej rozrywki od Google’a jest jak najbardziej wskazana. Ale to przecież nie kolidowało z tym, aby uczynić markę Google Play nadrzędną w stosunku do innych, tj. Google Music, Google Books, czy Android Market. Tak właśnie funkcjonuje iTunes, który jest nadrzędną marką dla App Store będącym jego częścią. W ten sposób łagodnie i naturalnie wprowadzono by nową markę Google Play, jednocześnie zostawiając bardzo rozpoznawalną i świetnie radzącą sobie markę Android Market.

Znikają też inne marki cyfrowej oferty Google’a, chociaż w ich przypadku ani zmiana nie jest zbyt drastyczna – Google Music zmienia się na Google Play Music, Google Books na Google Play Books, itd. – ani dość istotna, bo żadna z tych usług nie odniosła dotychczas oszołamiającego sukcesu w przeciwieństwie do… Android Marketu. Co więcej, ten rebranding nie jest konsekwentny, bo skoro Google Music zmienia się w Google Play Music, to Android Market powinien zamienić się w… Google Play Market. Tymczasem zostaje sam Google Play dla oferty z aplikacjami na smartfony z Androidem.

Przewiduję tu również spory problem z odkodowaniem marki przez przeciętnych konsumentów. Google Play nie mówi bowiem nic o tym, co za ikoną aplikacji na ekranie urządzenia z systemem Android się kryje. Dla wielu konsumentów może to być po prostu kolejna aplikacja systemowa, której mogą nie chcieć otwierać. Głupie? Nie, sam łapię się na tym, że takie systemowe aplikacje, najczęściej od producenta sprzętu, a nie dostawcy systemu operacyjnego po prostu olewam. Android Market komunikował od razu sklep – miejsce, gdzie możną coś kupić na Androida, którego trzyma się w ręku. Google Play nie komunikuje nic, co jest związane z Androidem. Szokujące.

O aktualnym CEO Google’a, Larry’m Page’u mówi się, że jest fenomenalnym product managerem, który przy okazji kompletnie nie czuje marketingu. Trudno oczekiwać, żeby tak ważna zmiana jak ta z Android Marketu na Google Play nie była konsultowana z siłami marketingowymi (które notabene na wielu polach świetnie sobie radzą), ale nie da się nie oceniać tego rebrandingu jako strzał w stopę. No, chyba że to preludium do jakiegoś kolejnego dużego projektu. Już wcześniej tak bywało, chociażby z premierą przycisku +1, który pojawił się dużo wcześniej od serwisu Goole+ i sam w sobie wydawał się kompletnie nieprzydatny.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA