REKLAMA

Lepiej najpierw zbudować prototyp, przetestować go i dopiero wtedy szukać inwestora - Ola Sitarska

22.12.2011 15.38
Lepiej najpierw zbudować prototyp, przetestować go i dopiero wtedy szukać inwestora – Ola Sitarska
REKLAMA
REKLAMA

Dla jednych znana bardziej z tego, że jest znana. Dla innych księżniczka startupów. Dla kolejnych młoda dziewczyna, która z pasją realizuje swoje projekty – Fashionstyle.pl i MyGuidie.com. Dla mnie stała się ofiarą dziennikarskiej wyobraźni. W rzeczywistośći to miła i przedsiębiorcza dziewczyna, która mimo młodego wieku o biznesie w sieci wie więcej, niż wielu doświadczonych ekspertów.

Kiedy tak naprawdę powstała koncepcja MyGuidie i dlaczego po zespole, który realizował projekt w ramach SW nie ma już śladu?

W pierwotnej wersji MyGuidie miało być serwisem łączącym lokalnych przewodników z turystami, na podstawie ich wspólnych zainteresowań. Przez 4 miesiące, od maja do września tego roku, rozwijałyśmy i testowałyśmy ten pomysł oraz sprawdzałyśmy czy istnieje na niego zapotrzebowanie. Kiedy zrealizowałyśmy pierwszy cel, jakim było zdobycie 500 przewodników i zaczęłyśmy realizować kolejny, czyli szukać klientów, którzy chcieliby kupować ich usługi, okazało się, że rynek turystyczny nie działa w ten sposób, że ludzie tak nie podróżują. Dzięki spotkaniom z mentorami na konkursach oraz sesjom strategicznym z najlepszymi w branży, udało nam się zmienić kierunek rozwoju na taki, który nie tylko odpowiada bardziej zapotrzebowaniu rynkowemu, ale także dodatkowo je zwiększa – teraz jesteśmy platformą, na której znajdziesz ciekawe i unikalne rzeczy do robienia w miejscu, w którym mieszkasz lub do którego podróżujesz. Interesuje nas już nie tylko turystyka, ale także lifestyle.

Jeśli zaś chodzi o zespół, to z pierwotnego czteroosobowego składu zostałam już tylko ja. Piotrek i Paweł odeszli z projektu bardzo szybko, my z Michałem byliśmy bardziej zdeterminowani. W lipcu do ekipy dołączyła Paulina, która najpierw była naszą ambasadorką w Hiszpanii, a z czasem została naszym marketingowcem. Michał odszedł po czterech miesiącach, aby skupić się na innych projektach, a jego miejsce zajęła Kasia, która czaruje fantastyczą grafikę. Teraz mamy zgrany, kobiecy team i wygląda na to, że w takim składzie pozostaniemy na dłużej.

Czyli wcale nie tak łatwo znaleźć stabilny zespół na imprezie jaką jest Startup Weekend? 

To nie ma znaczenia, czy szukasz zespołu podczas imprezy czy nie – jeżeli wszyscy nie są równie zdeterminowani i nie idą w jednym kierunku, to mogą znać się i od 10 lat, a nie paru godzin i efekt będzie ten sam.

Gdy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu celem było pozyskanie 1000 przewodników. Teraz zmianie uległa cała powłoka serwisu, zmienił się model biznesowy. Jakie cele stawiasz przed sobą na kolejny rok?

Nie zmienił się model biznesowy, bo nadal pobieramy 15% prowizję od każdej transakcji.
Naszym celem na kolejny rok jest posiadanie szerokiej oferty w każdym większym mieście Europy, rozszerzenie sieci ambasadorów, która stworzy wokół MyGuidie społeczność w każdym z tych miast oraz skupienie się na skutecznym pozyskiwaniu klientów. W przyszłym roku chcemy osiągnąć rentowność. Już poczyniłyśmy pierwsze kroki na drodze to realizacji tych założeń, Monika została naszą pierwszą ambasadorką w Londynie, mamy też Jessicę w Berlinie, a w ciągu najbliższych dni, ogłosimy kilku kolejnych.

Po zmianach, które miały premierę kilka dni temu słyszałem głosy w stylu „oho, teraz MyGuidie będzie dla turystyki tym czym zlecenia.przez.net dla branży interaktywnej”. Jak się do tego odniesiesz?

Myślę, że każdy średnio inteligentny człowiek rozumie różnicę między serwisem oferującym wyselekcjonowane zaproszenia do kreatywnego spędzania czasu (nierzadko jako urozmaicenie podróży do innego kraju), a platformą akceptującą wszystkie oferty jak leci, często dodawane przez ludzi podających się za profesjonalne agencje, a w rzeczywistości oferujących bubel stworzony na nielegalnym oprogramowaniu. Dodatkowo te platformy działają w zupełnie inny sposób. Nie ma sensu marnować czasu na opowiadanie dlaczego jabłko różni się od fortepianu.

Jasne. W tym rzecz, że na nowej stronie nie znalazłem informacji nt. tego jak publikowane oferty będą wybierane. Kto je będzie weryfikował? Czy w ogóle będą weryfikowane? Przyznaje, że nie logowałem się do serwisu, ale takie informacje powinny być lepiej widoczne.

A byłeś w ogóle na stronie? Bo w FAQ poruszamy ten temat aż 3 razy i wydaje mi się, że go wyczerpujemy 🙂 Poza tym gdybyś poświęcił te 2 minuty na rejestrację i 4 minuty na dodanie experience, to wiedziałbyś, że w ciagu 48 godzin skontaktowałybyśmy się z Tobą, z prośbą o wyjaśnienie elementów, które budzą nasze wątpliwości. Ba, pewnie jeszcze byś nas pochwalił za indywidualne podejście. Ten proces weryfikacji narazie sprawdza się świetnie.

Jakie przychody od maja wygenerowało MyGuidie?

Dokładnie takie same, jak nowa agencja interaktywna szukająca pracowników i remontująca pierwsze biuro. Identyczną kwotę, co nowy sklep internetowy inwestujący w pierwsze zaopatrzenie, magazyn oraz system sklepu. Nie więcej niż producent gry, do której powstaje właśnie scenariusz. Absolutnie nic.

Jeśli ktokolwiek spodziewał się innej odpowiedzi, to zdecydowanie polecam najlepszy sposób na szybki dochód – pracę na etacie. Pierwszy przelew jest już po miesiącu, a po 40 latach można odpocząć. Nie zakładałyśmy, że mogłybyśmy generować już jakiś przychód,  bo przez pierwszych 5 miesięcy nie było nawet możliwości zakupu naszych usług.

Jak zauważyła część internetowych mędrców, “jeździmy tylko po konkursach”. Tak, to prawda. Ba, my je nawet wygrywamy. Właśnie na tych konkursach można określić zapotrzebowanie na produkt, omówić swoją strategię z mentorami, sprawdzić ogólne zainteresowanie produktem, czyli najprościej mówiąc skonfrontować swój pomysł z ludźmi bardziej doświadczonymi od nas. Dzięki temu, że brałyśmy pod uwagę ich opinie, udało nam się szybko i sprawnie zmienić założenia projektu. Dla nas najważniejsze są spotkania, a że zwykle równolegle prowadzone są konkursy…

Krystalizacja strategii – właśnie tym od maja zajmowało się MyGuidie. Ponad tydzień temu opublikowałyśmy pierwszą i prawie do końca funkcjonalną betę. Od tego czasu zrealizowałyśmy 50 transakcji.

Pierwsze znaczące przychody planowane są na luty 2012. Pierwszy dochód w grudniu 2012. Wtedy będzie dobry czas na zadawanie takich pytań.

Można więc powiedzieć, że na początku MyGuidie było spełnieniem oczekiwań twoich i twoich znajomych. Dopiero teraz, przy obecnej wersji mamy do czynienia z pomysłem na biznes, który faktycznie może odnieść sukces?

Uważam, że tylko w nielicznych biznesach pierwsza idea jest tą ostateczną. Jakoś nikt nie wypomina Nokii, że zaczynała od produkowania kaloszy. To jest najzupełniej normalne, zdrowe i nikt nie powinien bać się odbiegać od początkowej idei, jeżeli nie pasuje ona do rynku – ba, nawet o to w tym wszystkim chodzi. Po to buduje się biznesy po niskich kosztach, żeby w stosunkowo szybkim czasie móc sprawdzić swój “market fit” i dowiedzieć się, czy ludzie w ogóle potrzebują narzędzia, które tworzymy.

Co jest ważniejsze – zbudowanie biznesu czy zdobycie inwestora? Robić by robić, czy robić by zarobić?

Prawdopodobnie celem było zasugerowanie, że projekt powstał tylko z myślą o zdobyciu inwestora.

To jest akurat bardzo oczywista sugestia, biorąc pod uwagę to, że w ostatnich latach jesteśmy dosłownie zalewani pieniędzmi z programów unijnych, które są rozdawane niezależnie od idei i szans na powodzenie danego projektu, a które gloryfikują idealnie wypełnione rubryki biznesplanu który i tak jest najczęściej tylko mądrze wyglądającym strzałem w totolotka. Nic dziwnego, że większość Polaków sceptycznie podchodzi do każdej informacji związanej z inwestowaniem. Wcale im się nie dziwię, bo ciągle ktoś powtarza, że 9 na 10 projektów to utopione pieniądze. Jednak statystyki te wyglądają zupełnie inaczej w inwestycjach z programów unijnych, a inaczej w przypadku doświadczonych i osiągających sukcesy firm inwestycyjnych.

Skupiamy się na tych drugich, ponieważ:

1. Właśnie oni składają nam propozycje 🙂

2. Ich zainteresowanie (które od ostatniej zmiany strategii znacznie się podwyższyło) jest potwierdzeniem dobrze obranej drogi.

Bo to co innego, kiedy babcia powie wnuczce, że jest śliczna, a co innego gdy zgłosi się do niej agencja modelek.

Wracając do pytania – jest dobry plan, są odpowiedni ludzie do zbudowania biznesu, wydaje się, że jest dobry timing. Inwestor może w tym znacznie pomóc (chyba nie trzeba tłumaczyć, czym się różni praca w wolnym czasie od pracy na pełnych obrotach), ale nie jest niezbędny. Dlatego nie zdecydowałyśmy się na pierwsze oferty. Najpierw wykrystalizowałyśmy swoją wizję, zbudowałyśmy projekt i przeprowadziłyśmy pierwszy proof-of-concept. Dopiero teraz chcemy zacząć rozmawiać z inwestorami.

Czyli najpierw trzeba „coś” zrobić a dopiero później powinno się szukać inwestora?

Moim zdaniem tak – nie warto szukać inwestora na etapie pomysłu. Lepiej najpierw zbudować prototyp, przetestować go na rynku, sprawdzić, czy ludzie go potrzebują i dopiero wtedy szukać inwestora. Albo okaże się, że ludzie tego nie chcą i gdybyśmy mieli pieniądze od inwestora, to przepalilibyśmy dużo kasy i trudniej byłoby “spivotować”, albo okaże się, że ludzie tego chcą i cały Twój biznes jest w oczach inwestora warty kilkakrotnie więcej.

 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA