REKLAMA

Aktualizacja oprogramowania odmieniła Teslę S. Zobacz, jak samochód sam otwiera sobie garaż i do niego wjeżdża

Kiedy ostatnio twój samochód, nawet względnie nowy, zyskał z dnia na dzień nowe funkcje, szczególnie takie, które wyręczyłyby cię w najbardziej nudnych aspektach związanych z użytkowaniem auta? Prawdopodobnie nigdy, chyba że na co dzień jeździsz Teslą. To właśnie jej użytkownicy nie muszą się od tej pory w ogóle martwić o parkowanie pojazdu, czy to w garażu czy na ciasnych parkingach w galeriach handlowych.

11.01.2016 07.45
tesla
REKLAMA
REKLAMA

Osoby, które zdecydowały się na model S miały zaledwie dwa miesiące, żeby nacieszyć się poprzednim wielkim dodatkiem - opcją Autopilot, która pozawalała w wielu sytuacjach zdjąć ręce z kierownicy (choć teoretycznie firma sugerowała, że nie powinno się tego robić, jednak nie zablokowała takiej opcji) i oddać stery w całości komputerowi pokładowemu. Oczywiście ten dodatek nie znika, ale od teraz mogą przyzwyczajać się oni do kolejnej nowości, która znów wyręczy ich w wielu przypadkach.

Wraz z najnowszą aktualizacją oprogramowania (do wersji 7.1) Teslę Model S można bowiem... przywołać.

Systemy pół-automatycznego parkowania są oczywiście wszystkim doskonale znane. Pojazd sam znajduje miejsce, w którym jest w stanie się zmieścić, a kierowcy pozostaje jedynie naciskanie pedałów. Cały czas jednak musi znajdować się we wnętrzu samochodu, co w niektórych sytuacjach może być sporym utrudnieniem, chociażby na parkingach, gdzie miejsca na otwarcie drzwi pozostaje bardzo mało, czy to przez stojące obok auto, czy przez np. ścianę albo inne elementy konstrukcyjne.

Poza tym taki system parkowania nie oszczędza nam czasu - nie możemy po prostu wskazać autu miejsca parkingowego i pójść załatwiać swoich spraw, czy w końcu, po całym dniu pracy wejść o te kilka minut wcześniej do domu.

W Tesli S jest już to możliwe. No, prawie.

Funkcja Summon, znajdująca się obecnie w fazie beta, o której wprowadzeniu informuje m.in. serwis Jalopnik, w dużej mierze rozwiązuje ten problem. Po jej aktywacji w menu komputera pokładowego wystarczy - znajdując się poza samochodem, ale w jego bezpośrednim otoczeniu (maksymalnie około 9 metrów) - jedynie przytrzymać jeden z przycisków na pilocie przez dłuższą chwilę. Potem pozostaje nam jedynie patrzeć, jak S-ka zajmuje wybrane przez nas miejsce.

Ten sam mechanizm działa zresztą i w drugą stronę - jeśli nie mamy jak wsiąść do samochodu albo nie chce nam się "ręcznie" wyjeżdżać, przytrzymanie przycisku spowoduje, że samochód opuści swoje miejsce i zatrzyma się tak, abyśmy mogli do niego wygodnie wsiąść i ruszyć w drogę.

Najbardziej efektowne jest w tym jednak połączenie tego, co oferuje Tesla S, z systemem automatyki HomeLink, stosowanej m.in. do sterowania otwieraniem bram garażowych. Po odpowiedniej konfiguracji wystarczy bowiem zatrzymać samochód przed wjazdem do naszego garażu, nacisnąć przycisk na kluczyku (oczywiście już po wyjściu z auta) i... już możemy iść do domu. Model S poinstruuje system otwierania bramy, że powinien "zrobić mu miejsce", wjedzie do garażu, po czym prześle informację, że już po wszystkim i bramę można zamykać.

Oszczędzi nam to wprawdzie raptem kilka minut, może nawet mniej, ale w dzisiejszych czasach, kiedy trwa walka o zaoszczędzenie nam nawet pojedynczych sekund, to naprawdę sporo. O tym, że gdyby więcej aut miało podobne systemy, można byłoby zacząć myśleć o budowaniu mniejszych garaży, które nie uwzględniałyby otwierania drzwi w samochodzie, nie trzeba nawet wspominać. To samo zresztą tyczy się miejsc parkingowych na publicznych parkingach - zawsze udałoby się dzięki temu zmieścić kilka aut więcej.

Niestety, system nie jest doskonały.

Z tego też powodu nie jest po aktualizacji domyślnie włączany i przy jego konfiguracji otrzymujemy wyraźne ostrzeżenie, że używanie go w połączeniu z HomeLinkiem albo aktywacja opcji dodatkowej - parkowania w wąskich miejscach, może grozić uszkodzeniem pojazdu. Dlatego też, na wszelki wypadek, jednym kliknięciem przycisku na pilocie całą procedurę można przerwać. Ba, Tesla w informacjach na temat aktualizacji wyraźnie zaznacza, że właściciel powinien cały czas być w pobliżu, gotów na reakcję w awaryjnej sytuacji.

I nie byłoby dziwne, gdyby właściciele wartych kilkadziesiąt (albo i ponad sto) tysięcy dolarów aut, przynajmniej na początku nadzorowali cały proces, nie oszczędzając ani sekundy. Za to mając bez wątpienia świetną zabawę.

Nowy system Tesli funkcjonuje też w bardzo ograniczonej liczbie przypadków. Nie możemy porzucić auta byle gdzie i po prostu liczyć na to, że znajdzie miejsce parkingowe. Nawet wychwycenie przez S-kę luki parkingowej, która pozwoliłaby na pół-automatyczne parkowanie nic nie da. Musimy ustawić się na wprost przed właściwym miejscem albo naszym garażem (maksymalnie w odległości około 12 m) i dopiero wtedy możemy wyjść z samochodu i aktywować cała procedurę.

"Przywoływanie" nie pozwoli nam też dopić resztki porannej kawy w momencie, kiedy S-ka wyjeżdża samodzielnie z garażu, po czym podjeżdża pod drzwi wejściowe naszego domu. Chyba, że tak zaprojektujemy nasz dom i garaż, żeby wszystkie wymogi tego rozwiązania były spełnione.

Oczywiście Tesla nie jest jedyna.

Podobne rozwiązanie zaprezentowało chociażby BMW w najnowszej serii 7, jednak obydwie te propozycje dzieli nieco szczegółów. Chociażby taki, że w przypadku BMW konieczne jest przytrzymanie ekranowego przycisku kierunku zdalnego parkowania (choć samochód nie wjedzie w ścianę, jeśli nie puścimy go - po prostu zatrzyma się, kiedy uzna to za właściwe), natomiast w Tesli odpowiedni przycisk możemy puścić po inicjacji całego procesu. Różnica niewielka, ale zawsze to coś na korzyść Tesli.

REKLAMA

Podobnie zresztą do sprawy pochodzi Mercedes. W zaprezentowanym jeszcze w zeszłym roku filmie zapowiadającym najnowszą generację klasy E, które premiera odbędzie się już bardzo niedługo, widać, jak przebiega cały proces. Nie jest do niego wprawdzie potrzebny nawet kluczyk, ale i tak musimy w jakiś sposób przez cały czas "potwierdzać" proces wyjazdu. Możliwe jednak, że w wersji produkcyjnej zostanie to nieco inaczej rozwiązane, co może być tym ciekawsze, że - przynajmniej według materiałów promocyjnych - klasa E poradzi sobie nie tylko z wjazdami na miejsce parkingowe na wprost, ale też z prostymi manewrami bez udziału kierowcy.

Jeśli więc komuś wizja kreślona m.in. przez BMW, w której samochód jeszcze przed naszym wyjściem z domu przygotuje się do jazdy, po czym - gdy tylko otworzymy drzwi - będzie już na nas czekał, wydaje się absurdalna lub bardzo odległa w czasie, powinien się jeszcze raz zastanowić. To właściwie już się dzieje, a przynajmniej już się zaczęło.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA