REKLAMA

MWC 2012: Skype na Windows Phone to bolesny falstart

28.02.2012 14.15
MWC 2012: Skype na Windows Phone to bolesny falstart
REKLAMA
REKLAMA

Zakup Skype’a to największa tego typu transakcja w historii Microsoftu. Dla nas, użytkowników, póki co, nieodczuwalna. Komunikator dalej jest rozwijany na platformach, na których już istnieje, ale od pół roku nie pojawiło się nic dla Xboksa czy Windows Phone’a. O przepraszam, ten drugi dziś dostał wersję beta. Pobrałem. I… jestem zażenowany.

Kupno Skype’a to ze strony Microsoftu wspaniały ruch. Po tej dość przełomowej wieści snułem wizję integracji Skype’a i Messengera na wszystkich mobilnych i stacjonarnych platformach. Widziałem ten komunikator pięknie wtopiony w Windows i Windows Phone. Minęło pół roku. Efektów zakupu nie widać. Windows Phone cały czas bez obsługi tej jednej z najważniejszych sieci IM i VoIP. Nadszedł czas targów MWC 2012. No nareszcie! Ale zaraz… po pół roku Microsoft pokazuje wersję beta? No dobra, niech będzie, wytrzymam jeszcze chwilę, ważne, że jest co testować.

Zainstalowałem. Niestety, polski Marketplace jeszcze nie zindeksował nowej aplikacji, ale możecie ją zainstalować zdalnie, przez webową wersję sklepu. Pierwsze wrażenie jeszcze przed instalacją na minus: Skype nie integruje się z kafelkiem Kontakty. To było do przewidzenia, bo żadna aplikacja robić tego nie może. Ale myślałem, że skoro to Skype, od Microsoftu, to zadziałają tu jakieś „tajne” mechanizmy. Pisząc kolokwialnie: kicha. Trzeba będzie czekać premiery Apollo, a nie wiadomo, czy smartfony z Mango dostaną aktualizację. Skype działa więc na tych samych prawach, co inne komunikatory.

Zaraz, czy napisałem na tych samych prawach? Otóż nie: Skype działa tak, jakbyśmy byli świeżo po premierze NoDo, a nie Mango. Już tłumaczę. Pierwsze wrażenie po instalacji było jak najbardziej pozytywne: Skype uruchamia się błyskawicznie na moim „budżetowym” Mozarcie, interfejs jest czytelny i spójny z estetyką Metro, ale też bogaty w elementy graficzne, więc byłem przyjemnie zaskoczony szybkością działania. Próba połączenia tekstowego: działa. Próba połączenia głosowego: działa. Wideorozmów nie testowałem, bo do momentu pisania tej notki nie miałem z kim. Ale z tego, co widziałem po opiniach, też działa. Problem zaczął się, gdy chciałem ustawić swój status. Koniec testów i zabawy, czas aplikację zminimalizować w trybie „jestem zajęty”, by nikt bez potrzeby mi głowy nie zawracał podczas pracy. Otóż możliwości zmiany statusu nie znalazłem. Szukałem długo, aż w końcu dałem za wygraną i „zminimalizowałem” aplikację. Skąd cudzysłów?

Jak się okazuje, Skype beta dla Windows Phone nie obsługuje wielozadaniowości. Oznacza to, że aplikacja nie jest minimalizowana i zamrażana, a po prostu wyłączana. Jak ktoś do mnie napisze, nie dostanę powiadomienia. Nie można też do mnie dzwonić, jeśli nie mam otwartej aplikacji Skype na pełnym ekranie.

To, jest dla mnie, niewybaczalna porażka. Windows Phone bez problemu obsługuje powiadomienia aplikacji firm trzecich, co udowadnia wykorzystywana przeze mnie wersja beta Palringo, którego używam do Google Talk i GG. Obsługa tychże została wprowadzona wieki temu w edycji Mango. Skype, jedna z najważniejszych aplikacji dla Windows Phone’a, warta astronomiczne pieniądze, niestety nie obsługuje tej elementarnej funkcji. To aż dziwne, bo sama aplikacja działa bardzo przyzwoicie. Ale niech ktoś zadzwoni do Skype’a czy Microsoftu i wytłumaczy im, do czego służy komunikator internetowy w smartfonie. Bo z pewnością nie do tego, by go cyklicznie uruchamiać i sprawdzać czy ktoś do nas napisał lub nie próbował dzwonić.

I tak, pamiętam, że to wersja beta. I doskonale bym rozumiał brak tej podstawowej funkcji, gdyby to był debiut na Nokia Belle, Androidzie, iPhone’ie czy czymś tam. „Macie, oto nasza aplikacja na waszą platformę. Jeszcze nieukończona, bo próbujemy ją rozgryźć, ale już teraz możecie korzystać z tego i owego”. W porządku. Ale to Windows Phone, autorstwa Microsoftu. To Skype autorstwa firmy, która do Microsoftu należy, po inwestycji miliardów dolarów. To ma być, tak zwany, „system seller”. Takich rzeczy się szerokiej publiczności, biorąc pod uwagę kontekst całości, nie pokazuje. Nawet z plakietką „wersja beta”. A jeżeli w finalnej wersji będzie to działać tak samo, to sorry, ale z czym do ludzi?

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA