REKLAMA

Znaliśmy ich z chińskich produktów, teraz produkują telewizory 3D w Polsce! - rozmowa z CEO firmy Manta

14.12.2011 16.23
Znaliśmy ich z chińskich produktów, teraz produkują telewizory 3D w Polsce! – rozmowa z CEO firmy Manta
REKLAMA
REKLAMA

Ambitne plany polskiej firmy Manta zapowiadane w okresie wakacyjnym powoli wchodzą w fazę relacji. Na sklepowych, a przede wszystkim internetowych półkach pojawiły się pierwsze modele telewizorów 3D produkowanych w Polsce i posiadających bardzo korzystną cenę.

Co prawda design i jakość pozostawiają jeszcze wiele do życzenia, ale cena nie przekraczająca dwóch tysięcy złotych za model 42-calowy pozwala na to przymknąć oko. My postanowiliśmy zapytać CEO firmy Manta, Bogdana Wicińskiego, właśnie o te telewizory oraz przyszłość firmy.

Paweł Okopień: We wszystkich komunikatach prasowych przedstawiany jest Pan jako CEO. Czy nie prościej i skromniej byłoby po prostu Prezes? Czy w polskich warunkach nie brzmi to komicznie?

Bogdan Wiciński, Manta: Szczerze powiedziawszy jestem nieco zaskoczony tym pytaniem – nie rozumiem co anglojęzyczne słownictwo ma wspólnego z brakiem skromności albo komizmem? CEO to po prostu międzynarodowe określenie na prezesa, a Manta to firma działająca w kilku krajach Europy.

W momencie, w którym zaczynałem prowadzić Mantę, to właśnie słowo „prezes” było często kojarzone z niemrawym, starszym mężczyzną, siedzącym za biurkiem w socjalistycznej „spółdzielni”. Tymczasem moja praca to głównie negocjacje, jeżdżenie po świecie i nieustanny kontakt ze światem biznesu w wielu krajach, gdzie aktywnie uczestniczę w działalności Manty na wielu szczeblach. Mam ledwie 36 lat, z mojej perspektywy słowo CEO lepiej oddaje ducha tego co robię i styl w jakim to robię, czyli aktywnie uczestniczę w biznesie podejmując decyzje strategiczne oraz operacyjne.

Dlaczego klienci mają wybrać produkty firmy Manta, skoro zagraniczne firmy ze znacznie lepszym wizerunkiem posiadają w swojej ofercie produkty w zbliżonej cenie?

Warto podkreślić tutaj słowa jakich Pan użył – „firmy z lepszym wizerunkiem” i „produkty w zbliżonej cenie”. Zacznę od tego, że choć pewnie nie widać tego z perspektywy Pana fotela, zdecydowana większość Polaków nie jest na tyle zamożna żeby pozwolić sobie na dopłacanie 20-30% do towarów o tej samej jakości, tylko z powodu wizerunku firmy. Większość klientów kupując tablet albo laptopa nie myśli o pokazaniu się z nim w Starbucks w Warszawie – dla takich „specjalnych przypadków” powstała firma Apple. Zwykły klient chce kupić użytkowy, wygodny i tani sprzęt, bo za rok i tak będzie już technologicznie przestarzały, więc po co za niego przepłacać? „Zbliżona cena”, czyli w praktyce, w większości przypadków, cena większa o 20-30%, to dla 70% Polaków różnica, która decyduje o zakupie lub rezygnacji. Jeśli Manta oferuje sprzęt za 1500 złotych, to sprzęt o tych samych parametrach innej marki jest do kupienia za 2000, a po zmianie relacji złotego do dolara, te różnice osiągną 40 do 50%. Dodatkowo sprzęt w tych cenach to przeważnie ograniczone czasowo lub ilościowo oferty z Internetu.

Pana pytanie jest jednak ciekawe z innego powodu – świetnie prezentuje klasyczne polskie narzekanie na wszystko co „nasze” i nie dotyczy to tylko Manty. Od znajomych polskich biznesmenów wiem, że ich produkty często są równane z ziemią w polskich mediach i przez polskich internautów, a zagranicą zbierają świetne noty i „kręcą” im wspaniałe wyniki sprzedaży. Proszę sobie wyobrazić, że studiując za granicą i podróżując po świecie, co rusz dostawałem pytania od Hiszpanów, Włochów, Amerykanów czy Brazylijczyków – jak wy to robicie, że nie dotknął was tak głęboki kryzys. Nauczcie nas, jak uzdrowić naszą gospodarkę!”. Początkowo myślałem, że to zwykła kurtuazja, ale nie! Polska gospodarka jest podziwiana w świecie biznesu, a polskie modele często naśladowane. Czy słyszy Pan o tym w naszych mediach? Prawdopodobnie nie – nie lubię mówić o stereotypach, ale my, Polacy, często po prostu dyskredytujemy i niszczymy to, co nasze. Proszę przeanalizować dane eksportowe – okaże się, że Polska jest fabryką Europy! Duże AGD, meble i wiele innych polskich produktów jeździ po całym świecie. Miliardowe inwestycje w Europie są zarządzane przez polskich menedżerów. Świata nie trzeba już przekonywać – przekonajmy sami siebie!

Kiedy zapowiadane były pierwsze telewizory 3D Manta produkowane w Polsce, ogłoszono równocześnie, że firma będzie stawiać na jakość produktów. To sub-marki miały być kojarzone z „tandetną chińszczyzną”. Tymczasem pierwsze modele nie zachwycają. Jakość obrazu, możliwości oraz wygląd pozostawiają wiele do życzenia. Dlaczego tak się stało? Czy w przyszłości Manta wreszcie zaoferuje produkt, który będzie posiadał wystarczającą jakość, by móc nazwać go dobrym produktem?

Opinia, że ciągle czekamy na dobry produkt jest dla nas krzywdząca. Tym bardziej, że często pada z ust tysięcy anonimowych internautów, „ekspertów od wszystkiego”, którzy na oczy nie widzieli sprzętu, o którym piszą. Żadna z polskich fabryk nie ma tak wysokich norm zarządzania jakością, jak ta, w której produkujemy telewizory. Jeśli któryś z naszych produktów nie spełnia norm, innymi słowy, nie jest co najmniej tej samej jakości co sprzęt dużych marek, to nie opuszcza fabryki.  Czy testował Pan telewizor Manty? Uważam, że obraz jest bardzo dobry, a potwierdza to wiele niezależnych testów, które można znaleźć w Internecie na dużych portalach technologicznych. Nie jest to zresztą niespodzianką, bo technologia, panele i okulary to wysokiej klasy produkty LG. Telewizory Manta posiadają absolutne maksimum możliwości w swoim segmencie cenowym, rezygnacja z funkcji internetowych to nasza przemyślana polityka. Uważamy, że podnoszenie ceny o ponad tysiąc złotych i  wymuszanie ich zakupu jest nie w porządku w stosunku do klienta. Zdecydowana większość Polaków nie wykorzystuje TV do surfowania w Internecie. Jaki jest więc sens dopłacać grube pieniądze za te dodatki? Założę się, że duzi dostawcy zacierają ręce, patrząc jak wiele takich telewizorów trafia do domów, w których Internetu używa się tylko do czytania poczty na laptopie. Manta podchodzi do tej kwestii inaczej, bardziej fair – jeśli klient chce korzystać na TV z Internetu w naszej ofercie znajdzie zarówno proste jak i bardzo zaawansowane przystawki internetowe. Co do wyglądu TV, o którym Pan wspomniał – jest on sprawą gustu i naprawdę ciężko mi polemizować z ocenami.

Co chwilę dostajemy komercyjne propozycje „bardzo pozytywnego” zrecenzowania naszych telewizorów. W odróżnieniu od części naszej bezpośredniej konkurencji uznajemy, że to nie jest konieczne. Liczę się z tym, że przez kilka miesięcy do naszych TV wielu recenzentów podejdzie sceptycznie. Bo jak to? Niby za mniejszą cenę można kupić sprzęt, który działa tak samo jak jego droższy odpowiednik? I to jeszcze w Polsce? Niemożliwe – powie wielu. Proszę spojrzeć na fora.

Do tej pory udostępniliśmy szereg TV do testów w różnych mediach, jednak najgorszą opinię mamy na forach, na których nikt z użytkowników nawet nie widział naszego telewizora.  Analizujemy takie dane i wypowiedzi, ale większą uwagę przywiązujemy do dialogu z ludźmi, którzy nasze telewizory przynajmniej raz mieli na wyciągnięcie ręki.

W ciągu ostatnich 45 dni, czyli praktycznie od premiery, do serwisu trafił jeden telewizor. W końcu okazał się sprawny. Nie mam pod ręką dokładnych danych, ale zaryzykuję mówiąc, że żaden z naszych konkurentów nie może pochwalić się takim wynikiem. Nasze koszty serwisu plasują się znacznie poniżej pułapu 2%. Handlujący elektroniką twierdzą, że to nieprawdopodobne. Jednak nam się udaje. Dane są do zweryfikowania i to właśnie na ich podstawie w ciągu miesiąca otrzymaliśmy EuroCertyfikat oraz Certyfikat Wiktoria. To nie przypadek, ani kwestia funduszy wpakowanych w reklamę. Takie certyfikaty przyznaje się na podstawie konkretnych, potwierdzonych liczb.

Aktualnie liczący się producenci skupiają uwagę na funkcjach multimedialnych/internetowych swoich telewizorów, tymczasem telewizory Manta nie oferują takich możliwości. Nawet odtwarzanie filmów (na ogół pirackich), po USB które było znaczącym magnesem do zakupu odtwarzaczy DVD, sprawdza się bardzo średnio w nowych telewizorach. Czy istnieją plany rozwinięcia obu tych funkcjonalności ?

Funkcje multimedialno-internetowe w telewizorach wielkich koncernów to dodatkowy wydatek 1000 do 1500 złotych do każdego TV. W zamian użytkownicy dostają okrojoną wersję systemu Android, która moim zdaniem nie oferuje nic nadzwyczajnego. Dlatego wprowadziliśmy do naszej oferty przystawkę Smart TV. Postanowiliśmy w niej zawrzeć wszystko, co jest naprawdę użyteczne i sprzedawać ją jako oddzielne urządzenie za 600 złotych, tylko dla tych, którzy zapragną wszystkich bajerów tego typu w swoim TV. Dostajemy już informacje zwrotne od dziennikarzy i naszych kontrolerów jakości, że ten multimedialno-internetowy kombajn bardzo się podoba. Może nie wywołamy nim burzy, jaką spowoduje premiera nowego urządzenia Sony. Nie każdy też chce kupić akurat Mantę, bo może chce mieć telewizor z płynną, zieloną plazmą w obudowie. Wiem jednak, że proponowane przez nas rozwiązania i szeroka oferta zdobywają popularność w bardzo szybkim tempie.

Jakie są dalsze perspektywy rozwoju firmy Manta ?

Takie, które są konsekwencją ciężkiej pracy wspartej etyką biznesową i chęcią „zrobienia czegoś więcej”. Coraz lepsze produkty, powstające w wyniku współpracy z polskimi naukowcami i naszymi uczelniami. Stawiamy na polską myśl technologiczną, bo wierzymy, że warto. Coraz więcej produktów będziemy w całości produkować właśnie w Polsce, bo nasze fabryki mają rewelacyjne warunki.

Nasze działania nie opierają się wyłącznie na chęci generowania jak największego zysku. Na bazie Manty budujemy kilka nowych gałęzi opartych na technologiach związanych z energetyką i oświetleniem LED. Ponad połowa naszej działalności jest związana z wciąż tajnymi projektami, w tym na polu telekomunikacyjnym. Wkrótce będziecie mieli Państwo okazje dowiedzieć się o nich więcej.

Dziękuje bardzo za rozmowę

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA