REKLAMA

AppStore na miarę iTunes Store

12.08.2008 12.52
AppStore na miarę iTunes Store
REKLAMA
REKLAMA


 Po weekendowym wywiadzie Steve’a Jobsa dla Wall Street Journal aż huczy. Zadziwiające jest to, że nie odnośnie świetnych wyników AppStore i otwarcie wyartykułowanych marzeniach szefa Apple o miliardowym rynku aplikacji dla iPhone’a, ale o tym, że Jobs przyznał się do istnienia „czarnego przycisku” w kodzie iPhone’a, dzięki któremu można zdalnie wyłączyć jakąkolwiek aplikację. Warto zapamiętać z tego wywiadu jednak prognozy Jobsa odnośnie sprzedaży oprogramowania w AppStore. Zdaje się, że obserwujemy właśnie narodziny nowej dojnej krowy Apple.

Mówiąc o samym „czarnym przycisku”, Jobs zaznaczył: „mam nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli go włączać, ale bylibyśmy nierozsądni, gdybyśmy go nie mieli w zanadrzu”. Istnienie „czarnego przycisku” odkrył w zasadzie kilka dni wcześniej Jonathan Zdziarski, osławiony hacker iPhone’a, który za cel życiowy postawił sobie demaskowanie wszystkich tajemnic Apple.

W relacjach mediów i analityków po wywiadzie z Jobsem dominują negatywne komentarze odnośnie istnienia przycisku. Dziwi to i zastanawia. Apple udostępnia przecież własną unikalną platformę, dzięki której deweloperzy aplikacji zewnętrznych mogą zarabiać niemałe pieniądze. Samo urządzenie pozostaje jednak własnością i marką Apple. Ewentualne niedociągnięcia aplikacji zewnętrznych (nawet po przejściu sita weryfikującego Apple) negatywnie wpłyną na wizerunek marek iPhone i Apple. A to, że producent iPhone’a wyjątkowo dba o swój publiczny image, wiemy od dawna. Na tym polega przewaga konkurencyjna producenta iPhone’a nad firmami i produktami konkurencji.

Nie da się jednak nie zauważyć, że Apple ma problemy z zarządzaniem AppStore; stąd zapewne nieuzasadnione decyzje o usunięciu ze sklepu takich programów jak, między innymi: NetShare oraz BoxOffice, czy pojawienie się absurdalnych aplikacji w stylu I Am Rich. Według relacji Adama Dana, szefa firmy Nullriver, która przygotowała program NetShare, proces akceptacji programów do AppStore nie jest zbytnio rozbudowany w Apple. Ludzie odpowiedzialni za dopuszczenie aplikacji do sklepu po prostu włączają aplikację, sprawdzają czy się nie zawiesza, bezmyślnie klikają po opcjach i – jeśli się nic złego nie dzieje – akceptują.

Mimo średniego poziomu aplikacji znajdujących się w AppStore (szczególnie w porównaniu z aplikacjami iPhone’owego podziemia) oraz niezbyt jasnych kryteriów ich usuwania, wirtualny sklep Apple jest chyba najlepszą rzeczą, jaka trafiła się iPhone’owi od początku jego istnienia. Patrząc na wyniki podane przez Jobsa w wywiadzie dla WSJ, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to czystej maści hit rynkowy. Jeśli w najbliższej przyszłości nie wydarzy się nic nieprzewidzianego iPhone’owi, wkrótce o AppStore będzie się dyskutować w kontekście sukcesu porównywalnego z iTunesem.

To kolejny dowód geniuszu Apple i jej prezesa, Steve’a Jobsa. Trudno bowiem wyobrazić sobie lepszy i bardziej dochodowy biznes niż e-handel z cudzą własnością intelektualną. Nie od dziś wiadomo, że iTunes przynosi Apple dużo większe marże niż największe firmy sprzedające „fizyczne” produkty w sieci są w stanie wygenerować. Dzieje się tak dlatego, że Apple nie ponosi bardzo wysokich kosztów magazynowania produktów. Apple nie ponosi również kosztów dostarczenia produktu do użytkownika końcowego (poza technicznymi opłatami za serwery). Apple nie ponosi w końcu wysokich kosztów marketingu swoich wirtualnych produktów. Koszt ten przerzucony jest na tych, którzy swoją własność intelektualną sprzedają za pośrednictwem iTunes. A na dodatek Apple dba o to, żeby zakupiona własność intelektualna współpracowała jedynie ze sprzętem własnej produkcji (iPod, iPhone).

iTunes przyniesie zapewne Apple roczny obrót przekraczający 3 miliardy dolarów na koniec 2008 roku (2,5 miliarda w 2007 roku). Dzięki iTunes, Apple jest największym detalicznym sprzedawcą muzyki w Stanach Zjednoczonych wyprzedzając największą sieć sklepów wielkopowierzchniowych – Wal-Mart. Regularnie w iTunes kupuje 50 milionów klientów. Apple sprzedaje i wypożycza 50 tysięcy filmów dziennie.

Jobs już wie, że wkrótce doda to tego okrąglutki miliard dolarów z AppStore.

Chapeaux Bas!

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA