REKLAMA

Cztery zalety i trzy wady Sony A6400 - recenzja po miesiącu

Sony A6400 to zaawansowany aparat dla entuzjastów, będący następcą A6300. Z poprzednikiem spędziłem ponad rok, więc z wielką chęcią wziąłem w swoje ręce najnowszy korpus Sony.

10.05.2019 08.56
sony a6400 recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Sony A6300 był aparatem, na którym pracowałem ponad rok. Wykorzystywałem go do pracy zawodowej na Spider’s Web, a także w zleceniach komercyjnych realizowanych na zewnątrz. Zrobiłem przy jego użyciu 113 filmów i kilkanaście tysięcy zdjeć. Myślę, że dobrze poznałem wszystkie mocne i słabe strony tego aparatu.

Kiedy na rynku zadebiutował Sony A6400, przyglądałem mu się z wielkim zainteresowaniem. Choć sam w międzyczasie przesiadłem się na Sony A7 III, to chciałem sprawdzić, ile bolączek A6300 udało się wyeliminować w następcy.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934964"

W tej recenzji poświęcę więcej miejsca porównaniu A6400 do starszego A6300, a mniej samym możliwościom nowego korpusu. Wychodzę z założenia, że jeśli rozważasz zakup jednego z tych dwóch aparatów, dobrze wiesz, jaki obrazek generuje nowoczesna matryca APS-C.

Czym różni się Sony A6400 od A6300?

Przede wszystkim A6400 jest następcą modelu A6300. Już nazewnictwo sugeruje, że znajduje się on w ofercie poniżej A6500 i tak też jest w rzeczywistości. Głównym wyróżnikiem A6500 jest stabilizowana matryca, której nie ma w A6400 i A6300.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934976"
sony a6400 recenzja class="wp-image-934973"

Najważniejsza lista nowości w A6400 wygląda następująco:

  • nowy procesor obrazu Bionz X zwiększający szybkość aparatu,
  • znacznie udoskonalony system autofocusu z funkcją Eye-AF,
  • dotykowy ekran, który teraz można odchylić o 180 stopni,
  • unowocześnione menu znane z A7 III, w tym zakładka „Moje menu”,
  • funkcja „Pomoc” objaśniająca każdy element w menu (a jest co objaśniać),
  • dodanie funkcji timelapse,
  • zniesienie limitu 30 minut przy nagrywaniu wideo,
  • mniejsze nagrzewanie się korpusu przy nagrywaniu w 4K.

Przejdźmy zatem do najmocniejszych oraz najsłabszych stron Sony A6400.

Plus nr 1: odchylany i dotykowy ekran.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934943"

Ekran w Sony A6400 nareszcie można odchylić o 180 stopni, co pomaga np. w zdjęciach selfie, ale też we vlogowaniu. Do tego ekran nareszcie jest dotykowy, choć - jak to u Sony - w ograniczonym zakresie. Dotykiem można ustawiać ostrość, czyli najważniejszy element, ale nie można sterować elementami menu.

Wiele osób na pewno będzie narzekać na fakt, ze ekran odchyla się do góry, a nie na bok, np. jak w aparatach Panasonica. Ma to wady i zalety.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934940"

Wadą jest fakt, że mikrofon umieszczony na gorącej stopce zasłania ekran, dlatego trzeba stosować adapter pozwalający zamontować mikrofon z boku korpusu. Zaletą jest natomiast sposób fotografowania z poziomu biodra, który jest znacznie wygodniejsze w układzie stosowanym przez Sony. W moim przypadku taki zawias ekranu sprawdza się lepiej w zdjęciach, ale gorzej w wideo.

Plus nr 2: autofocus jest ekstremalnie dobry.

Autofocus to jeden z najważniejszych punktów Sony A6400. Wiele funkcji przeniesiono wprost z modelu A9, co oznacza, że autofocus jest wręcz lepszy niż w znacznie droższym modelu A7 III. Przede wszystkim, układ AF jest piekielnie szybki, a do tego niezawodny. Pojawiły się też nowe opcje ustawiania AF. Jest ich prawdziwe zatrzęsienie, więc można dostosować AF bardzo precyzyjnie do swoich potrzeb.

Nowa funkcja Real-time Tracking jest praktycznie bezbłędna. Do tego dostajemy śledzenie oka, które jest największym dobrodziejstwem w całym układzie AF. Działa wręcz perfekcyjnie, a jeśli oko zostanie na chwilę przysłonięte, aparat natychmiast przełącza się na wykrywanie twarzy i wraca do oka kiedy tylko zostanie ono odsłonięte. Można nawet zdefiniować, czy chcemy śledzić prawe, czy lewe oko! To wielki krok naprzód względem poprzednika.

Aparat ma też bardzo szybki tryb seryjny wynoszący 8 kl./s przy podglądzie obrazu pomiędzy klatkami i aż 11 kl./s przy braku live view.

Plus nr 3: poprawione menu.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934946"

Mogłoby się wydawać, że to najbardziej błahy element aparatu, ale nie jest tak w przypadku Sony. Menu ma tak wiele funkcji, że trudno się w nim odnaleźć, nawet kiedy dobrze zna się aparat. Sony A6400 korzysta z nowego układu zakładek, który jest (nieco) bardziej logiczny i lepiej uporządkowany Do tego pojawiła się zakładka „Moje menu”, w którym można stworzyć listę własnych opcji.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934949"

Nie bez znaczenia jest też wbudowana pomoc, czyli krótki opis każdej funkcji w menu. Wiele z funkcji jest bardzo zaawansowanych, a do tego są opisane skrótami, więc pomoc przyda się nawet bardziej zaawansowanym użytkownikom.

Plus nr 4: Sony A6400 sprawdza się w wideo lepiej od poprzednika.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934952"

Jeśli chodzi o jakość obrazu, nie widać większych różnic. Nie jest to zarzutem, bo Sony A6300 generował kapitalną jakość obrazka zarówno w zdjęciach, jak i w wideo. Podobnie jest w A6400. Filmy w 4K są niebywale ostre.

Sony naprawiło jednak jeden z największych problemów Sony A6300: nagrzewanie się korpusu. Temperatura A6400 nawet przy nagrywaniu w 4K jest utrzymywana na znacznie bezpieczniejszym poziomie, niż w A6300.

Wideo zrealizowane w całości przy użyciu Sony A6400, przy płaskim profilu S-Log 2.

Ponadto Sony zniosło limit czasu nagrywania. Wideo nie wyłączy się już po 30 minutach, co jest świetną informacją dla osób nagrywających wywiady i konferencje.

Minus nr 1: Sony A6400 nie naprawia wszystkich problemów wideo.

W sony A6400 nadal występuje największy paradoks modelu A6300. Wideo w 4K jest rewelacyjnie szczegółowe, ale jednocześnie boryka się z przepotężnym efektem rolling shutter. Nie ma żadnego problemu z nagrywaniem wywiadów czy bardziej statycznych scen, ale ruch w kadrze powoduje duże problemy. Tylko spójrzcie.

Drugim problemem jest brak gniazda słuchawkowego do monitorowania audio. To niezrozumiały dla mnie krok. Skoro Sony - mistrzowie miniaturyzacji - są w stanie zmieścić w miniaturowym RX0 II gniazdo mikrofonu, to jestem pewien, że mogliby zmieścić w A6400 gniazdo słuchawkowe.

Niestety, podobnie jak w poprzedniku, tryb 1080p ma zauważalnie mniejszą szczegółowość od trybu 4K i nie wynika to z samej różnicy rozdzielczości. Kiedy porównamy wycinki 1:1, od razu widać, że tryb 1080p jest przetwarzany w inny sposób. Ma mniej detali i mocniej podbite mikrokontrasty, przez co wygląda dużo gorzej. Między materiałem Full HD, a 4K wyrenderowanym do Full HD jest dosłownie przepaść jakościowa.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934982"
sony a6400 recenzja class="wp-image-934979"

Sony nie poprawiło też jakości nagrań trybu S&Q, stworzonego m.in z myślą o slow-motion. Oferuje on 100 kl./s w Full HD przy leciutkim cropie obrazu (x1,14), ale ma słaby bitrate (ok. 15 Mb/s) i nie rejestruje dźwięku. W slow-mo zdecydowanie lepiej stosować zwykły tryb nagrywania z nastawami 1080p i 100 kl./s. Mamy w nim taki sam crop, ale bitrate wynosi ok. 60 Mb/s i do tego mamy dźwięk.

Nie zmieniono też pozycji przycisku nagrywania, który jest w ekstremalnie nieintuicyjnym i niewygodnym miejscu. Bardzo dużym problemem przy wideo jest też akumulator.

Minus nr 2: nadal mamy ten sam akumulator.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934985"

Akumulator pozostaje słabym elementem Sony A6400. Znajdziemy tu znane z poprzednika ogniwo NP-FW50. Wystarcza ono na około 400 zdjęć (nie najlepiej, ale wystarczająco) lub godzinę nagrywania w 4K (bardzo przeciętnie). Jeżeli nagrywasz Sony A64000, dokup przynajmniej trzy zapasowe akumulatory. Szkoda, że Sony nie zdecydowało się na zastosowanie swojego nowego akumulatora NP-FZ100, który daje zdecydowanie lepsze wyniki.

Poza tym Sony nadal nie dodaje do zestawu zewnętrznej ładowarki, a jedynie przewód USB z zasilaczem. Rozumiem chęć oszczędności, ale w A6400 idzie ona za daleko. Czy naprawdę body wydane w 2019 roku musimy ładować przewodem Micro USB? Wydany rok wcześniej A7 III korzysta z nowszego i dużo lepszego standardu USB-C.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934991"

Minus nr 3: w korpusie zaszło zbyt mało zmian.

Kiedy pracowałem na A6300, byłem przyzwyczajony do tego malutkiego korpusu. Przesiadka na A7 III mocno mnie rozpieściła pod kątem ergonomii, co dało się we znaki przy teście A6400.

Korpus zasadniczo nie zmienił się względem Sony A6300, a więc nadal jest bardzo mały. Liczba przycisków (w tym konfigurowalnych) jest naprawdę duża, ale ciągle brakuje kilku ważnych elementów do obsługi, w tym joysticka do punktów AF i przedniego pokrętła. Do tego dochodzi naprawdę skomplikowane menu z mnóstwem funkcji. Pobocznym problemem jest gniazdo kart SD pod klapką akumulatora, co utrudnia wymianę nośnika przy korzystaniu ze statywu czy (zwłaszcza!) z gimbala.

sony a6400 recenzja class="wp-image-934988"

To wszystko sprawia, że Sony A6400 trzeba bardzo dobrze poznać, żeby wycisnąć z niego maksimum możliwości. W tym korpusie personalizacja przycisków pod swój tryb pracy jest szalenie istotna. Dobre zrozumienie i zapamiętanie swojej konfiguracji jest kluczowym elementem do sprawnej pracy na tym korpusie. Jest to możliwe, czego sam jestem przykładem. Jednocześnie A6400 z pewnością nie jest szczytem wygody, szczególnie jeśli chcesz korzystać z najbardziej zaawansowanych funkcji.

Czy warto kupić Sony A6400?

Jeżeli masz już Sony A6300, przesiadka będzie nieopłacalna. Jeśli natomiast dopiero szukasz zaawansowanego aparatu APS-C, warto rozważyć A6400 zamiast A6300. Dostajemy tu bez porównania lepszy autofocus, a także dotykowy i odchylany o 180 stopni ekran, który świetnie sprawdza się w praktyce. Nowszy aparat jest też zauważalnie żwawszy. Wszystkie operacje, w tym uruchamianie, zachodzą w krótszym czasie. A 6400 ma też kilka sporych przewag przy nagrywaniu wideo.

Z kolei jeśli masz napięty budżet i szukasz taniego aparatu, który zrobi dobre zdjęcia, A6300 nadal jest bardzo dobrym wyborem. Jest obecnie znacznie tańszy od A6400, a pod kątem jakości zdjęć nie widzę właściwie żadnych różnic w stosunku do nowego modelu. Sony A6400 to jeden z najlepszych korpusów APS-C na rynku, gwarantujący cudowną jakość zdjęć, szczególnie w połączeniu z dobrymi obiektywami.

REKLAMA

Jednocześnie Sony A6400 jest aparatem wymagającym. Lista wad opisana wyżej może przytłaczać, ale wiele z nich da się obejść. Warunkiem jest jednak dogłębne poznanie systemu menu i obsługi. Jeśli będziesz potrafił dogadać się z A6400, aparat odpłaci się pięknym obrazem zarówno w zdjęciach, jak i w filmie.

Paczkę zdjęć w pełnym rozmiarze można pobrać z tego adresu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA