REKLAMA

Może przyjść taki moment, kiedy każdy będzie chciał mieć smartfon z Tizenem

Tizen jest martwy – tak można odczytywać wypowiedź prezesa Huawei. Tizen jest martwy – mniej więcej tak odczytano deklaracje Samsunga o przełożeniu premiery pierwszego smartfonu z tym systemem, a potem nieoficjalne doniesienia o całkowitym anulowaniu tego projektu. Być może tak właśnie jest, ale można zaryzykować stwierdzenie, że po prostu patrzymy na to z nieodpowiedniej strony.

30.08.2014 07.58
Może przyjść taki moment, kiedy każdy będzie chciał mieć smartfon z Tizenem
REKLAMA
REKLAMA

Owszem, plan, w ramach którego Samsung prezentował światu Tizena, z hukiem wprowadzał na rynek całą serię modeli z tym systemem, stopniowo usuwając ze swojej oferty smartfony z Androidem nie wypalił. Może nawet nigdy go nie było i dopowiedziały go sobie media, znudzone dominacją Androida uzupełnianego przez iOS, której nic nie ma szans w najbliższej przyszłości zmienić.

Jest nawet powód, żeby tak naprawdę nigdy nawet nie próbowano tego planu wdrożyć w życie. Jaki? Dość prosty – nie miał żadnych szans na powodzenie. Wielokrotnie już przekonaliśmy się, że czy to wielcy czy mali gracze, wchodząc dziś na rynek smartfonów muszą zaprezentować coś naprawdę wielkiego, coś innowacyjnego lub wypromowanego na poziomie porównywalnym do pierwszego iPhone’a.

samsung tizen 2

Sam dobry produkt, na tak mocno już w większości nasyconym rynku, nie ma żadnych szans. Czy Windows Phone jest zły albo czy Microsoft nie umie/nie stać go na stworzenie odpowiedniego ekosystemu? Nie, skąd. Czy BlackBerry 10 jest tak słaby, jak sugerują to wyniki sprzedaży? Nie, oczywiście że nie. Czy FireFox nie jest odpowiednią platformą dla telefonów przeznaczonych dla krajów rozwijających się? Również nie.

Próbowali więc i próbują giganci (Microsoft), średniacy (BlackBerry) i względnie malutcy (Mozilla, Jolla), a mimo wszystko uzyskiwane rezultaty są zdecydowanie poniżej możliwości każdej z tych firm. Dlaczego? Bo te drzwi są już zamknięte. I prawdopodobnie tak samo odbiłby się od nich Samsung.

W jego przypadku, biorąc pod uwagę skomplikowane stosunki z Google, takie ryzyko mogłoby być absolutnie nieopłacalne, a upadek ze szczytu – niezwykle bolesny. Ryzyko, przy praktycznie zerowych szansach na sukces.

Prawdopodobnie jednak Tizena wcale nie trzeba grzebać za życia, tym bardziej, że może on okazać się… tylną furtką do rynku smartfonów. W dość przewrotny sposób, ale jednak.

Sasmung-NX2000-Tizen-os

Wystarczy popatrzeć na to, które segmenty rynku elektroniki użytkowej mają rozwijać się w najbliższych latach najdynamiczniej. Nie smartfony i nie tablety, a tzw. „urządzenia połączone”. I choć niektórzy mogą jeszcze wątpić w Internet Rzeczy, to jednak przyszłość, w której wszystkie urządzenia są się w stanie ze sobą komunikować, jest nieunikniona.

I Tizen niemal od początku projektowany był właśnie z myślą o byciu wszędzie, co zresztą potwierdzały pierwsze, mocno nieśmiałe premiery. Aparaty, zegarki, systemy samochodowe, a teoretycznie w planach uwzględniano także Smart TV. Tizena zademonstrowano również na… lodówkach, kuchenkach czy pralkach, a nic nie stoi na przeszkodzie, aby trafił także do innych, niekoniecznie kojarzonych z przedrostkiem „smart” urządzeń.

W ciągu następnych kilku lat cały nasz dom może pracować pod kontrolą Tizena. Możemy o tym w nawet nie wiedzieć – w końcu kogo interesuje system w pralce czy lodówce. Tym bardziej, że możliwość współpracy ze sprzętami na Androidzie potwierdził już chociażby jeden z modeli Galaxy Gear.

Nawet nie zorientujemy się, kiedy wejdziemy w ten ekosystem o wiele głębiej, niż wchodzi się w ekosystemy Apple czy Google, bo będzie to ekosystem fizycznych, wykorzystywanych codziennie do zwykłych prac urządzeń, a nie usług. Takich, które kupujemy raz na kilka lat i na pewno nie zmieniamy zbyt łatwo.

tizen

To, że Samsung ma plan zagoszczenia na dobre w naszym domu wiadomo już od dawna. Tylko potwierdzają to ostatnie przejęcia, które będą w stanie dopełnić tego dzieła. Czy uda się sprzedać smart-lodówki czy smart-kuchenki? Na razie są drogie (lub w ogóle niedostępne) i można je uznać za zbędny gadżet. To samo jednak jeszcze kilka lat temu można było usłyszeć o smartfonach.

Wreszcie, kiedy już skompletujemy sobie wyposażenie domu z Tizenem, pojawi się tylko jedna kwestia do przeskoczenia. Zaoferowanie użytkownikowi na tyle unikalnych rozwiązań wynikających z połączenia tizenowego domu z tizenowym smartfonem, że nie będzie się w stanie oprzeć.

REKLAMA

Jeśli taki jest plan, to czy Tizen trafi teraz na tanie, drogie czy w ogóle jakiekolwiek smartfony, ma znaczenie drugorzędne. System, znajdujący się w tym wydaniu w uśpieniu, może być dyskretnie rozwijany i oczekiwać na swój moment. Bo w obecnej sytuacji frontalny atak może się zakończyć tylko i wyłącznie wielką stratą pieniędzy.

Można się więc śmiać, że Tizena znajdziemy na razie w aparacie czy lodówce, a nie w smartfonie, ale kto wie, jeśli zostanie to dobrze rozegrane, może za kilka lat spora część z nas będzie czytać nowe maile i przeglądać internet właśnie na telefonach z tym systemem?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA