REKLAMA

Zynga dokonała rozsądnego zakupu. OMGPOP idealnie do niej pasuje

22.03.2012 15.42
Zynga dokonała rozsądnego zakupu. OMGPOP idealnie do niej pasuje
REKLAMA
REKLAMA

Zynga, spółka notowana na giełdzie, ta sama, o której mówi się, że jest za bardzo uzależniona od Facebooka i bez niego nie istnieje, i że jest jednym z czołowych przedstawicieli napompowanej społecznościowej bańki, że wycenianie jej na więcej, niż EA Games jest absurdalne, dokonała świetnego zakupu, który może pomóc zdywersyfikować portfolio i powiększyć obecność na platformach mobilnych niemal dwukrotnie. Z różnych zakupów Zyngi kupno OMGPOP, studia, z którego wyszła świetna gra Draw Something, jest jednym z najbardziej spektakularnych, ale i najbardziej obiecujących ruchów.

OMGPOP, a właściwie gra Draw Something i 40 deweloperów zatrudnionych w OMGPOP kosztowało Zyngę ponad 200 milionów. Ale Zynga w końcu może sobie na to pozwolić – grudniowe wejście na giełdę z 14 procentami akcji przyniosło jej miliard dolarów, a cała Zynga warta jest obecnie 11 miliardów.

Kupno OMGPOP pomoże Zyndze wyjść poza Facebooka. Firma obecna jest na platformach mobilnych, ale nijak nie może to równać się z sukcesem na Facebooku – to serwis społecznościowy Zuckerberga wciąż przynosi 93% zysków Zyngi. Na urządzeniach mobilnych w gry od Zyngi dziennie gra 15 milionów użytowników. Jeśli połączyć to z 12 milionami dziennych graczy w Draw Something, to może okazać się, że aktywnych użytkowników przybyło nawet o 25 – 35%.

A OMGPOP doskonale pasuje do Zyngi. Draw Something to gra polegająca na społecznościowym rysowaniu i zgadywaniu tego, co jest na obrazku. Mechanizm jest banalny, wykorzystuje połączenie z Facebookiem i właśnie w prostocie tkwi jego siła. Gra została pobrana już ponad 34 miliony razy z Google Play i z Apple App Store, ale OMGPOP nie podał dokładnych liczb, ile z tych pobrań to wersje darmowe, a ile płatne. Dodatkowo OMGPOP to nie tylko studio jednego hitu i ma na koncie sporo ciekawych, odnoszących umiarkowane sukcesy pozycji.

Razem z grą Zynga nabyła też 40 deweloperów, którzy przeniosą się do jej siedziby w Nowym Jorku. To dobry znak, bo świeża krew jest Zyndze potrzebna; ostatnio pojawia się coraz więcej zarzutów, że Zynga nie potrafi sama nic stworzyć, a jedynie kopiuje dobre pomysły i przerabia na własną modłę. Zresztą Marc Pincus, prezes Zyngi, nie widzi w tym nic złego. Dla inwestorów jednak powiększenie bazy użytkowników i przejęcie zdolnych deweloperów może być dobrym znakiem.

To z pewnością dobry ruch, a przy dzisiejszych wycenach 200 milionów dolarów nie wydaje się nadto nadmuchaną ceną za kilkanaście milionów aktywnych dziennie użytkowników, portfolio popularnych gier i zdolny zespół. A w świetle tego, że Zynga dotychczas nie potrafiła z przytupem wyjść poza Facebooka i jej zewnętrzne projekty serwisów z grami nie zapowiadają się raczej na sukces, to 200 milionów wydaje się całkiem rozsądną ceną.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA