REKLAMA

Windows jako usługa? Sorry, ale to nie działa

Microsoft ogłosił właśnie, że część urządzeń z Windows 10 nie otrzyma aktualizacji do Creators Update. Będą one nadal serwisowane, ale to w zasadzie tyle. To początek końca snu o jednym, spójnym Windows.

20.07.2017 14.34
Windows jako usługa? To nie działa / Windows 10 Pro
REKLAMA
REKLAMA

Raptem kilka dni temu informowaliśmy was o liście procesorów Atom, które nadal nie są zgodne z Creators Update. Powtarzaliśmy zapewnienia, że Microsoft pracuje nad opracowaniem odpowiednich sterowników dla tych procesorów, wspólnie z Intelem i producentami sprzętu z tymi układami. I to pomimo iż dla Intela osiągnęły one status „end of life”, a więc nie są już objęte przez niego wsparciem technicznym. I, wygląda na to, że Intel był nieprzejednany.

Aktualizacja Creators Update, tak jak wszystkie kolejne rozwojowe, nie trafi już na urządzenia z wybranymi procesorami Atom. Pozostaną one na aktualizacji rocznicowej i będą dalej serwisowane, a więc nadal będą się pojawiać łatki związane ze stabilnością czy bezpieczeństwem. Posiadacze tych urządzeń nie mogą już liczyć na nowości rozwojowe.

Idea „Windows jako usługa” zaczyna się sypać, to pierwszy z klocków domino.

Microsoft bardzo agresywnie namawiał (a czasem wręcz zmuszał) swoich klientów do przejścia na Windows 10. Na system, który zawsze będzie w najnowszej wersji. Choć metody tych wymuszeń były co najmniej kontrowersyjne, tak cel był szczytny. Jedna, spójna, zabezpieczona platforma dla wszystkich urządzeń, co jest ułatwieniem i oszczędnością kosztów dla wszystkich zainteresowanych. Microsoft włożył w to masę wysiłku, często wręcz ryzykując swoją reputacją. Dzisiejsze ogłoszenie udowadnia, że podjął się niemożliwego.

Problemy, zamiast znikać, się mnożą. Urządzenia z omawianymi procesorami były dostępne w sprzedaży około 4 lata temu. Miały zapewnione wsparcie techniczne do stycznia 2023 roku (bo wtedy się kończy wsparcie techniczne dla Windows 8.1, który był na tych urządzeniach preinstalowany). To oznacza, że co najmniej do 2023 roku Microsoft będzie musiał serwisować nie tylko bieżącą wersję Windows 10, ale również i wersję 1607, czyli wspomnianą wyżej aktualizację rocznicową.

A to dopiero początek. Z całą pewnością pojawią się kolejne podzespoły, których producenci nie zechcą już obsługiwać. Z czasem okaże się, że część starych tabletów i pecetów utknie na Creators Update. A potem na Fall Creators Update. A podwersji Windows 10, które Microsoft będzie musiał serwisować, będzie tylko przybywać.

To nie może działać.

Microsoft sam nas przed tym ostrzegał. Choć nie jestem pewien, czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji.

Gdy niecałe dwa lata temu Microsoft wprowadzał na rynek Windows 10 i sprzedając nam ideę „jednej wersji Windows” dodawał, i to wcale nie metaforycznym drobnym druczkiem, że Windows 10 na każdym z urządzeń będzie aktualizowany tak długo, jak długo jego producent będzie je obejmował wsparciem technicznym. Wieloletni pececiarze ignorowali jednak te słowa, bo do tej pory okres wsparcia na komputerach z Windows był abstrakcją. Stare, bardziej prymitywne systemy nie zapewniały tak ścisłej współpracy ze sprzętem, szło więc zainstalować system wydany wiele lat po premierze urządzenia bez żadnego kłopotu.

REKLAMA

Teraz firma mierzy się z dokładnie tym samym problemem, z którym Google walczy od lat. W momencie jak producent sprzętu zdecyduje, że zamiast wspierać stary sprzęt woli sprzedać nowy, jest trudne – jeżeli nie niemożliwe – wdrożenie aktualizacji, wobec której firma może dać gwarancję stabilności i niezawodności. Ochotnicy mogą ręcznie wgrać nowy Windows 10 z Creators Update od zera – podobnie jak można wgrywać nieoficjalne ROM-y na telefony z Androidem – ale nikt nie da gwarancji poprawnego działania takiej mieszanki sprzętu i nieautoryzowanego oprogramowania.

Fragmentacja Windows dopiero się zaczęła. Biorąc pod uwagę plan wydawania dwóch aktualizacji rozwojowych rocznie, liczba koniecznych do obsługi podwersji Windows będzie wyłącznie rosła. To frustrujące zarówno dla użytkowników tych sprzętów, jak i dla samego Microsoftu. A przecież są jeszcze twórcy aplikacji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA