REKLAMA

Dopiero teraz iPhone będzie sfragmentaryzowany, nie mniej groźnie niż Android

14.09.2012 08.53
Trzy wersje iPhone'a 5 stwarzają problem fragmentaryzacji
REKLAMA
REKLAMA

Wyposażenie nowego iPhone’a 5 w moduł LTE tylko z pozoru jest zwykłą decyzją sprzętową Apple’a. W rzeczywistości stwarza całkiem niebezpieczny precedens, który rozfragmentaryzuje platformę iPhone’a. Będzie to fragmentaryzacja nieco inna aniżeli w przypadku Androida Google’a, ale również problematyczna. W ten sposób Apple traci nieco kontroli nad operatorami, których do tej pory trzymał mocno w garści.

Nowy iPhone to w zasadzie trzy nowe iPhone’y 5 – każdy desygnowany do innego zakątku świata i różnych operatorów. Są to dwa modele GSM oraz jeden model CDMA – każdy z nich różni się obsługą poszczególnych typów sieci LTE.

Model CDMA jest modelem o największym potencjale światowym – zadziała bowiem w większości światowych wersji LTE, europejskich 4G oraz amerykańskich sieci Verizon i Sprint. Oczywiście obsługuje również globalne częstotliwości GSM oraz HSPA+.

Jeden z dwóch modeli GSM będzie sprzedawany na rynkach azjatyckich, choć obsługuje również pasmo 1800 MHz, którego używają wybrani operatorzy europejscy, w tym na ważnym dla Apple’a rynku brytyjskim. Drugi z modeli GSM w zasadzie dedykowany jest historycznie partnerskiej sieci amerykańskiej Apple’a, czyli AT&T. Co ciekawe, europejskie 4G na pasmach 2,6 GHz oraz 800 MHz nie są obsługiwane przez żadną wersję iPhone’a 5.

Dokładnie wyglądać to będzie w następujący sposób:

– GSM model A1428: UMTS/HSPA+/DC-HSDPA (850, 900, 1900, 2100 MHz); GSM/EDGE (850, 900, 1800, 1900 MHz); LTE (Bands 4 and 17)

– CDMA model A1429: CDMA EV-DO Rev. A and Rev. B (800, 1900, 2100 MHz); UMTS/HSPA+/DC-HSDPA (850, 900, 1900, 2100 MHz); GSM/EDGE (850, 900, 1800, 1900 MHz); LTE (Bands 1, 3, 5, 13, 25)

– GSM model A1429: UMTS/HSPA+/DC-HSDPA (850, 900, 1900, 2100 MHz); GSM/EDGE (850, 900, 1800, 1900 MHz); LTE (Bands 1, 3, 5)

Skomplikowane? Tak – dla wszystkich. Apple musi wdrożyć nowe kanały dystrybucji iPhone’ów odpowiadające ich regionalnym specyfikacjom. Musi też ściślej współpracować z konkretnymi operatorami, co nieco zmienia środek ciężkości kooperacji. Do tej pory to operatorzy musieli się w znacznej mierze dostosowywać do Apple’a i jego nierzadko horrendalnych wymagań. Teraz to Apple będzie musiał spełniać konkretne wytyczne operatorów.

Z drugiej strony otwiera to amerykańskiej firmie drogę do bardziej skutecznych negocjacji z operatorami, którzy do tej pory nie mieli w ofercie iPhone’a, gdyż albo nie chcieli zaakceptować postawy Apple’a (China Mobile), bądź byli za mali i Apple ich – kolokwialnie mówiąc – olewał (T-Mobile w USA). Tak czy siak – w ten właśnie sposób Apple stał się dokładnie takim samym graczem na rynku mobilnym jak Samsung czy Nokia, którzy z operatorami ściśle współpracują, a nie nakazują im co robić. Może to mieć daleko idące konsekwencje rynkowe.

To skomplikowane również dla konsumentów, z których część lubiła sobie przywozić iPhone’y z USA, bądź też w dniu premiery organizowała pielgrzymki za granicę, by kupić iPhone’a o tydzień wcześniej niż pojawi się na lokalnym rynku. Myślę, że nie zabraknie dramatów w stylu – miało być 4G, a mi nie działa, co z kolei może przynieść nieco uszczerbku na wizerunku marki iPhone.

Inna to fragmentaryzacja niż u Google’a, który walczy z producentami o to, by ci jak najszybciej aktualizowali smartfony do najnowszych wersji mobilnego systemu operacyjnego Google Android, ale wcale nie mniej niebezpieczna. Tak jak w przypadku Androida fani denerwują się brakiem nowym funkcjonalności w systemie operacyjnym, tak w iPhonie może się zacząć narzekanie na ‚niedziałające 4G/LTE’.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA