REKLAMA

Największy wygrany rynku telefonów w 2010? Nie ten, o którym myślicie.

31.01.2011 10.30
Największy wygrany rynku telefonów w 2010? Nie ten, o którym myślicie.
REKLAMA
REKLAMA

Chiński walec dojechał. Właśnie wybił się z otchłani kategorii „inne” rankingów sprzedaży telefonów komórkowych na pozycję numer 4. Przed markami, które odmieniane są przez wszystkie przypadki w kontekście rynku mobilnego – przed Apple’em, przed HTC, przed Motorolą. O kim mowa? O ZTE.

Nie znacie? Lepiej poznajcie, bo to zapewne nie koniec pasażu w górę chińskiego dostawcy telefonów komórkowych na rynku mobilnym. Jeszcze w 2009 r. ZTE sprzedał zaledwie 26,7 mln telefonów. W 2010 r. było to już 51,8 mln, czyli o 94% więcej niż rok wcześniej. Apple, który miał najlepszy rok sprzedaży iPhone’a od początku jego obecności na rynku zanotował wzrost o 89,2% – z 25,1 mln do 47,5 mln sztuk sprzedanych iPhone’ów. I przegrał z chińskim producentem pozycję numer 4 o 4,3 mln telefonów. Kolejny cel Chińczyków? Koreańczycy z LG. Wprawdzie sprzedają dziś o ponad 100% więcej telefonów, ale jako jedyni z czołówki zanotowali mniejszą sprzedaż niż rok wcześniej (o 1% z 117,9 mln to 116,7 mln sztuk). Jak będzie za rok? Patrząc na to jak śmiało poczynają sobie wszyscy chińscy producenci telefonów (oprócz ZTE mocne wzrosty notują Huawei oraz K-Touch), pozycja numer 3 jest jak najbardziej realna. Nokia oraz Samsung mogą spać spokojnie (tzn. Samsung może, bo Nokia obawiać się głównie musi właśnie Samsunga).

Chińczycy przyjęli świetną strategię globalnej ekspansji. Rozwijają się głównie tam, gdzie inni średnio docierają – poza macierzystym chińskim rynkiem, dobrze czują się w Indiach, Afryce oraz Ameryce Południowej. Czyli tam, gdzie klienci są mniej zaawansowani technologicznie, ale nie mniej zainteresowani dobrodziejstwami jakie niosą za sobą nowoczesne telefony komórkowe z dostępem do mobilnego internetu. Dla nich oferta ZTE jest najlepszą z możliwych – tanio i jednocześnie wystarczająco nowocześnie.

Ale to nie wszystko – coraz częściej chiński walec zapędza się w rejony najbardziej zaawansowanych rynków – Zachodniej Europy, Stanów Zjednoczonych oraz Japonii. I mimo tego, że historycznie marka ZTE pozycjonowała swoje produkty w segmencie tanich telefonów, to właśnie mocny debiut linii smartfonów z wyższej półki cenowej – na czele z modelami Blade oraz Racer opartymi na Androidzie – zapewnia spory awans w ogólnym rankingu. Świetnie sprzedają się także modele mocnych ficzerfonów z serii S oraz C – które przyjęły się na wschodzących rynkach wcale nie gorzej od podobnych Nokii czy Samsungów.

ZTE specjalizuje się również w produkcji telefonów na podwójne karty SIM, które na razie inni producenci – mówiąc kolokwialnie – olewają. A przecież patrząc pod kątem użytkowym, jest mnóstwo osób, które chciałyby mieć jeden telefon zarówno do zadań biznesowych, jak i prywatnych. Co więcej, mnóstwo osób zainteresowanych jest możliwością zmiany operatora tam, gdzie dane usługi są tańsze.

ZTE przeskoczył w ogólnym rankingu Apple’a, ale zagrożeniem jest także dla innych, głównie dla grupy producentów smartfonów z Androidem, którzy tworzą wewnętrzny niezwykle konkurencyjny rynek. Głównie dla odbudowującej swej pozycję Motoroli oraz powstającemu z popiołów Sony Ericssonowi, którzy walczą o rynek przy minimalnych marżach i głośnym marketingu. Nie mają więc już za bardzo z czego ciąć cen wobec zawsze tańszej konkurencji ZTE. Coraz śmielsze wycieczki Chińczyków w rejony bardziej zaawansowanych smartfonów z Androidem będą skutkować gorszą sprzedażą pozostałych producentów, a lepszą ZTE, dla którego to wciąż dodatkowy rynek zbytu a nie podstawowy jak dla pozostałych.

Nie zdziwmy się, jeśli już w 2011 r. także wśród naszych znajomych pojawią się pierwsi, którzy z dumą obnosić się będą z jakimś swoim wypasionym ZTE. Coraz rzadziej bowiem chińskie marki telefonów komórkowych są synonimem obciachu. W końcu Android zamknięty w amerykańską, koreańską czy chińską obudowę, to ciągle ten sam Android.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA