REKLAMA

Android bez wstydu - recenzja Samsunga Galaxy S Plus

12.09.2011 08.41
Android bez wstydu – recenzja Samsunga Galaxy S Plus
REKLAMA
REKLAMA

Samsung Galaxy S Plus to godny następca najpopularniejszego jak dotychczas smartfonu z Androidem – Galaxy S. Wprawdzie posiada szybszy procesor jak i słabszy układ graficzny, ale nie da się nie odnieść wrażenia, że Samsung nabył doświadczenia w optymalizacji systemu do urządzeń. SGS+ jest w swojej klasie bardzo dobrym urządzeniem. Wprawdzie ma kilka wad, jednak nie przeważają one zalet.

Wyglądem i rozmiarem SGS+ jest kopią pierwowzoru. Napisano o nim już wiele, ale warto wspomnieć o kilku rzeczach – smartfon jest po prostu wygodny w używaniu. Stosunkowo cienka obudowa i lekkość powodują, że przy dłuższym używaniu nie odczuwa się zmęczenia. Na obudowie umieszczono tylko to, co niezbędne – przycisk głośności, power/blokada ekranu, mini jack 3,5 mm i slot micro USB. Przyciski są na tyle wystające, że nie ma problemu z ich bezwzrokową obsługą a micro USB schowane jest pod wygodną, przesuwaną zaślepką. Smartfon nie ma wyjścia HDMI, więc nie da się podłączyć go do zewnętrznego ekranu.

Ekran również jest taki sam jak w poprzedniku – Super AMOLED o rozdzielczośći 480×800 pikseli i przekątnej 4 cale. Jak to z AMOLEDAMI bywa – czytelność jest na wysokim poziomie niezależnie od oświetlenia. Kolory są żywsze niż w rzeczywistości, co przeszkadza w robieniu zdjęć, ale o tym w dalszej części tekstu.

Obudowa zrobiona jest z plastiku wysokiej jakości. Choć dobrze spasowana, to pojawił się mały problem – źle dopasowana bateria, która ma trochę luzu i przy przechylaniu lekko “lata”. Denerwująca to przypadłość. Reszta jest ułożona dobrze a tylna klapka nie ma luzów. Choć jest zrobiona z plastiku, to nie jest łatwo go zarysować.

Przód to oczywiście szkło Gorilla Glass, stosunkowo odporne na rysy. Ekran zamknięty pod nim jest czuły i precyzyjny, całość przyjemnie reaguje na dotyk.

SGS Plus posiada aparat o rozdzielczości 5 MPix i możliwości nagrywania wideo 1280×720., jednak pozbawiony jest lampy doświetlającej. Zdjęcia są bardziej, niż zadowalające – aparat nie ma problemu z łapaniem ostrości, a możliwość ustawienia jej dla konkretnej części zdjęcia działa bardzo dobrze. Jest tylko jeden problem z odwzorowaniem kolorów. SAMOLED wyświetla je bardzo nasycone, tak że na ekranie telefonu zdjęcie jest żywsze i przesycone, dopiero po zrzuceniu na inny nośnik można zobaczyć jego realny wygląd. Brak lampy rekompensowany jest dobrym radzeniem sobie w gorszych warunkach oświetleniowych, choć o zrobieniu zdjęcia w półmroku nie ma co marzyć.

Wideo nagrywane w HD (720p) jest płynne, nagrywanie nie sprawia problemów tak, jak i odtwarzanie. Jednak tak samo jak ze zdjęciami, materiały okazalej prezentują się na ekranie smartfona niż na zewnętrznych ekranach.

Galaxy S Plus dostępny jest w dwóch wersjach – z 8 i 16 GB wbudowanej pamięci. Model testowy to ten o mniejszej pojemności, z tym, że do użytkownia pozostało 5GB, resztę zajął ROM. Pamięć można rozszerzyć do 32GB za pomocą kart microSD. Raz zdarzyło się, że zainstalowany z Marketu edytor graficzny odmówił posłuszeństwa i wyrzucał komunikaty o braku karty microSD (karty faktycznie nie było, ale od czego te 5GB wbudowane?) – sytuacja była jednorazowa, inne aplikacje nie miały takich problemów. Nie wiadomo, czy wina leżała po stronie złego zarządzania pamięcią przez system, czy niedopracowania aplikacji, ale fakt faktem.

Galaxy S Plus posiada autorską nakładkę Samsunga TouchWiz 3.0. W porównaniu do poprzednich wersji widocznych zmian dla przeciętnego użytkownika jest niewiele – sposób odblokowywania i kilka innych szczegółów, jednak pod względem prędkości i niezawodności jest o wiele lepiej. System jest płynny i szybki, a przy codziennym użytkowaniu ciężko zaliczyć jakiegokolwiek laga. Nowy sposób odblokowywania ekranu jest dosyć dyskusyjny. Polega na przesunięciu całej powierzchni na którąś z krawędzi, ale nie funkcjonuje to bezproblemowo. W przypadku “złapania” ekranu nie przy krawędzi, a bardziej przy środku odblokowanie nie działa/. Trzeba zwracać uwagę na to, jak się to robi co nie jest specjalnie komfortowe.

Za to reszta jest lepiej przemyślana.

SGS Plus ma procesor i układ graficzny od Qualcomma. Choć procesor ma wyższe o 400 megaherców taktowanie od poprzednika, to grafika Adreno jest słabsza niż oryginalny SGS z PowerVR. Mimo wszystko w testach wydajnościowych wypada całkiem dobrze tylko trochę gorzej radząc sobie z grafiką 3D. Za to reszta hardware’u działa lepiej i da się to odczuć praktycznie na każdym kroku.

Przez czas testów mimo intensywnego użytkowania ani razu nie udało mi się zawiesić urządzenia (żaden inny z dotychczas testowanych przeze mnie smartfonów nie może pochwalić się tym samym). Kilka razy udało mi się spowolnić go znacząco, jednak dopiero po uruchomieniu na raz kilku naprawdę wymagających aplikacji, w tym z renderingiem 3D. Poza tym przy lekko ponadprzeciętnym użytkowaniu wszystko działało bez zarzutu.

Po lewej wynik benchmarku Samsunga, po prawej LG Swift 3D:

Właśnie w tym upatrywałabym największą zaletę TouchWiza w wersji 3.0. Kto zetknął się z wcześniejszymi wersjami a nawet z nakładkami od innych producentów pewnie przyzna, że często są one obciążającym, niepotrzebnym dodatkiem. Chociaż sam system wydajnościowo bez problemu jest zdolny poradzić sobie z różnymi konfiguracjami sprzętowymi, to napakowany “prezentami” od producentów rozczarowuje powolnością i opóźnieniami. Na szczęście Samsungowi udało się stworzyć w końcu nakładkę, która działa dobrze i nie obciąża przesadnie.

TouchWiz 3.0 jest też przy tym mniej krzykliwy od poprzednich wersji przy jednoczesnym zachowaniu intensywnej kolorystyki. Pakiet preinstalowanych aplikacji zawiera między innymi czytnik ebooków, sklep z muzyką, dodatkową aplikację pocztową, Kies Air pozwalający na dostęp do telefonu przez przeglądarkę po WiFi, mini notatnik, Samsung Apps czy aplikację do obsługi pakietów biurowych – nic specjalnego, ale są to pozycje wystarczające do podstawowej pracy ze smartfonem.

A SGS Plus to w końcu smartfon, na którym praca czy używanie nie jest jednoznacznie z niesamowicie szybkim wyczerpaniem baterii. Po pełnym naładowaniu smartfon spokojnie wytrzymuje kilkanaście (12-18) godzin, na co składa się ponad godzinne odtwarzanie muzyki przez słuchawki, kilka godzin pracy na 3g, reszta na WiFi, zrobienie kilkunastu zdjęć, synchronizację poczty, Google+, Twittera i korzystanie z sieci i aplikacji. Na tle innych androidowców Plus pod względem pracy na baterii wypada naprawdę świetnie.

Telefon ma za to czasem problem ze złapaniem sygnału sieci komórkowej, ale tylko w miejscach o słabym zasięgu/granicy zasięgu. Za to jakość dźwięku zarówno przy rozmowie jak i przy odtwarzaniu materiałów multimedialnych jest bardzo dobra. Dołączony zestaw słuchawkowy zadowala, ale nie jest to sprzęt dla osób lubiących głębokie dźwięki. Dopiero na lepszych słuchawkach okazuje się, że Plus jako odtwarzacz muzyki wypada całkiem sensownie. Dźwięki są czyste, zarówno z wysokimi i niskimi tonami nie ma problemów. TouchWizowe przeniesienie kontrolera aplikacji na pasek powiadomień jak zwykle jest ułatwieniem w korzystaniu z aplikacji odtwarzacza. Widget muzyczny dostępny jest też z poziomu zablokowanego ekranu.

Korzystając z Galaxy S Plusa nie da się oprzeć wrażeniu, że Samsung ostatnio wykonał dużo pracy, by uczynić smartfony z Androidem przyjaznymi i wydajnymi urządzeniami. Plus zarówno pod względem jakości wykonania, systemu jak i dodatków sprawdza się świetnie. Nie jest to maszynka do skomplikowanych obliczeń, a dla wymagających użytkowników stawiających na prostotę i wytrzymałość. Z tej perspektywy Plus jest świetnym wyborem.

Samsung zrobił też bardzo fajną rzecz – po sukcesie SGSII, megawydajnego smartfona którym prawie wszyscy się zachwycają wypuścił nie tak imponujące, lecz dopracowane urządzenie dla osób które nie potrzebują dwóch rdzeni i fajerwerków.

Samsung Galaxy Plus to taki “Android bez wstydu”. Prywatnie powiem, że to pierwszy od dawna smartfon, nad którego kupnem się zastanawiam – a to już coś znaczy.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA