Bez transmisji danych, baterie w smartfonach wytrzymują trzy doby i dłużej - oto dowód
Jestem na zagranicznym urlopie i jak każdy Polak mający głowę na karku, aby nie narażać się na ekstremalne koszty, wyłączyłem roaming danych w smartfonie (w zasadzie to dla pewności wyłączyłem w ogóle opcję transmisji danych komórkowych). Poza tym używam telefonu normalnie. Efekt? Ponad 3 doby na jednym ładowaniu baterii.
Na urlop wybrałem się z oba nowymi super-smartfonami ze stajni Androida, czyli Samsungiem Galaxy S III oraz HTC One X. Ten pierwszy jest aktualnie moim głównym urządzeniem mobilnym, co oznacza, że tam właśnie mam zainstalowaną główną kartę SIM. Galaxy S III służy mi do kontaktu tradycyjnego (głosowego, SMS, e-mail, IM) oraz rozrywki. One X z kolei wykorzystuję głównie jako terminal mobilnego internetu z pełną synchronizacją moich osobistych chmur oraz do udostępniania połączenia komputerowi.
Po wyłączeniu roamingu, HTC One X w zasadzie przez większą część czasu pozostaje nieużywany, choć nie jest tak, że w ogóle go nie aktywuję. Tam, gdzie jest taka możliwość staram się wyszukiwać sieci WiFi i jeśli takową znajdę, to próbuję synchronizować dane. Z Galaxy S III korzystam normalnie – dzwonię, piszę wiadomości SMS, słucham muzyki, coś tam poczytam, czasami zagram w Reckless Racing.
Przypomnę, że w moich testach z włączoną transmisją danych w Polsce oba telefony rozładowywały się pomiędzy 10 a 15 godziną od naładowania. Przebywając za granicą, z wyłączoną transmisją danych komórkowych, po 3 dobach i ponad 2 godzinach od pełnego naładowania baterii w obu smartfonach, HTC One X ma jeszcze… 45% mocy, a Galaxy S III zbliża się do pełnego rozładowania (7%).
To fantastyczne wyniki, które obrazują jedno – wbrew obiegowej opinii, baterie smartfonów nie rozładowują głównie gigantyczne dotykowe ekrany, lecz transmisja danych. I to na tym polu, na styku producentów urządzeń mobilnych i dostawców usług mobilnych, powinny mieć miejsce największe innowacje wydłużające żywotność baterii w smartfonach.
