REKLAMA

Przejrzałam na Instagramie zdjęcia zrobione w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Po tym, co znalazłam, musiałam z kimś porozmawiać

Jedzą kanapki w obozie śmierci, uśmiechają się przy komorze gazowej, obejmują na torach, które ponad milion osób powiodły ku śmierci. Zanim krzykniemy z oburzenia, zastanówmy się, jaką historię opowiadają te fotografie.

24.10.2018 15.42
Przejrzałam na Instagramie zdjęcia zrobione w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Po tym, co znalazłam, musiałam z kimś porozmawiać
REKLAMA
REKLAMA

Pozują na tle obozu koncentracyjnego Auschwitz-II Birkenau. Wszystkie trzy są młode, może przyjechały z rodzicami albo ze szkolną wycieczką. Mają długie blond włosy, czarne spodnie i dłonie uniesione w hitlerowskim pozdrowieniu Sieg heil.

Zdjęcie umieszczono na Instagramie. Dyrekcja Muzeum Auschwitz zdecydowała o skierowaniu sprawy do Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu, powołując się na dwa artykuły kodeksu karnego. Pierwszy, art. 256, mówi o propagowaniu faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego lub nawoływaniu do nienawiści, drugi, art. 261, o znieważeniu pomnika lub innego publicznie urządzonego miejsca. Sprawę przejęła prokuratura w Krakowie.

To nie pięć piw zamawianych przez podchmielonych członków młodzieżówek, to straszny gest wykonany w strasznym miejscu, w strasznym kontekście.

Cała ta sytuacja wydaje się wręcz zbyt makabryczna jak na wywołaną przez trójkę nastolatek. Dziewczyn, które niefrasobliwie wrzucają sławiącą hitleryzm fotografię na Instagram, na którym wszyscy mogą je zobaczyć, ocenić i później zgłosić do prokuratury. Jeśli założymy, że dziewczyny w pełni rozumieją, jaki gest pokazują i zdają sobie sprawę z kontekstu miejsca, robiąc to serio z pełną premedytacją i złą wolą, to poza wszystkimi innymi kontekstami jest to po prostu głupie.

Jeśli jest to jednak rodzaj makabrycznego żartu, sposób na odreagowanie, efekt głupawki, to warto się zastanowić, co się właściwie stało. Bo choć tak skrajnych i uderzających reakcji jest niewiele, to zachowania, nazwijmy to, nieadekwatne do sytuacji, zdarzają się znacznie częściej.

Dzieci w Auschwitz

Jedno z najbardziej szokujących współczesnych zdjęć z obozów pochodzi sprzed około 10 lat. Dziewczynka na nim ma zaledwie 9 lat. Przekrzywia zawadiacko głowę, choć w tym wypadku to raczej konieczność niż wybór. Piec krematoryjny, w którym pozuje do fotografii, jest mały i nie pozwala na swobodne ułożenie ciała. Ma na sobie ciemnozieloną koszulkę bez rękawów i białe szorty, białe buciki będzie musiała porządnie wyczyścić po powrocie do domu, z pewnością bardzo ubrudziły się od wszędobylskiej sadzy.

Na stronie Majdanka widnieje informacja, że „usługi przewodnickie" świadczone są tylko osobom powyżej 14 roku życia. W regulaminie zwiedzania Muzeum w Auschwitz można przeczytać, że nie zaleca się zwiedzania z dziećmi poniżej 14 roku życia. Dla nauczycieli, którzy do obozu zagłady przyjeżdżają z uczniami gimnazjów (13 - 16 lat), zostały przygotowane specjalne materiały, które mają przygotować dzieci na wizytę. Wśród nich jest między innymi lekcja internetowa.

Na jej pierwszej stronie autorzy piszą, że Auschwitz zmusi odwiedzającego do zadania sobie ciężkich i poważnych pytań.

Pytań, na które nie jestem pewna, czy my dorośli jesteśmy w stanie udzielić odpowiedzi, jednak następne 27 stron to okraszona zdjęciami i fotografiami lekcja historii. Trudne pytania, które odnoszą się do kontekstu współczesnego, gdzieś znikają, wraz z nimi znika warstwa refleksyjna zastąpiona przez długą listę faktów. Z lekcją kontrastuje świetne ponad 130-stronicowe przygotowanie do wizyty w muzeum.

Tym, co, a raczej kto, stoi między traumą a edukacją jest nauczyciel. Rzecznik muzeum mówi, że odpowiedzialność za odpowiednie przygotowanie do wizyty spoczywa na opiekunach. Muzeum nie ma środków ani warunków, żeby odpowiednio przygotować każdego zwiedzającego, a potem czuwać nad jego emocjami. Muzeum może tylko udostępniać narzędzia dla nauczycieli do rozpoczęcia dyskusji na temat Zagłady i szkolić edukatorów. I to robi.

Ale poleganie na nauczycielach, nawet wyposażonych w najlepszy przewodnik lekcyjny, niesie ze sobą jedno zagrożenie, czy raczej, opiera się na przesłance, która niekoniecznie jest prawdziwa — że nauczyciele sami radzą świetnie sobie z doświadczeniem wizyty w obozie. Doświadczeniem, które jest z gruntu skrajne. Jak mówi nam psycholog Michał Modliński:

Wspomnienia z wakacji w obozie zagłady

Drastyczne zdjęcia i takie historie to tylko incydenty. Nie na wszystkich zdjęciach też są dzieci. Na większości fotografii z obozów zagłady nie ma wskrzeszania nazistowskich symboli ani pozowania w krematoryjnych piecach. Większość z nich przedstawia mury budynków, charakterystyczne napisy, historyczne elementy, zdjęcia są niemal reportażowe w swojej surowości. Ale są też inne, nazwijmy je zdjęciami pomiędzy. Główną rolę odgrywają na nich ludzie. Nie wychwalają zbrodniczej ideologii, nie wygłupiają się, nie wykazują się makabryczną inwencją w wykorzystaniu atrybutów obozu, po prostu się uśmiechają, pozują, prężą piękne ciała w stronę oka aparatu.

Wyglądają jak na kolejnych zdjęciach z wakacji. Wiecie, takie codzienne ja i mój chłopak uśmiechnięci na tle obozu zagłady.

Szukając na Instagramie wpisów z przypisaną do nich lokalizacją Auschwitz Memoria, Majdanek, Auschwitz concentration camp można znaleźć różne fotografie. Instagramowa foodie prezentuje zwykłą kanapkę z serem żółtym i pomidorem. Podpis: Krótki przystanek, prosta kanapka z serem i pomidorem. Wśród hashtagów obok #travelingfoodie, #lunch, #cheesesandwitch jest #auschwitz. Makijażystka robi fotorelację z obozu zagłady. Przeplata selfie z przyjaciółką i wejście do obozu, piękne zbliżenie na twarz z promiennym uśmiechem w murach pomnika nazistowskich zbrodni i pamiątki po ofiarach, blaszane kubki, pozowanie przy wagonie z piecem krematoryjnym, ze stertą pozostawionych przez zamordowanych butów. Opis prosty: Co za dzień! ❤️.

Ale psycholog przestrzega przed pochopnymi ocenami takich zdjęć i kwalifikowaniem ich autorów jako nieczułych albo okrutnych, ich reakcje mogą być wynikiem przeżywania głębokich emocji, ale też pewnej wobec nich bezradności.

Czasami widać w postach ślad emocjonalnej dychotomii, która kryje się za tymi zdjęciami. Ich autorzy widzą, że stoją w rozkroku, że łączą dwa nieprzystawalne światy, że pierwszy plan i tło zupełnie do siebie nie przystają. Młody mężczyzna publikuje dwa zestawy zdjęć. Jeden jest podpisany: „Niezapomniany dzień dobiega końca” w nim są zdjęcia obozu, ekspozycji muzealnej, kwiatów złożonych pod ścianą, obok jest drugi zestaw „Niezapomniany dzień dobiega końca 2”. Otwiera ją selfie, na którym Denny wraz z towarzyszem podróży uśmiechają się radośnie do aparatu na tle ceglanych budowli.

Zapytany przez jednego z komentujących, czemu się uśmiecha, odpowiada „to tylko do zdjęcia”.

Inna podróżniczka przy fotografii ze śmieszną miną i swoim ukochanym umieszcza podpis: „#museum #poland #auschwitz #guidedtour #headphones #holocaust #pain BUT #beardedman #vacation #trip #love #withhim #education”.

Nie wiem, co myśleć o większości zdjęć z ludźmi. O tych, w których na pierwszym planie jest jakaś dziewczyna lub chłopak, pozujący, starannie układający swoje piękne ciała. Dobierają miny do okoliczności, nie ma na nich przesadnych uśmiechów, twarze prezentują stonowaną ekspresję. Dużo z nich wykonano na torach prowadzących z obozu, siedzą na nich modele i modelki. Sama nie jestem pewna, co mnie w nich tak niepokoi, być może chodzi tylko o proporcje. Mały obóz w tle nie ma szans w walce o uwagę z pięknymi ludźmi stojącymi, siedzącymi lub kucającymi przed nim. Jest dodatkiem do tych sylwetek. Widać to zresztą w komentarzach zachwalających urok i urodę instagramerów.

Patrząc na te zdjęcia, łatwo zapomnieć, że to jedno z najbardziej przerażających miejsc na świecie, że to pomnik najokrutniejszych zbrodni.

REKLAMA

Przypomnienie, że nawet najbardziej niewyobrażalne okrucieństwo jest w zasięgu człowieka. Że jako gatunek, jesteśmy zdolni do wszystkiego bez względu na to, jak pięknie potrafimy się uśmiechnąć.

Nie przepracowaliśmy jeszcze jako społeczeństwo tragedii Auschwitz i Majdanka. Konfrontacja z obozem zagłady nigdy nie będzie łatwa i nie może taka być, taka jest natura tego fragmentu naszej historii — niewyobrażalnej w swoim okrucieństwie. Być może im więcej osób pozna tę historię w taki sposób, tym większa jest szansa, że ona nigdy więcej się nie powtórzy (w każdym razie nie powtórzy tutaj, bo przecież na całym świecie ludobójstwa i masowe mordy także na tle etnicznym czy religijnym powtarzają się z zatrważającą regularnością). Tylko że samo wystawienie na doświadczenie nie wystarczy, potrzebny jest wentyl, inny niż Instagram, który pomoże się skonfrontować z tym przeżyciem w sposób konstruktywny, a nie traumatogenny. Każda kolejna fotografia pokazująca szerokie uśmiechy, pokazuje, że na razie go brakuje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA