REKLAMA

Bateria w zegarku Moto 360, czyli spójrz jaka piękna katastrofa

Motorola długo kazała nam czekać na oficjalną premierę smart zegarka Moto 360. Teraz okazało się, że daliśmy się nabrać.

05.09.2014 12.04
Bateria w zegarku Moto 360, czyli spójrz jaka piękna katastrofa
REKLAMA
REKLAMA

18 marca 2014 r. Google pokazało Androida Wear. Chwilę później Motorola zaprezentowała swój pomysł na smart zegarek, czyli Moto 360. Ciekawe wzornictwo, okrągły wyświetlacz i różne paski sprawiły, że oczy całego świata spojrzały w kierunku Motoroli.

Motorola równolegle do targów IFA postanowiła zaprezentować swój zegarek w finalnej formie. Na zamkniętym spotkaniu dla przedstawicieli amerykańskich mediów zdradzono szczegóły i udostępniono dziennikarzom oraz blogerom egzemplarze testowe.

Motorola popełniła przy tym jeden, ale bardzo poważny i bolesny w skutkach błąd. Nałożyła na media embargo, czyli ograniczenie czasowe, w którym nie można było nic publikować na temat nowych informacji dotyczących Moto 360.

Gdyby Motorola nie nałożyła embarga, to wygrałaby darmową reklamę.

Dziennikarze i blogerzy zaczęliby recenzować sprzęt, dzielić się uwagami i spostrzeżeniami na swoich stronach internetowych, blogach i w mediach społecznościowych. Jako że zegarek wygląda dobrze i zbiera u użytkowników wysokie noty oraz robi doskonałe pierwsze wrażenie, możemy zakładać, że pierwsze publikacje byłyby pochlebne.

Jednak nałożone na media embargo dało dziennikarzom i blogerom czas na dokładniejsze poznanie produktu. A niestety Moto 360 przy dłuższym użytkowaniu sporo traci w oczach potencjalnych klientów. Wszystko przez fatalny wręcz akumulator, który nie wystarcza nawet na jeden dzień pracy.

Sieć zalały informacje o konieczności przynajmniej jednokrotnego doładowywania zegarka w ciągu dnia.

Odłączając rano zegarek od źródła zasilania możemy być pewni, że około godziny 15 lub 16 Moto 360 rozładuje się kompletnie. Trzeba zdjąć zegarek, naładować go ponownie. Następnie nie zapomnieć go ponownie założyć na rękę i znów możemy "cieszyć" się nową zabawką.

Zakładam, że wraz ze wzrostem liczby aplikacji na zegarki, a co za tym idzie ich większego obciążenia, jak i wraz z biegiem czasu i kolejnych cykli ładowania, które w nieunikniony sposób obniżą wydajność akumulatora, szybko usłyszymy o konieczności ładowania Moto 360 nawet trzy razy dziennie.

Sorry, ale ja tego nie kupuję. Przecież technologia ma być naszym sprzymierzeńcem.

Zakup zegarka Moto 360 to wyrzucone pieniądze. Ten sprzęt nie będzie wpływał znacząco na naszą produktywność, gdyż bez przerwy będziemy żyli w obawie, że nasz wirtualny kompan i asystent zaraz wyzionie ducha.

REKLAMA

Jeśli Motorola nie naprawi swojego zegarka, poprzez wymianę akumulatora na wydajniejszy lub przez aktualizację oprogramowania, która ograniczy apetyt na energię, Moto 360 może najzwyczajniej w świecie zniknąć z rynku.

Zaś po okrągłym zegarku Motoroli jeszcze przez długi czas będzie unosił się smród, który zrazi kolejnych klientów do technologii ubieralnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA