REKLAMA

Lepsze 7 milionów dla PewDiePie, niż dla kogoś z plastiku

PewDiePie zarobił w rok ponad 7 mln dol., szok i niedowierzanie! Gościu z YouTube’a, który sobie gra i komentuje to na żywo, który robi wideo siedząc przed kompem zarobił miliony. Niesprawiedliwe! Okropne! Świat schodzi na psy, nie obrażając psów.

10.07.2015 10.11
Lepsze 7 milionów dla PewDiePie, niż dla kogoś z plastiku
REKLAMA
REKLAMA

A poważnie, to wspaniałe. PewDiePie ma prawie 38 milionów subskrybentów na YouTube, zarobił małą fortunę. Nie ma się co oburzać. Wiecie, że kanał, na którym widać tylko dłonie i na którym rozpakowywane są tylko zabawki Disney’a zarobił w zeszłym roku około 5 mln dol.? Już wolę te 7,4 miliona PewDiePie’a, czyli Feliksa Kjellberga. Z kilku prostych powodów.

Spora część YouTube’a wciąż gamingiem stoi. Ludzie uwielbiają gry, uwielbiają oglądać gejmpleje, uwielbiają patrzeć na inne grające osoby. Kiedyś gromadziliśmy się u jednego kumpla w domu i podczas gdy jedna osoba grała, reszta bandy gapiła się w ekran i nie znaczy to, że wcale nie miała z tego przyjemności. Dziś ta banda grających dzieciaków przeniosła się do sieci, zamiast kumpli z podwórka zawiera youtuberów i twitch’owców z całego świata. Globalizacja jak nic.

PewDiePie jest naturalną konsekwencją zmieniającego się świata.

Jeśli jednak spojrzeć na YouTube’a i obserwować różne zjawiska, to należy cieszyć się, że akurat Pewds a nie kto inny jest najpopularniejszym YouTube’rem. Głównie dlatego, że PewDiePie jest… Pozytywny.

Ile razy byliśmy świadkami wojenek na YouTubie, czasem wyreżyserowanych tylko po to, by napędzać popularność poszczególnych kanałów i osób? Nawet w Polsce widzieliśmy to niejednokrotnie. PewDiePie tego nie robi - Kjellberg robi to, co chce robić, a nawet gdy ktoś go atakuje, zachowuje cierpliwość i pozytywne nastawienie.

PewDiePie jest takim małym dowodem na to, że nienawiść w sieci niekoniecznie musi wygrywać, że negatywne emocje czasem przegrywają z pozytywami i że nie trzeba hejtować, by odnieść sukces.

I chociaż nie po drodze mi z tematyką PewDiePie, chociaż styl Kjellberga, taki nieco dziecinny i naiwny z zewnątrz nie pasuje mi i nie sprawia dużej radości, szanuję gościa. W czasach, gdy kolejne sieci vlogów zaczęły traktować YouTube'a jak biznes na tyle, że podchodzą do niego jak do telewizji (np. polskie LifeTube zatrudnia ludzi do konkretnych kanałów tematycznych obiecując pensję i popularność, co jest kompletnie na przekór z mitem o tym, że gwiazdy YouTube rodzą się samoistnie), PewDiePie jest szczery w tym, co robi. Nie wykorzystuje popularności do mówienia innym jak żyć, nie próbuje przekuć jej w wielki biznes czy sieć kanałów o innej tematyce.

Wręcz odwrotnie. Po zebraniu 25 milionów subskrypcji PewDiePie postanowił celebrować zbierając pieniądze na organizację charytatywną Save the Children.

Zaangażował w to widzów, zaangażował też reklamodawców i zebrał ponad 630 tys. dol. Pewds często romansuje z akcjami charytatywnymi - sprzedaje konkretne wideo z którego zyski idą na różne projekty, przeznacza wygrane w plebiscytach nagrody na szpitale czy fundacje. Szacuje się, że łącznie Kjellberg zebrał i przeznaczył na te cele ponad 1,5 mln dol., jeśli nie więcej.

Dlatego za każdym razem gdy widzę hejt na PewDiePie i na to, ile zarabia mam ochotę zapytać, czy lepiej byłoby, gdyby palmę pierwszeńśtwa na YouTube miał ktoś inny? Ktoś, kto buduje popularność na sianiu nienawiści czy nagrywa wideo tylko po to, by zarabiać? Może ktoś stworzony od podstaw przez agencję wizerunkową jako maszynka do zbierania popularności i pieniędzy?

REKLAMA

A że wideo PewDiePie są zasadniczo o niczym? Owszem, ale mają wartość rozrywkową i to bardziej pozytywną, są bardziej inkluzywne, niż wszelkie show z telewizji o skakaniu do wody. Bawią, wywołują pozytywne emocje, a bohater jest po prostu medialny i wciąż szczery.

Wyluzujmy. Żyjemy w świecie, który karmi się nienawiścią, zagląda każdemu do portfela i zazdrości. jak długo tak można? Cytując klasyczne pożegnanie PewDiePie “Stay Awesome Bros”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA