REKLAMA

Wyciszyłem telefon

Jakiś czas temu Przemek Pająk napisał, że niemal cały czas ma wyciszone dźwięki w telefonie, a powiadomienia odbiera na zegarku Apple Watch. Pomyślałem wtedy, że to świetne rozwiązanie, bo sam mam problem z tymi wstrętnymi powiadomieniami i dźwiękami, które co chwilę wydaje mój smartfon. Dlatego… postanowiłem go wyciszyć.

09.08.2016 17.10
Wyciszyłem telefon
REKLAMA
REKLAMA

Gdy przeczytałem tekst Przemka, w którym wspominał o wyciszonym smartfonie i powiadomieniach na zegarku, to pomyślałem, że takie zastosowanie smart zegarka, jest naprawdę świetne i nawet przez chwilę rozważałem zakup. Stwierdziłem jednak, że przeniesienie wszystkich powiadomień z telefonu na zegarek nie rozwiąże realnego problemu, a jedynie sprawi, że przestanę nienawidzić mój telefon, a zacznę zegarek.

Dlatego postanowiłem wyciszyć smartfon. Skłamałbym jednak, że zrobiłem to całkowicie. Skorzystałem  funkcji „tylko priorytetowe”, która obecna jest w Androidzie. Tym sposobem wyciszyłem wszystko z wyjątkiem kontaktów oznaczonych gwiazdką – najbliższa rodzina, redakcja Spider’s Web i dosłownie garstka osób, które mogą dzwonić lub pisać z czymś ważnym.

A reszta? Sorry, ale musi poczekać

Zwykle odbierałem połączenia i wiadomości od osób, które czegoś ode mnie chciały. A to startupowcy chcieli pochwalić się nową aplikacją, a to PR-owcy pytali, czy wysłany przed chwilą mail dotarł do mnie i czy zamierzam napisać na dany temat, a to starzy znajomi pytali o to, jaki smartfon powinni kupić.

Nie żebym unikał kontaktu z ludźmi, czy nie chciał pomagać znajomym. Lubię to robić i robię bardzo często, ale… No właśnie. Ale niekoniecznie dokładnie wtedy, kiedy oni tego chcą. Takie niespodziewane telefony potrafią totalnie rozbijać pracę, powodują, że się dekoncentruję i wypadam z rytmu. Dlatego postanowiłem, że dłużej nie będą mi torpedować zajęć i gdy nad czym pracuję, to po prostu nie ma mnie (prawie) dla nikogo.

Jestem uzależniony.

Tak, jestem uzależniony od informacji. RSS-y, Twitter, Reddit, Quora – wszystkie te serwisy i usługi sprawdzam wiele razy dziennie. Niemal cały czas siedzę z nosem w jednym z tych miejsc. To też powoduje, że ze smartfonem rzadko się rozstaję i mam go w ręce, albo pod ręką cały czas.

Właśnie dzięki temu łatwo mi przyszło pogodzenie się z następstwami, jakie niesie za sobą wyciszenie telefonu. Mam go przecież ciągle pod nosem, więc widzę, że ktoś dzwoni albo dzwonił lub pisał. Więc mogę odbierać lub oddzwaniać i reagować wtedy, gdy mam na to czas, a nie w chwili, gdy cos robię, zaczynam robić lub – najgorzej – kończę robić.

Kilka tygodni minęło

Nie liczę dokładnie, ale minęło już chyba kilka tygodni odkąd wyciszyłem telefon. Co się zmieniło? Wszystko i nic.

Co najważniejsze, nie przegapiłem niczego ważnego. Możliwe, że spadła mi szybkość odpisywania na Twitterze lub statystyka w podobnych, niewiele znaczących rankingach.

Z drugiej strony odzyskałem spokój. Mogę pracować, pisać i myśleć bez niespodziewanych przerw. Nie wybijają mnie z rytmu informacje o tym, że jakiś człowiek z internetu do mnie właśnie napisał albo że ktoś właśnie chciał pogadać o tym, że zepsuł mu się iPhone i nie wie, gdzie go naprawić.

Polecam ten styl życia

Jeśli masz, podobnie jak ja, całą masę powiadomień, które irytują cię, ale nie chcesz z nich w pełni zrezygnować, to proponuję wyciszyć dźwięki w telefonie. Powiadomienia zostaną, ale ty zajmiesz się nimi w najbliższej wolnej chwili.

W ostatnich dniach zacząłem trochę modyfikować nowe przyzwyczajenia i eksperymentować z okazjonalnym wyłączaniem wyciszenia. Gdy nie robię nic ważnego albo gdy wychodzę z domu, czyli oddalam się od komputera, to czasem pozwalam na to, aby każdy mógł mnie złapać. Jednak z nowego nawyku całkowicie rezygnować nie zamierzam. Telefon wyciszam i wyciszał będę nadal.

PS Wiem, że dla niektórych to był wpis z cyklu problemy pierwszego świata, a jeszcze dla innych oczywista oczywistość. Jednak dla mnie o zupełnie nowe doświadczenie, które znacząco i pozytywnie wpłynęło na moje życie. Dlatego o tym piszę, bo może ktoś czytając to, odnajdzie rozwiązanie na własne problemy związane z przybijającym natłokiem informacji, od których jednocześnie jest się uzależnionym.

Czytaj również:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA