REKLAMA

Tak prezentuje się Fujifilm X100VI. Oto następca fotograficznego króla TikToka

Fujifilm X100VI wygląda jak poprzednik, ale w środku skrywa się nowa, stabilizowana matryca 40 Mpix, i najnowszy procesor. To otwiera drogę do bardziej wydajnego systemu AF i ulepszonego trybu wideo. Czy Fujifilm X100VI powtórzy sukces poprzednika? Wiem jedno: dorównuje mu wysoką ceną.

20.02.2024 08.59
Tak prezentuje się Fujifilm X100VI. Oto następca fotograficznego króla TikToka
REKLAMA

Pokazany 4 lata temu Fujifilm X100V stał się najbardziej pożądanym aparatem na rynku. Jego ceny poszybowały czasami nawet dwukrotnie w górę, a aparat był bardzo trudny do zdobycia w sklepach. X100V to bardzo udany aparat, ale jego popularność eksplodowała dzięki promocji na Tiktoku, i odkryciu idea cyfrowego aparatu w szatach analoga. Więcej o tym pisałem w osobnym artykule. Jego następca, czyli Fujifilm X100VI, podąża tą samą drogą, licząc na utrzymanie popularności.

REKLAMA

Moje przewidywania co do specyfikacji Fujifilm X100VI spełniły się w 100 proc. Mówiąc krótko: Fujifilm X100VI wygląda niemal identycznie jak poprzednik, ale ma bardziej współczesne wnętrze, bazujące na komponentach aparatów Fujifilm X piątej generacji. Cena katalogowa to 1599 dol. czyli o 200 dol. więcej niż poprzednik w dniu premiery. W Polsce daje to cenę na poziomie aż 8500 zł, czyli 2000 zł więcej! Sporo, ale widziałem takie ceny za model X100V. Przyjrzyjmy się zatem, czy warto wydać tyle na aparat kompaktowy.

Fujifilm X100VI ma to samo retro wzornictwo i obiektyw 23 mm f/2 Mark II

Patrząc na Fujifilm X100VI, nie widać żadnych różnic w porównaniu do poprzednika. Aparat jest przepiękny, stylowy, zachowując swoje tradycyjne wzornictwo, za które tak wiele osób go uwielbia. To oznacza, że aparat ma identyczny obiektyw 23 mm f/2, który zastosowano już 4 lata temu. W praktyce mamy tu jednak ekwiwalent ogniskowej 35 mm. 

Idąc dalej, Fujifilm X100VI wyróżnia się także hybrydowym wizjerem odziedziczonym z modelu X-Pro 3. Hybrydowy, czyli dwa wizjery w jednym: elektroniczny oraz optyczny. Pierwszy z nich to panel OLED o rozdzielczość 3,69 mln punktów. Drugi oferuje przybliżenie 0,52x i 95-procentowe pokrycie kadru. Do tego jest jeszcze 3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1,62 mln punktów, który został niemal idealnie wpasowany w korpus. 

Aparat waży nieco ponad 50 g więcej niż jego poprzednik, ale jest też o kilka mm grubszy. To efekt zastosowania nowych elementów w środku, przede wszystkim, systemu stabilizacji matrycy. Moim zdaniem, X100V był nawet delikatnie zbyt lekki, zatem małe przybranie na wadze mu nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie – wpłynie pozytywnie na komfort pracy.

I jeszcze jedno: aparat korzysta z identycznego akumulatora, który teraz ma starczyć na wykonanie nieco większej liczby zdjęć (do 450). W komorze baterii znajduje się pojedynczy slot na kartę pamięci. Jest to jednak stare, nieco powolne już złącze SD UHS-I. 

Stabilizowana matryca 40 Mpix i szybszy procesor z X-T5

Aparat bazuje na komponentach z aparatu Fujifilm X-T5 oraz X-H2, czyli najnowszych bezlusterkowcach z wymienną optyką tego producenta. I tak mamy tu matrycę APS-C CMOS o rozdzielczości 40 Mpix, która współpracuje z najnowszym procesorem X-Processor 5.

Sensor został wyposażony w system stabilizacji, co sprawia, że Fujifilm X100VI jest pierwszym aparatem tej serii z systemem IS. Patrząc po możliwościach X-T5 w tym zakresie, raczej nie spodziewałbym się cudów, ale i będzie to z pewnością przydatny dodatek: w szczególności przy nagrywaniu wideo. Producent mówi, że skuteczność stabilizacji wynosi tu do 6 EV.

Co do jakości obrazu, możemy być spokojni. 40-megapikselowy sensor gwarantuje świetne kolory, niskie szumy i dużo detali. Spory zapas rozdzielczości, pozwala także na mocne kadrowanie, co może się w szczególności przydać w wypadku aparatu ze stałoogniskowym, szerokim obiektywem. Nowością jest także niższe natywne ISO 125, które w X100V było tylko wartością rozszerzoną.

Zastosowanie najnowszego procesora X-Processor 5 otwiera drogę do szybszego sczytywania obrazu o dużej rozdzielczości w trybie zdjęć seryjnych. X100VI oferuje dzięki temu maksymalną prędkość zdjęć do 20 kl./s z cropem 1,29x, do 13 kl./s z migawką elektroniczną lub 11 kl./s z migawką mechaniczną. Nie zabrakło także nowego silnika AF, opartego o uczenie maszynowe. System potrafi rozpoznawać nie tylko twarze i oczy, ale także obiektywy, zwierzęta czy pojazdy. 

Fujifilm X100VI jest także pierwszy aparatem tej serii, który ma nieco więcej do powiedzenia w kwestii nagrywania wideo. Kompakt oferuje bowiem możliwość rejestracji filmów w rozdzielczości do 6K 30p, ale jest obarczony sporym cropem (przycięciem kadru). Tego pozbędziemy się dopiero przy rozdzielczości 4K 30p, chociaż w menu znajduje się także 4K 60p. Aparat jest również wyposażony w funkcję autofokusa ze śledzeniem obiektów podczas filmowania, co z pewnością przyda się do tworzenia materiałów podróżniczych czy nawet shortów. Nie zabrakło płaskich profili F-Log i F-Log2, ale nawet żyroskopu, który ma pozwalać na skuteczną stabilizację cyfrową obrazów w postprodukcji. 

Aparaty Fujifilm słynął z najlepszych na rynku filtrów, czy też trybów symulacji filmu. W X100V znajduje się ich aż 20, a tym najnowszy „REALA ACE”, dostępny do tej pory wyłącznie w średnioformatowym GFX100 II. Z czasem, tryb ten trafi także do pozostałych aparatów Fujifilm piątej generacji. Nowy filtry ma zapewniać wierną reprodukcję kolorów i wysoki kontrast tonalny.

Fujifilm X100VI - czy warto?

Na pierwszy rzut oka Fujifilm X100VI ma prawie wszystko, czego mógłbym sobie życzyć. Cena jest wysoka, ale tego też można się było spodziewać. Aparaty bazujące na komponentach X100VI, kosztują powyżej 10 tys. zł. Sam zastanawiam się, czy nie kupić tego stylowego malucha, ale najchętniej sięgnąłbym po wersję limitowaną, którą wypuszczono dla uczczenia, przypadającej w 2024 r. 90. rocznicy powstania firmy Fujifilm.

Niestety, jest tylko 1934 numerowanych egzemplarzy, a ich standardowa cena to aż 9999 zł. Aparaty też będą zapakowane w specjalne pudełko zawierające okolicznościowy pasek, nakładkę na przycisk spustu migawki oraz karty historyczne. Korpus będzie posiadał wygrawerowany logotyp Fujifilm z czasów powstania firmy w 1934 r. oraz numer seryjny.

REKLAMA

Czy Fujifilm X100VI powtórzy sukces poprzednika? Sporo wyższa cena może nieco ugasić apetyty części osób. Z drugiej strony, aparat będzie produkowany w Chinach, a nie w Japonii, jak do tej pory. To może sprawić, że wzrośnie jego dostępność, a co za tym idzie, także nieco spadnie unikatowość tego modelu. To jak, kupujecie? Ja poczekam na egzemplarz do testów.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA