REKLAMA

Nikon Z50 w podróży po Kazachstanie. Recenzja nowego bezlusterkowca

Wybrałem się do odległego o ponad 4 tys. km Kazachstanu, aby przetestować Nikona Z50 - pierwszego bezlusterkowca tego producenta z matrycą APS-C. Czy Japończykom udało się przenieść całe swoje doświadczenie z lustrzanek? Czy Nikon Z50 dorówna doświadczonej bezlusterkowiej konkurencji?

16.12.2019 19.06
Nikon Z50 test
REKLAMA

Nikon Z50 to korpus dla zaawansowanych amatorów, który pod względem specyfikacji nawiązuje do lustrzanek z linii D7000, ale wielkością oraz możliwościami konkuruje z takimi bezlusterkowcami, jak Fujifilm X-T30 czy Sony A6400.

REKLAMA

Razem z grupą kilkunastu osób mieliśmy okazję przetestować nowy aparat w niecodziennym miejscu, czyli Kazachstanie. W trakcie 4-dniowej podróży wykonałem nim kilka tysięcy zdjęć, spędzając czas w Ałmatach, pięknej Przełęczy Talgar na ponad 3000 m n.p.m. w górach Tien Shen, tradycyjnej wiosce (skansenie), a także nowoczesnej stolicy kraju Astanie, która od marca nosi nazwę Nur-Sultan, na część wieloletniego Prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa.

Nikon Z50 test
Ałmaty we mgle, w oddali masyw gór Tienszan, ISO 200, 24 mm, f/5.6, 25 s. zdjęcie obrobione

Taki intensywny wyjazd to warunki idealne do testów aparatu. Codzienne fotografowanie w bardzo różnych warunkach: od zimowych górskich kadrów przez zdjęcia lokalnego jedzenia, portrety, zdjęcia uliczne po spektakularne widoki miejskich krajobrazów z niezwykłą architekturą. To wszystko w czasie zimy, kiedy temperatura wahała się od -11 do +5 stopni Celsjusza. Takie warunki powinny być mordercze dla bezlusterkowca z malutkim akumulatorem. Jak nowy Nikon Z50 poradził sobie w praktyce?

Nikon Z50 test
Fot. KB

Korpus jest mały i lekki, ale dobrze wykonany i świetnie leży w dłoniach

Nikon Z50 ma wymiary 126,5 × 93,5 × 60 mm i waży tylko 450 g z akumulatorem i kartą pamięci. Jest lekki, chociaż znacząco cięższy od konkurentów, jak Fujifilm X-T30 (383 g) czy Sony A6400 (403 g). Co ciekawe, waży zaledwie 20 g mniej, niż lustrzanka Nikon D5500. Korpus bazuje na magnezowym szkielecie i niestety nie jest uszczelniony.

Nikon Z50 test
Fot. Krzysztof Mularczyk

Małe bezlusterkowce często są krytykowane za to, że w porównaniu do lustrzanek nie dają tak wysokiego komfortu fotografowania, a grip jest mały i niewygodny. Nikon Z50 zaprzecza tej tezie. Pomimo swoich niewielkich rozmiarów, zadziwiająco dobrze leży w dłoniach. Ma spory, świetnie wyprofilowany i głęboki uchwyt z przodu. Z tyłu również znajdziemy wystarczająco dużo miejsca. Fakturowany materiał, którym pokryto chwytne elementy, jest przyjemny i dobrze trzyma się dłoni. Korpus nie jest aż tak duży, jak w modelach Nikon Z6 i Z7, ale do Z50 docelowo mamy podpinać przecież mniejsze obiektywy do matrycy APS-C.

Nikon Z50 jest sprzedawany w zestawie z obiektywem Nikkor Z DX 16-55 mm f/3.5-6.3 VR, ew. także z Nikkor Z DX 50-250 mm f/4.5-6.3 VR. Pierwszy z nich miałem ze sobą w trakcie testów. Do korpusu można także podłączyć szereg szkieł zaprojektowanych do pełnoklatkowych aparatów z serii Z. Po podłączeniu konwertera działają także szkła lustrzankowe.

Nikon Z50 test
Fot. KB

Nowy bezlusterkowiec świetnie leży w parze z kitowym szkłem DX 16-55 mm f/3.5-6.3 VR, które daje ekwiwalent zakresu ogniskowych 24-82 mm. To rozkładana konstrukcja, która w sprzęcie tej klasy jest dobrym pomysłem. Tani, malutki, uniwersalny obiektyw świetnie sprawdza się na początku drogi fotografa. Niestety, jest ciemny, ale coś za coś. Przed rozłożeniem ma wielkość obiektywu typu pancacke jak Canon 40 mm f/2.8 EF STM czy Lumix G 20 mm f/1.7 II ASPH.

Nikon Z50 test
Fot. KB

W praktyce sprawował się dobrze, ale przeszkadza mi w nim jedna rzecz. Ma dwie nieduże tarcze: jedną do zmiany ogniskowej, a drugą do ręcznego ustawiania ostrości. W tak niewielkiej konstrukcji to nie jest najlepszy pomysł. Można bardzo łatwo pomylić tarcze bez patrzenia. Oprócz tego obiektyw ma plastikowy bagnet, co wprawdzie pozytywnie wpływa na jego wagę, ale negatywnie na wytrzymałość. Na szczęście w trakcie testów miałem do dyspozycji także dwa inne obiektywy: NIKKOR Z 24 mm f/1.8 S oraz NIKKOR Z 50 mm f/1.8 S.

Obsługa Nikona Z50 to przyjemność

Podróżowałem po Kazachstanie z Nikonem Z50 zaledwie przez 4 dni, ale miałem mnóstwo okazji do fotografowania. To był bardzo intensywny wyjazd. Miałem wystarczająco dużo czasu, aby zobaczyć, jak naprawdę sprawdza się ergonomia aparatu.

Korpus jest nieduży, ale znajdziemy na nim wszystko, czego potrzeba do komfortowego fotografowania sprzętem tej klasy. Układ przycisków i pokręteł jest podobny jak w bardziej zaawansowanych modelach Z6 i Z7. Widać tu ciągłość linii, konsekwencję w projektowaniu, co z pewnością pomoże odnaleźć się użytkownikom aparatów tej marki.

Nikon Z50 test
Fot. KB

Przyciski i tarcze są dobrze ułożone, mają przyjemny skok i dużą kulturę pracy. Są dwie tarcze do ustawiania czasu naświetlania i wartości przysłony, jest też tarcza do zmiany trybów fotografowania. Z tyłu znajdziemy dobrze znany użytkownikom aparatów marki Nikon wybierak z przyciskiem OK w środku. Poniżej ulokowano cztery okrągłe przyciski funkcyjne, MENU, podgląd oraz kosz. U góry jest przycisk AE-L/AF-L. Przy spuście także nieduży przycisk do uruchamiania nagrywania filmów oraz przyciski ISO i ekspozycji.

To, czego zabrakło w porównaniu do pełnoklatkowych bezlusterkowców, to przede wszystkim joystick z tyłu oraz czarno-biały ekran u góry. O ile bez tego drugiego można żyć, o tyle brak joysticka to spory minus. Przynajmniej w teorii, ponieważ w praktyce wybierak spokojnie go zastępuje. W praktyce, w trakcie testów nie miałem żadnego problemu z brakiem joysticka, a punkty AF komfortowo mogłem ustawiać wybierakiem. Menu to typowy dla Nikona klasyk, z przejrzystym układem, w którym podzielono na 7 kategorii z ikonami po lewej stronie.

Nikon Z50 test
Fot. Krzysztof Mularczyk

Mocnym punktem jest także duet wizjer elektroniczny o powiększeniu 0,68 x i rozdzielczości 2,36 mln punktów oraz 3,2-calowy ekran LCD o rozdzielczość 1,04 mln punktów. Wykonany w technologii OLED wizjer daje duży komfort fotografowania. Jest przejrzysty, kontrastowy i jasny. Ma wysoki poziom odświeżania, przez co nie widać opóźnienia ani smużenia. Umożliwia też wyświetlanie podglądu wykonanych zdjęć, menu czy najważniejszych funkcji. Ma funkcję regulacji balansu kolorów oraz sterowania jasnością metodą automatyczną lub z wykorzystaniem 7 poziomów jasności. Nie jest to wprawdzie tak dobra konstrukcja, jak w modelach Z6 i Z7, ale wystarczająco dobra, aby nie przeszkadzać w fotografowaniu.

Nikon Z50 test
Nikon Z50, ISO 100, 24 mm, f/8, 1/640 s

Wizjer dobrze współgra z wyświetlaczem, który jest jasny i gwarantuje solidny podgląd wykonanych zdjęć pod różnymi kątami. Ekran wzorowo reaguje na dotyk. Specjalne mocowanie ekranu dotykowego sprawia, że wyświetlacz jest odchylany zarówno do góry, jak i w dół, ale także o 180 stopni. Można zatem nim zrobić selfie, ale z vlogowaniem nie będzie już tak łatwo, ponieważ statyw czy Gorillapod wkręcony od spodu skutecznie zasłoni ekran. Nowością w aparatach Nikona są dodatkowe trzy przyciski dotykowe ulokowane po prawej stronie ekranu. Dwa z nich to przybliżanie i oddalanie, trzecim sterujemy wyświetlaczem. Nie jest to zły pomysł, szczególnie jeśli zagospodarowano w ten sposób wolną i niewykorzystywaną inaczej przestrzeń. Nie korzystałem z nich jednak zbyt często, ponieważ jestem przyzwyczajony do przybliżania czy oddalania zdjęć jak w smartfonach, czyli prostymi gestami.

Nikon Z50 test
Fot. Krzysztof Mularczyk

To wszystko sprawia, że obsługa Nikona Z50 to przyjemność. Poza brakiem joysticka w zasadzie trudno się tu do czegokolwiek doczepić. A to przecież nie jest profesjonalny, zaawansowany korpus, a nieduży aparat dla amatorów. Pod względem ergonomii Nikon Z50 wypada najlepiej w swojej klasie i tylko niewiele gorzej od wielu droższych aparatów.

Snapbridge to wzór tego, jak aparat powinien współpracować ze smartfonem

Funkcją, za którą pokochałem bezlusterkowca marki Nikon, jest Snapbridge, czyli system łączności bezprzewodowej. Snapbridge wykorzystuje technologię Bluetooth low energy, która pozwala na nieprzerwane, automatyczne i natychmiastowe przesyłanie zdjęć z aparatu do urządzenia mobilnego tuż po tym, jak zostało wykonane. System zachowuje niski pobór mocy na obu urządzeniach i nie ogranicza transmisji danych na smartfonie w czasie transferu zdjęć z aparatu.

Nikon Z50 test
Nur-Sultan, po lewej: ISO 800, 50 mm, f/1.8, 1/125 s, po lewej: ISO 1600, 24 mm, f/1.8, 1/80 s, zdjęcia obrobione

W czasie wyjazdu starałem się na bieżąco publikować zdjęcia z Z50 w relacji na swoim profilu na Instagramie. Pobrałem apkę Snapbridge na iPhone'a, szybko sparowałem z aparatem i ustawiłem, aby zdjęcia o rozdzielczości 2 Mpix automatycznie pobierały się na urządzenie mobilne. I tak się dokładnie działo. Nie musiałem się o nic martwić, a zdjęcia lądowały na iPhonie zaraz po wykonaniu.

Nikon Z50 test
Zima w Nur-Sultan, po lewej: ISO 100, 50 mm, f/5.6, 1/100 s, po prawej: ISO 100, 50 mm, f/2.8, n1/4000 s, zdjęcia obrobione

Od czasu do czasu robiłem zdjęcia szerokim kątem w moim iPhonie 11 lub nagrywałem nim filmy. Po zakończeniu klikałem w galerię, a tam już czekały zdjęcia wykonane przed chwilą aparatem. To najlepszy przykład na to, jak dobrze działa Snapbridge. To niemal wzorowe rozwiązanie, które sprawia, że Nikon Z50 jest naprawdę nowoczesnym aparatem idącym w parze ze smartfonami. Tak sprawny system transmisji zdjęć pozbawia smartfony jednej z zalet, czyli łatwości wykorzystania zdjęć. Nie trzeba się co chwilę łączyć i czekać, aby pobrać obrazy z aparatu. Po wykonaniu można je od razu edytować w VSCO czy Lightroomie i szybko publikować w Sieci.

Nikon Z50 test
ISO 1600, 24 mm, f/1.8, 1/250 s, zdjęcie obrobione

Akumulator w praktyce lepszy, niż mówi producent

Nikon Z50 jest napędzany nowym akumulatorem EN-EL25 o pojemności 1120 mAh. Konkurencyjne konstrukcje mają małe baterie o podobnej lub nawet większej pojemności. 200-400 zdjęć bez ładowania, to zazwyczaj maksymalna wydajność. Zresztą, krótki czas pracy to odwieczny problem bezlusterkowców, szczególnie tych niewielkich, z najmniejszymi akumulatorami.

Nikon Z50 test
ISO 100, 24 mm, f/1.8, 1/500 s, zdjęcie obrobione

Kiedy dowiedziałem się, że na wyjazd dostaniemy aparat z jednym akumulatorem, a sprzęt będzie można ładować power bankiem, byłem nieco załamany. Już pierwszy dzień pokazał, jak bardzo byłem w błędzie. Przez 4 dni intensywnego fotografowania sięgnąłem po powerbenka zaledwie raz, i to na sam koniec dnia.

ISO 200, 16 mm, f/5, 1/80 s, zdjęcie obrobione

Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że Nikon Z50 jest w stanie wykonać spokojnie 500-600 zdjęć, a korzystając z trybu seryjnego nawet do 1000 fotografii. I to robiąc zdjęcia w temperaturze -10 do +5 stopni Celsjusza z włączonym automatycznym transferem zdjęć przez Bluetooth do smartfona. To o tyle ciekawe, że według oficjalnego standardu CIPA, akumulator w Nikonie Z50 powinien wystarczyć na zaledwie ok. 300 zdjęć, stawiając bezlusterkowca niżej, niż Sony A6400 czy Fujifilm X-T30. W praktyce wyglądało to jednak zupełnie inaczej.

Duża wydajność, a aparat nie zamiera przy zapisie

Nikon Z50 błyskawicznie się uruchamia, a po włączeniu jest niezwykle responsywny. Nie czuć opóźnień przy zmianie ustawień, przeglądaniu zdjeć czy zmianie trybu podglądu z ekranu na wizjer i odwrotnie. A nawet w trakcie zapisu zdjęć po długiej serii.

Nikon Z50 test
Architektura w Nur-Sultan, po lewej: ISO 100, 33 mm, f/5, 1/640 s, po prawej: ISO 800, 24 mm, f/1.8, 1/100 s, zdjęcia obrobione

Nowy bezlustrkowiec imponuje także szybkością zdjęć seryjnych. 11 kl./s to wprawdzie żaden rekord, ale jak na sprzęt amatorski tej klasy, naprawdę dobry wynik. Z drugiej strony wynik, który oferują także konkurenci, jak Fujifilm X-T30 czy Sony A6400.

Nikon Z50 test
ISO 100, 50 mm, f/1.8, 1/800 s, zdjęcie obrobione

Jeden slot na karty pamięci to raczej standard w tej klasie aparatów. Rozczarowuje natomiast fakt, że Nikon Z50 wspiera tylko starsze i wolniejsze karty SDHC/SDXC UHS-I. Po nowoczesnym sprzęcie można oczekiwać standardu UHS-II. Fotografując w serii w formacie RAW + JPEG lub tylko RAW, aparat potrafi wykonać ok. 28 zdjęć z pełną prędkością 11 kl./s. Później prędkość mocno spada. To naprawdę dobry wynik, jak na sprzęt tej klasy. Imponujący jest natomaist fakt, że w czasie zapisu zdjęć na kartę, aparat nie zamiera, a jest w pełni responsywny i użyteczny.

Autofokus skuteczny, ale są lepsze

Aparat ma hybrydowy system AF z 209 punktami, który pokrywa ok. 90 proc. kadru. Automatyczne ustawienie ostrości działa bardzo dobrze. W dobrych warunkach Z50 potrafi uchwycić ostrość i zrobić zdjęcie w ułamku sekundy. Może nie jest aż tak szybki, jak np. współczesne Olympusy z serii OM-D, ale wystarczająco szybki, aby gwarantować komfortowe fotografowanie.

Nieco gorzej jest w kiepskich warunkach oświetleniowych. W czasie wyjazdu miałem okazję robić sporo zdjęć wieczorami, w nocy, we mgle czy przy świetle ulicznych latarni oraz neonów. W większości wypadków aparatów sobie dobrze radził, a AF nie zwracał na siebie uwagi. Robił robotę. Raz na jakiś czas aparat odmawiał ustawienia ostrości, czasami sygnalizował zieloną ramkę na punkcie, a obraz był wyraźnie nieostry. Są to jednak na tyle rzadkie przypadki, że w ogólnej ocenie nie robią różnicy.

Nikon Z50 test
Kamila, nasza lokalna przewodniczka w Nur-Sultan, ISO 100, 50 mm, f/2, 1/640 s, zdjęcie obrobione

Nikon Z50 ma system wykrywania i śledzenia twarzy oraz oczu. System działa solidnie, chociaż nie jest idealny. W prostych, statycznych scenach, gdzie twarz jest odseparowana, aparat nie ma najmniejszych problemów. Skutecznie rozpoznaje twarz i ustawia ostrość na oku. Raczej nie gubi się, kiedy osoba na zdjęcia się obróci — wtedy trzyma ostrość na włosach, a jak tylko twarz jest widoczna, dalej trzyma na niej ostrość.

Jeśli w kadrze znajduje się więcej twarzy, to wybierakiem można przełączyć ramkę śledzenia i wybrać twarz, na którą aparat ma ustawiać ostrość. To wciąż nie jest oczywiście idealny system. Zdarzyło mi się, że aparat nie potrafił rozpoznać twarzy, jeśli osoba w kadrze ma bujne włosy zasłaniające sporą część twarzy. Kiedy indziej aparat wykrywał twarz na... okrągłym reflektorze starej Łady stojącej na ulicy.

Nikon Z50 test

Problemy te nie odbiegają jednak od normy w tej klasie. Obiektywnie rzecz biorąc, system rozpoznawania twarzy i jej śledzenia działa dobrze i pomimo pewnych błędów, jest użyteczny i praktyczny.

[gallery ids="1057875,1057878,1057881,1057884,1057887,1057890,1057893,1057896,1057899,1057902,1057905,1057908,1057911,1057914,1057917,1057920,1057923,1057926,1057929,1057932,1057872"]

W czasie pokazów jazdy konnej mogłem sprawdzić skuteczność AF-C. Nikon Z50 dobrze radził sobie z automatycznym ustawieniem ostrości i trzymaniem jej na szybko poruszających się obiektach. Zarówno w trybie automatycznym, jak i po wskazaniu konkretnego punktu. Nie jest to jednak ten sam bardzo wysoki poziom, co systemy AF z Sony A6400 czy Sony A9.

Nikon Z50 test
Po lewej: ISO 1600, 50 mm, f/1.8, 1/80 s, po prawej: ISO 100, 50 mm, f/1.8, 1/2000 s, zdjęcia obrobione

Nikon Z50 to nie jest aparat stworzony z myślą o fotografii sportu czy przyrody. Systemowi AF można jednak zaufać i z powodzeniem korzystać w zdjęciach codziennych, rodzinnych, lifestylowych czy podróżniczych.

Nikon Z50 test
Po lewej: ISO 100, 50 mm, f/3.5, 1/1000 s, po prawej: ISO 400, 39 mm, f/5.6, 1/640 s, zdjęcia obrobione

Jakość zdjęć to czołówka APS-C

Nikon Z50 ma matrycę BSI CMOS w formacie APS-C o rozdzielczości 20,9 Mpix, która współpracuje z procesorem obrazu EXPEED 6. Nikt tego oficjalnie nie potwierdza, ale wszystko wskazuje na to, że japoński producent zastosował tu identyczny sensor, co w modelach D500 czy D7500. Wskazują na to nie tylko fizyczny rozmiar i rozdzielczość, ale także zakres czułości ISO, który wynosi we wszystkich trzech aparatach ISO 100 – 51200 (rozszerzalne do wartości H1 i H2). I podobnie, jak w tych lustrzankach, nie ma tu systemu stabilizacji.

[gallery ids="1057833,1057836,1057839,1057842,1057845,1057848,1057851,1057854,1057857,1057860,1057863"]

Jak można zobaczyć na zdjęciach powyżej, jakość obrazu jest na bardzo wysokim poziomie. Szumy zaczynają być widoczne przy ISO 3200. Dopiero przy ISO 6400 cyfrowe ziarno zaczyna bardziej doskwierać. Granica używalności to ISO 51200-102400. Wtedy też zaczyna być widoczny wyraźny spadek detali, kolorowe artefakty, a kolory są wyblakłe. Krótko mówiąc, cały zakres natywnej czułości jest używalny.

Filmy 4K 30 kl./s

Nikon Z50 umożliwia nagrywanie filmów 4K/UHD z szybkością 30 kl./s bez cropa, a także rejestrowania materiału w zwolnionym tempie w jakości Full HD 120 kl./s. Aparat pozwala nagrywać sekwencje poklatkowe w rozdzielczości 4K.

W trakcie testów nie skupiałem się zbytnio na filmach, ale z kilku przykładowych obrazów widać, że aparat daje wysokiej jakości obrazek. Całkiem dobrze sprawie się także AF, który działa płynnie i stabilnie. Z50 umożliwia też rozpoznawanie twarzy oraz śledzenie obiektów w trybie filmowania.

Wady? Musiałem się długo zastanowić

Trochę mi głupio, bo jednak rolą recenzenta jest pokazywanie prawdziwego obrazu testowanych sprzętów. A ten zazwyczaj różni się od reklam producenta. W przypadku Nikona Z50 znalezienie realnych, większych wad to naprawdę trudne zadanie. A w kwestii wydajności pracy na akumulatorze, jest nawet lepiej, niż deklaruje japońska firma.

Oczywiście brakuje stabilizacji matrycy, ale w tej klasie bezlusterkowców z matrycami APS-C, to norma. A poza tym mamy stabilizację w niektórych obiektywach. Nie ma też systemu czyszczenia matrycy, co akurat normą nie jest. Z tyłu mógłby być joystick do ustawienia punktów AF, ale uniwersalny wybierak spokojnie go zastępuje. Korpus mógłby być uszczelniany, ale znów, pamiętajmy, że jest to sprzęt amatorski, dla początkujących. Bufor mógłby być większy, a brak UHS-II w slocie na karty pamięci rozczarowuje. Autofokus jest solidny, chociaż Sony zdecydowanie lepiej radzi sobie ze śledzeniem obiektów. Jak widać, to wszystko nie są duże problemy.

Nikon Z50 test
ISO 125, 50 mm, f/4, 1/1250 s, zdjęcie obrobione

Tak naprawdę największa przeszkoda mogącą potencjalnie powstrzymać przed zakupem tego aparatu, leży nie w samym aparacie. Chodzi o ograniczony system obiektywów do systemu Nikon Z. Japoński producent pokazał póki co zaledwie dwa ciemne zoomy APS-C Nikkor Z DX 16-55 mm f/3.5-6.3 VR oraz DX 50-250 mm f/4.5-6.3 VR. Oczywiście można korzystać ze szkieł pełnoklatkowych, ale te są większe, cięższe, nie mają stabilizacji oraz kosztują majątek. Świetnie fotografowało mi się na przykład obiektywem Nikkor Z 24mm F/1.8 S, ale jego cena to aż ponad 5000 zł. Klasyczną pięćdziesiątkę f/1.8 kupimy z kolei za 2500 zł.

Nikon Z50 test
ISO 100, 24 mm, f/5.6, 1/800 s, zdjęcie obrobione

Co innego, jeśli już mamy obiektywy Nikkor F. Wtedy to ma sens. Można dokupić adapter i z nich korzystać, do czasu aż Nikon nie pokaże więcej dedykowanych szkieł. Według zapewnień Japończyków, do końca 2021 r. Nikon zamierza pokazać 13 nowych szkieł, z czego tylko jedno jest opisane jako obiektyw DX. To uniwersalny zoom spacerowy 18-140 mm.

Nikon Z50 to niemal wzorowy aparat dla lifestylowego podróżnika, który nie korzysta ze zbyt wielu obiektywów

Nikon jako ostatni wszedł do świata bezlusterkowców APS-C. Kazał na siebie długo czekać, ale przynajmniej zrobił to naprawdę dobrze. Nikon Z50 to wzorowy aparat tej klasy. Nieduży i lekki, ale ze świetną ergonomią, głębokim gripem i zadziwiająco długą pracą na jednym akumulatorze. W środku ma za to jedną z najlepszych matryc APS-C na rynku, oferującą wysoką jakość zdjęć.

Aparat jest wydajny, nie zacina się, chociaż brakuje mu szybszego slotu na karty UHC-II, a bufor jest dosyć mały. Autofokus jest szybki, celny, dobrze radzi sobie z rozpoznawaniem twarzy czy śledzeniem obiektów. Na rynku są aparaty z lepszym AF, ale ten w Z50 jest wystarczająco dobry do komfortowego fotografowania. Prawdziwą wisienką na torcie jest system Snapbridge, który umożliwia błyskawiczne zgrywanie zdjęć wprost na smartfona.

Nikon Z50 test
ISO 400, 50 mm, f/6.3, 1/40 s, zdjęcie obrobione

Niestety, spóźnialscy zawsze płacą jakieś konsekwencje. I w tym przypadku jest podobnie. Samym aparatem zdjęć nie zrobimy, potrzebujemy jeszcze do niego obiektywów. A tych jest jak na lekarstwo. Praktycznie w każdym konkurencyjnym systemie bezusterkowym mamy pod dostatkiem dobrych szkieł do wyboru.

Nikon rozpoczął budowanie swojego systemu zaledwie nieco ponad rok temu, więc nie zdążył jeszcze dostarczyć na rynek zbyt wielu obiektywów. Szczególnie tych stworzonych z myślą o matrycach APS-C. Obecnie są zaledwie dwa takie szkła, a do 2021 r. japoński producent chce pokazać zaledwie jeden nowy obiektyw tego typu. Można oczywiście podpisąć obiektywy do pełnej klatki, ale one są większe, cięższe i sporo kosztują. Bardzo brakuje tanich, małych, stałoogniksowych klasyków, jak 35, 50 czy 85 mm f/1.8.

Nikon Z50 test
ISO 9000, 14 mm, f/4, 1/25 s, zdjęcie obrobione

Nikon Z50 to udany aparat, który powinien się świetnie sprawdzić zarówno do zdjęć codziennych, lifestylowych, rodzinnych, jak i w czasie podróży czy zdjęć portretowych. To wybór wręcz oczywisty dla posiadaczy starszych lustrzanek Nikona i różnych obiektywów, którzy chcą zasmakować pięknego świata bez lustra. To dobra propozycja dla osób, które szukają pierwszego aparatu. Którym smartfon nie wystarcza, ale są przyzwyczajone do przeglądania zdjęć na smartfonie i szybkiego udostępniania ich w sieci. To wszystko jednak pod warunkiem, że wystarczy im kitowe szkło lub będą czekać na więcej obiektywów. Albo zdecydują się na korzystanie z adaptera i całej gamy starszych obiektywów do lustrzanek.

Nikon Z50 test
ISO 400, 16 mm, f/3.5, 1/640 s, zdjęcie obrobione

Nie bez znaczenia jest również cena. Sam korpus to wydatek 4300 zł. Zestaw z kitowym obiektywem kosztuje 5000 zł. Konkurenci kosztują zdecydowanie mniej: Fujifilm X-T30 odpowiednio ok. 3700/3800 zł, a Sony A6400 3700/4200 zł. Z czasem cena Nikona Z50 pewnie nieco spadnie, ale nadal będzie wyraźnie wyższa.

W tej klasie cenowej nie ma słabych aparatów. Różnice są niewielkie — każdy ma coś ciekawego do zaoferowania i nie da się powiedzieć, że ten czy tamten aparat to numer jeden, absolutny lider. Nikon Z50 udanie dorównuje konkurentom, co jest nie lada wyczynem, jak na pierwszego bezlusterkowca APS-C tego producenta. Nikon Z50 podczas wyjazdu do Kazachstanu sprawował się bardzo dobrze, zostawiając po sobie świetne wspomniania i masę zdjęć.

_____

REKLAMA

Wszystkie testowe zdjęcia bez obróbki można pobrać TUTAJ. Fotografie zostały zapisane w formacie RAW i przekonwertowane na JPEG w Lightroomie. 

Zdjęcie otwierające: Krzysztof Mularczyk

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA