REKLAMA

Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka - to działa. Polacy biją rekordy

Nieśmiało można mówić o sukcesie – więcej Polaków czyta książki. I chociaż dawniej mówiło się, że przez internet nikt po dłuższe formy sięgać nie będzie, tak moim zdaniem w tym pozytywnym trendzie sieć odgrywa kluczową rolę. To właśnie TikTok, YouTube czy Instagram przyciągają do czytania.

07.04.2024 17.30
Nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka - to działa. Polacy biją rekordy
REKLAMA

W 2023 roku lekturę co najmniej jednej książki w ciągu dwunastu miesięcy poprzedzających badanie zadeklarowało 43 proc. badanych – ogłosiła Biblioteka Narodowa. To o 9 punktów procentowych więcej niż w 2022 r., a przede wszystkim to najlepszy wskaźnik od 10 lat.

REKLAMA

W prezentowanym badaniu stanu czytelnictwa w 2023 roku po raz pierwszy uwzględniono dodatkowe sposoby pozyskiwania informacji o książkach, które są związane z internetowymi ogniwami społecznego obiegu książki. Są to: multimedialne podcasty, vlogi, krótkie filmy, wpisy influencerów rekomendujące książki i czytanie na platformach takich jak: TikTok, gdzie obecna jest społeczność BookTok, BookTube na YouTube czy też Instagram

- zaznaczyła Biblioteka Narodowa.

Badanie odnotowało grupę 7 proc. czytelników korzystających z tego źródła informacji o książkach. Wydaje się to niedużo, tym bardziej że jak piszą autorzy raportu w „influencerskim obiegu książki uczestniczą tylko najmłodsze generacje czytelników, wiek 40 lat przynosi już cezurę”.

Może to dopiero początek, ale ci twórcy już osiągnęli bardzo wiele. Wraz z BookTokiem, BooktTubem czy profilami na Instagramie przyszła kluczowa zmiana – mentalna.

Jeszcze kilka lat temu „niestatystyczni Polacy”, czyli ci czytający książki, byli w sieci wyjątkowo nieznośni

Powstawały memy, profile, różne żarciki z prostym przesłaniem: czytanie książek to coś lepszego. A co za tym idzie my, czytający, jesteśmy lepsi od tej niewykształconej hołoty. Zresztą czy oni w ogóle potrafią czytać? Pewnie nie, tylko my jesteśmy tak wyjątkowi, obdarzeni prawdziwym darem.

Akcje w stylu „nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka” trafiły w sieci na żyzny grunt, z którego wyrosło zniechęcające do czytania snobstwo. Pewnie kiełkowało od dawna, ale w internecie eksplodowało. Aż w końcu przyszło nowe pokolenie, które na filmikach czy wpisach na Instagramie głośno mówi o tym, że książki to przede wszystkim rozrywka. Czasami lepsza, czasami gorsza, ale głównie chodzi o to, żeby spędzać czas tak, jak się lubi.

Nie ma niczego złego w czytaniu popularnych serii. Bawi cię być może naiwna, głupiutka fantastyka młodzieżowa? I o to chodzi, niech diabli wezmą tych, którzy twierdzą, że to strata czasu. Tobie ma się podobać.

Twórcy booktube’a, których obserwuję, bardzo często mówią, że nie trzeba linczować tych czytających mało albo wcale. Znacznie częściej podkreślają, że dany tytuł spodoba się właśnie komuś, kogo np. szkolne lektury zniechęcały. Tworzą pomost. Zachęcają emocjami. Efekt? Biblioteka Narodowa zaznacza, że „wbrew popularnym stereotypom to właśnie osoby najmłodsze (15–18 lat) najczęściej są czytelnikami książek”.

Możemy spierać się, czy hasło „nieważne co czyta, ważne, że czyta” jest dobre – bo przecież na półkach znajdziemy sporo tytułów ze szkodliwymi treściami. Książkowi influencerzy, jak zwracała uwagę Magdalena Adamus w swoim tekście w Krytyce Politycznej, nie są krytykami, a raczej entuzjastami, co ma też swoje minusy:

W praktyce BookTok funkcjonuje bardziej jako przestrzeń do polecania ulubionych lektur (i rozszerzania o kolejne pozycje swojego „stosiku wstydu” nazywanego też z angielskiego „TBR”, to be read), a rzadziej ich krytycznego omawiania. Choć oczywiście aplikacji używają ludzie o zróżnicowanym podejściu do czytania, można trafić tu na osoby, które negatywne recenzje z miejsca uznają za hejt. Dlatego jeśli już porywamy się na jakąkolwiek krytykę książki, na BookToku w dobrym tonie jest dodanie ochronnej klauzuli „to nie książka dla mnie, ale może komuś się spodoba”. (…) na BookToku natężenie tego zjawiska jest na tyle zauważalne, że pojawia się coraz więcej osób wytykających mu „toksyczną pozytywność”.

Może jednak i na bardziej głębszą krytykę przyjdzie czas, bo to przecież wciąż świeże zjawisko. Teraz BookTok mówi: czytajcie co wam się podoba, a jak coś wam się nie podoba, to macie prawo do własnego poglądu. Jest to potężna zmiana nastawienia w porównaniu do niepodważania zdania Wielkiego Krytyka Literackiego Z Ważnego Tygodnika Opinii, które funkcjonowało wcześniej. Dostał Nobla, to znaczy, że autor jest dobry i ważny, trzeba go czytać. Albo przynajmniej mieć na półce.

A BookTok mówi: jeśli nie chcecie to nie czytajcie, świat się nie zawali. Nie podoba się? Być może nie jest to „wasz” tytuł. Bywa i tak. Ale spróbujcie tego lub tego, a zobaczycie, że przy książce będziecie mogli się dobrze bawić.

W tym "czytaj po swojemu" pomagają też ebooki czy audiobooki. W autobusie, tramwaju czy metrze nie trzeba popisywać się okładką z głośnym nazwiskiem, ale też nie trzeba obawiać się, że ktoś się być może krzywo spojrzy, że czyta się coś niewłaściwego.

Na Spider's Web podpowiadamy, na czym wygodnie można czytać książki:

Być może za 10 lat z tej rewolucji nic nie zostanie

Dzisiejsi nastolatkowie nie będą mieć czasu i będą zbyt zmęczeni, żeby czytać. A może właśnie nauczeni BookTubem czy BookTokiem będą wiedzieli, że jeśli ma się zastój czytelniczy, to można sięgnąć po kryminał czy coś luźniejszego. Albo nie będą się przejmowali przerwą. Jedno jest już moim zdaniem pewne: odmienia się myślenie o czytaniu. W sieci nie jest to zajęcie dla inteligentów, a przyjemna rozrywka, z której raz można wyciągnąć śmiech, raz łzy, a potem zadumę. Tego od lat mi brakowało. BookTok znormalizował czytelnictwo, tchnął w nie nowe życie. I czytelników przybywa.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA