REKLAMA

Wszyscy jesteśmy uzależnieni. A jeśli nie, to będziemy.

29.01.2011 15.12
Wszyscy jesteśmy uzależnieni. A jeśli nie, to będziemy.
REKLAMA
REKLAMA

Internet rozwija się w niesamowitym tempie. Na świecie jest prawie 6.8 miliarda ludzi. 2 miliardy korzysta z internetu. Internautów cały czas przybywa, zwłaszcza w słabo rozwiniętych krajach. I choć zapewnienie dostępu do sieci jest oznaką rozwoju, to nowoczesne formy komunikacji niosą ze sobą duże zagrożenia. Zagrożenia, o których często zapominamy.

Ostatnio gdy Przemek Pająk gościł w radiu TOK FM wywiązała się bardzo ciekawa krótka dyskusja na temat uzależnienia od sieci i urządzeń. Bo są one coraz bardziej pożądane, niezbędne, potrzebne. Sprzedaż smartfonów w 2010 roku wzrosła o prawie 75% w stosunku do 2009 roku. A smartfon to przecież kieszonkowy komputer pozwalający na bycie online 24 godziny na dobę. Na bycie w nieustannym kontakcie i „na czasie” z każdą nową informacją. Do tego trzeba dorzucić laptopa, tablet czy jeszcze inne urządzenie z dostępem do internetu. Naprawdę się nie uzależniamy?

Podstawową kwestią i zaletą internetu jest dostępność. Wszystko na miejscu, od ręki. Załatwić sprawę, pracować, poczytać, sprawdzić rozkład jazdy czy repertuar w kinie, zarezerwować bilety, odpocząć i rozerwać się – wszystko w jednym miejscu. Najważniejsze, że im więcej osób ma dostęp do sieci, tym więcej można w niej zrobić. Największy odsetek populacji „online” jest w Europie – 65%. Potem obie Ameryki z 55%, Azja i region Pacyficzny z 22% i Afryka z niecałymi dziesięcioma procentami. I w tym wszystkim nie tylko klienci indywidualni – także firmy, urzędy, organizacje… Wszystko. I choć do wizji załatwiania dosłownie wszystkiego przez internet jeszcze nam daleko, to i tak większość aktywności przenieśliśmy do sieci.

Rozwój jest tak szybki, że nauka nie nadąża z opisywaniem wszystkich zjawisk mu towarzyszących. Tak właśnie jest z internetem. Nie ma sklasyfikowanej jednostki chorobowej mówiącej uzależnieniu od sieci. Internet Addiction Disorder, Internet Addiction Syndrome, Internet Abuse, Compulsive Internet Use, Pathological Internet Use – to najczęściej używane terminy na określenie zjawiska w amerykańskiej literaturze. Praktycznie jedynej zajmującej się tą tematyką. Pewne jest natomiast że uzależnienie od internetu to zaburzenie psychiczne. W Polsce najczęściej używa się terminu Zespół Uzależnienia od Internetu (ZUI). Można podzielić je na podtypy (na przykład socjomania internetowa, przeciążenie informacyjne lub ogólnie uzależnienie od sieci). Można opisywać godzinami skutki. Zaburzenia w funkcjonowaniu rodziny, komunikacji międzyludzkiej, zanik więzi emocjonalnych, depresja, zaburzenia pracy organizmu… I dziesiątki innych.

A uzależnionych przybywa wraz ze wzrostem dostępności internetu i popularyzacją urządzeń mobilnych. Tutaj nie ma też jasnych i precyzyjnych badań z powodu różnic w określaniu i definiowaniu uzależnienia, ale mówi się że odsetek ten oscyluje między 6 a 30%. Optymistycznie 120 milionów, pesymistycznie 600 milionów uzależnionych.

Ale nie trzeba przywoływać statystyk na przykład z Chin, gdzie 7% uczniów szkół podstawowych i średnich jest już uzależnionych od internetu. Wystarczy rozejrzeć się wokół albo nawet spojrzeć na siebie. Nieustanna potrzeba bycia online – sprawdzanie poczty, komputer uruchomiony cały czas, synchronizacja push w smartfonie, setki RSSów których nie da się w pełni ogarnąć i tylko wirtualne kontakty – to już nie brzmi tak egzotycznie. To coraz częstsze zjawiska.

Istnieją terapie i ośrodki leczące Zespół Uzależnienia od Internetu. Jednak nie da się już całkowicie odciąć od sieci. Stała się prawie niezbędna w pracy i kontaktach międzyludzkich, a wszechogarniająca cyfryzcja każdej dziedziny pogłębia jeszcze ten stan. Nie ma prostej rady jak sobie z tym radzić.

Nie da się też oprzeć wrażeniu że to, co ma służyć i spełniać rolę użytkową przerosło możliwości ludzkości. Nawet, jeśli nie jesteśmy uzależnieni w pełni, to i tak stajemy się niewolnikami urządzeń z dostępem do internetu. Nieważne, czy to komputer, smartfon czy tablet. Ważne, że dzięki niemu mamy dostęp do sieci. Ciekawe, co dalej? Internet w krwioobiegu, zawsze, wszędzie? To potężne narzędzie, którego nie da się po prostu zabrać i odciąć. Ostatnie wydarzenia w Egipcie są tego przykładem.

Ale z internetem jest jak z innymi używkami – wszystko jest dla ludzi. Kwestia umiejętnego i świadomego korzystania. Ta niestety zanika. A może nigdy nie istniała?

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA