REKLAMA

Youtuberzy mieli obrzydzić nam kryptowaluty. NBP i KNF wydały na to sporo pieniędzy

Pamiętacie akcję Uważaj na kryptowaluty? NBP i KNF chciały za jej pomocą obrzydzić Polakom inwestowanie w kryptowaluty. Do akcji zaangażowano m.in. gwiazdy YouTube'a, które zażyczyły sobie 100 tys. zł za współpracę.

15.02.2018 11.09
Bitcoin przekroczył cenę 50 000 zł
REKLAMA
REKLAMA

Jeden z użytkowników Wykopu zapytał o akcję NBP i oto odpowiedź jaką uzyskał:

 class="wp-image-680530"

Prawie 100 tys. zł - czy to dużo? Z prywatnego punktu widzenia: tak. Kwoty w branży reklamowej są jednak znacznie wyższe i 91 tys. zł na nikim wrażenia nie robi. To raczej przeciętna suma w kategorii akcji, które mają dotrzeć do tysięcy ludzi. Problem z kampanią Uważaj na kryptowaluty leży jednak gdzie indziej.

Akcja nie miała informować o wadach i zaletach kryptowalut, a jedynie przedstawiać niebezpieczeństwa, które są z nimi związane. Warto jednak podkreślić, że inwestowanie w każde aktywa czy pasywa wiąże się z możliwością i utraty środków. Dlaczego zrobiono wyjątek dla bitcoina i postawiono go niemal w jednym szeregu z dopalaczami? Czy tylko dlatego, że kryptowaluty do działania nie wymagają banków?

Reklama nieoznaczona

Zgodnie z polskim prawem każda reklama powinna być oznaczona. Dlatego w telewizji widzimy paski "audycja zawierała lokowanie produktu", a w gazetach ramki z napisem "reklama". W filmach przygotowanych przez jutubowych influencerów - Planetę faktów i Marcina Dubiela - takich oznaczeń nie ma. Sam YouTube daje bardzo łatwą możliwość oznaczenia treści sponsorowanych. Wystarczy kliknąć jeden przycisk. Niestety wiąże się to z ograniczonym zasięgiem.

 class="wp-image-680533"

Kampania realizowana za publiczne pieniądze powinna dotrzymywać wszelkich prawnych standardów. Ich brak jest jednak na YouTube... standardem.

Marzy mi się akcja informacyjna, a nie propagandowa

REKLAMA

Na rynku finansowym pojawiła się ogromna innowacja, która może przewrócić sposób funkcjonowania świata. Co z nią robimy? Odwracamy się plecami. Tak można zinterpretować ostatnie poczynania KNF-u z wciągnięciem giełd na listę ostrzeń na czele. Pod wpływem rządzących są również banki, które podmiotom utrzymującym się z kryptowalut zamykają konta.

Zamiast rzetelnej dyskusji instytucje roztaczają więc aurę niebezpieczeństwa i dezinformacji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA