REKLAMA

Wydajemy tysiące na smartfony, by potem je rozbić przy wyjęciu z kieszeni

Czy nosiłbyś w kieszeni niezabezpieczony plik dwóch tysięcy złotych? Ja też nie. Dlaczego więc nosisz w kieszeni telefon, jak gdyby był zużytą chusteczką?

02.03.2024 10.20
Wydajemy tysiące na smartfony, by potem je rozbić przy wyjęciu z kieszeni
REKLAMA

Jakiś czas temu idąc ulicą, osoba idąca przede mną, wyciągając smartfon z kieszeni upuściła swoje urządzenie na chodnik i poleciała głośna "kura przez w". Trudno było ocenić, jaki było to urządzenie, ale prawdopodobnie niezbyt wartościowe dla jego właściciela, bo pomimo niesienia na plecach plecaka, telefon ponownie trafił do kieszeni.

A ja przechodząc po miejscu, w którym upadło urządzenie pod butem usłyszałam trzask szkła.

REKLAMA

Skoro smartfony są ważne, to czemu o nie nie dbamy?

Nie wiem, jak silny był to upadek ani ile przez jakie katusze wcześniej przeszło urządzenie by od byle upadku odłamał się jego element, jednak jednego jestem pewna - nie jest to przypadek odosobniony.

Od smartfonów jesteśmy zależni, ale i po prostu są one przydatne: do płatności zbliżeniowych, do skanowania kart programów lojalnościowych, do nawigacji w terenie za pomocą map czy po prostu jako przenośne odtwarzacze muzyki. Na kanwie tych zastosowań telefony często lądują tam, gdzie projektanci (ani urządzeń ani ubrań) nie zakładali: do kieszeni bluz czy spodni. A stąd, przy odrobinie nieuwagi czy rozgardiasz, już prosta droga na chodnik i do serwisu.

Skłamałabym gdybym powiedziała, że mi to się nie zdarza, że telefon trzymam tylko w torebce lub plecaku. Jednak w moim użyciu smartfona staram się być świadoma - noszę go w kieszeni tylko wtedy, kiedy mam pewność, że kieszeń jest głęboka, a moje ręce nie będą zajęte czymś innym (np. noszeniem zakupów czy wyjmowaniem dokumentów), nie odkładam na niestabilne powierzchnie, a pakując do torebki czy plecaka, upewniam się, że nie koliduje on z ostrymi przedmiotami. W czasach gdy wodoodporność nie była aż tak powszechna, pilnie strzegłam, by kontakt z wodą nie przekraczał kilku kropel na ekranie gdy zaczynało padać.

Tego jednak nie można powiedzieć o osobach w moim otoczeniu - rodzinie i znajomych, gdzie można znaleźć całą plejadę uszkodzeń smartfonów: zarysowań, wgnieceń, pęknięć, wyszczerbień we wszystkich możliwych miejscach i kombinacjach. Z jednej strony mogłabym wzruszyć ramionami, ale z drugiej ciężko mi przejść obok tego obojętnie gdy jeszcze jakiś czas temu owe osoby chwaliły się zakupem nowego, drogiego telefonu. Bo choć dla większości społeczeństwa tysiąc, półtora tysiąca to kwota niemała, to nagle przestajemy o niej myśleć gdy zamienia się ona w telefon.

To nie tylko dramaty na technologicznych forach internetowych, ale także liczby. Z pasją nie dbamy o relatywnie drogie urządzenia

Jednocześnie gdyby z kieszeni wypadło nam tysiąc złotych i po podniesieniu ich w ręce mielibyśmy jedynie 700, wywołałoby to całkiem negatywne emocje. Prawdopodobnie byłyby one jeszcze bardziej negatywne gdyby mowa tu była o czterech czy pięciu tysiącach złoty - bo tyle kosztują flagowe urządzenia Apple czy Samsunga - i odpowiedniej dla nich ceny wymiany ekranu lub stłuczonego aparatu telefonu.

Nie są to jedynie moje doświadczenia, ale są to także liczby. W październiku 2022 roku Digital Care przeprowadziło badanie, z którego wynikało, że aż co drugi Polak w jakiś sposób uszkodził swój telefon i był to wynik o 10 proc. większy w porównaniu z poprzednim badaniem z 2019 roku. Najczęściej - bo aż w 36 proc. przypadków - urządzenia wypadają nam z rąk, a w 18 proc. egzekwo wypada z torby, plecaka, kieszeni lub zostaje zalany.

Mimo to wobec tych liczb jedynie 64 proc. z nas sięga po etui, a 61 proc. sięga po szkło ochronne. A co po uszkodzeniu telefonu? Według ponad połowy ankietowanych nowy smartfon, a jako główny argument wskazują oni nieopłacalność naprawy.

REKLAMA

Te liczby i zachowania niepokoją, biorąc pod uwagę, że zabezpieczenie telefonu przed większością zdarzeń to kwestia kilkudziesięciu złotych - zakupienia "plecków" oraz szkła i założenie ich na telefon. Ale także całkiem darmowej profilaktyki: bycia ostrożnym. Jednocześnie telefony nie są tanie. Nawet w przypadku lepiej sytuowanych Polaków wydając chociaż tysiąc złotych, niezależnie czy jest to smartfon, kosiarka, rower czy nowy mebel do domu, zawsze myślimy o tym czy da się kupić taniej, czy jest to najlepszy produkt w swojej cenie, ale i rozważamy jego żywotność w dłuższej perspektywie czasu.

Jesteśmy w stanie wysilić się (i dosłownie i w przenośni), by odnaleźć idealnie pasujące urządzenie, zdobyć na nie środki, a potem i tak pozbyć się go po jednym spotkaniu z chodnikiem, którego można było uniknąć.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA