REKLAMA

Odszedł Satoru Iwata - wspominamy wielkiego wizjonera Nintendo, który pozostał zwykłym programistą

Kiedy znajomy ze szkolnej ławki pokazuje ci grę napisaną dla zwykłego kalkulatora, wiesz, że w przyszłości będzie to wyjątkowa persona. Gdy ten sam człowiek w pojedynkę implementuje system walki z Pokemon Red dla GameBoya do stacjonarnej konsoli Nintendo 64, masz tego potwierdzenie. W wieku 55 lat odszedł Satoru Iwata – prezes Nintendo. Niesamowita postać, o której trzeba przeczytać.

13.07.2015 14.58
Odszedł Satoru Iwata - wspominamy wizjonera Nintendo
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy przeglądam życiorysy prezesów takich gigantów jak Ubisoft, Electronic Arts czy Zynga, zawsze rzucała mi się w oczy ich profesja – biznesman. Na szczytach potężnych firm technologicznych bardzo często stoją osoby, które o technologii wiedzą znacznie mniej niż o sprzedaży, generowaniu popytu i zawieraniu lukratywnych umów na wyłączność. Myśląc kategoriami rynkowymi, być może tak właśnie powinno być.

Satoru Iwata zawsze odznaczał się na tym polu. Gdyby przyszyć mu jakąś łatkę, nie byłby to „prezes”, a „programista”.

Jaki inny CEO siada z zespołem produkującym grę i bierze na swoje barki pokaźną część kodu? To nie żaden mit, żadna propaganda Nintendo. Satoru Iwata do końca swojego życia pozostał programistą, zbudzając zdziwienie, ale i olbrzymią sympatię wśród całej załogi. W wielu wywiadach współpracownicy Iwaty wspominają, jak niecodzienne było to dla nich doświadczenie. „-Ten facet to naprawdę nasz prezes, czy to zwykły programista?” – zadawał sobie pytanie Shigeki Morimoto, twórca przenośnych gier z serii Pokemon.

satoru iwata 2

Osiągnięcia Iwaty są naprawdę imponujące. Bez żadnego zawahania można o nim napisać, że był prawdziwym wizjonerem. Człowiekiem, który aprobował pomysły wyprzedzające o kilka lat projekty takich gigantów jak Apple, Microsoft czy Sony. Dotykowe ekrany, kontrolery ruchowe, strumieniowanie obrazu – to wszystko Wielkie N za czasów Iwaty – pierwszego Japończyka, który przerwał ponad półwieczną dynastię rodziny Yamauchi na tronie Nintendo.

Do 2002 roku Nintendo można było uważać za firmę dynastyczną, rządzoną przez tę samą rodzinę. Przełamał to dopiero Satoru Iwata.

Nintendo powstało w 1889 roku, założone przez Fusajiro Yamauchiego. Władza w firmie przechodziła z jednego potomka na drugiego, natomiast Wielkie N systematycznie poszerzało zakres swojej działalności. Gigant rozpoczynał od produkcji… kart. Później Nintendo weszło na rynek hoteli miłości, transportu miejskiego, produkcji żywności, produkcji zabawek czy programów telewizyjnych. Przez cały ten czas japońskim podmiotem rządziła rodzina Yamauchi.

To właśnie rodzina Yamauchi sprawiła, że Nintendo zaczęło produkować gry i konsole. Gdy na Zachodzie branża przeżywała swój wielki kryzys, decyzją Yamauchich Stany Zjednoczone oraz Europa Zachodnia zostały zalane platformami NES, które w Polsce możemy znać z ich podrobionych wersji – Pegasusów. Od tego czasu Nintendo stało się technologicznym liderem na skalę światową, natomiast ich hydraulik Mario został pokochany przez graczy na całym globie. Również u nas.

Satoru Iwata został prezesem Nintendo w 2002 roku, otrzymując błogosławieństwo Yamauchich. Japończyk spoza rodziny nie miał jednak wielkich powodów do radości. Iwata zastał Wielkie N w ciężkiej sytuacji. Potężna konsola GameCube była już na sklepowych półkach, lecz wcale nie sprzedawała się tak dobrze, jak przewidywali analitycy. PlayStation 2 stało się niepokonane.

Za czasów Satoru Iwaty zadebiutowało Nintendo DS. Wii odniosło niesamowity sukces, natomiast 3DS został najpopularniejszym handheldem świata.

Gdybym miał wskazać jeden element, dzięki któremu Nintendo Iwaty odniosło tak olbrzymi sukces, byłoby to zerwanie z gonitwą za liczbą pikseli i klatek na sekundę. Satoru miał zupełnie inną filozofię działania od CEO Sony i Microsoftu. Podczas gdy jego konkurenci ścigali się na moc i rozdzielczość, Japończyk postanowił skoncentrować się na grach. Takich, które będą uniwersalne, przyjazne i ciekawe dla każdego. Satoru Iwata spojrzał na rynek przez pryzmat klienta, nie producenta.

Nintendo naprawdę udowodniło, że grafika nie zawsze jest ważna. Konsola Wii odniosła tak spektakularny sukces, że akcje Wielkiego N uległy podwojeniu. Klienci pokochali kontrolery ruchu, na które jako pierwsze wpadło właśnie Nynny. Nintendo DS dostosowane do gier z gatunku visual novel okazało się strzałem w dziesiątkę, pomimo wielu głosów sceptycyzmu. Handheld 3DS, mimo kiepskiego startu, jest dzisiaj najpopularniejszą przenośną konsolą świata. Nintendo nie miało takich technologii jak Sony, nie było tak wszechstronne jak Microsoft, ale zyskało to, co najważniejsze – miłość graczy.

Gracze uwielbiali Nintendo oraz uwielbiali Iwatę. Ten był znany ze swojego oryginalnego stylu i otwartości względem klientów.

W przeciwieństwie do CEO Electronic Arts czy Ubisoftu, prezes Nintendo regularnie rozmawiał z fanami w sieci. Satoru zostanie zapamiętamy jako bohater wielu zabawnych materiałów filmowych i konferencji, których część wkomponowałem w ten tekst. Iwata z bananami jest już klasykiem Internetu, podobnie jak jego „2013 – rok Luigiego”. Japończyk od początku do końca był twarzą Nintendo i uosobieniem nowych wartości wyznawanych przez firmę – koncentracji na grach, dobrej zabawie oraz uniwersalności produktu.

Kiedy w 2014 roku dowiedziałem się, że Satoru Iwaty zabraknie na E3 2014 z powodów zdrowotnych, nie przypuszczałem, że zaledwie rok później będę się z nim żegnał. Wiem, że to naiwne i głupie, ale odczuwam cień smutku. Iwata zawsze był „tym dobrym”. Szefem, dla którego każdy chciał pracować. Osobą, która wprowadzała do branży uśmiech i zabawę, przekuwając balonik nadęcia i śmiertelnej korpo-powagi. Uwielbiałem tego człowieka podczas targów, uwielbiałem jego wywiady i podejście, jakie reprezentował.

REKLAMA
iwata banany

Satoru Iwatę zapamiętam za jego niesamowite zdanie, wypowiedziane jeszcze w 2005 roku. Japończyk dokonał najlepszego opisu własnej postaci, jaki jest tylko możliwy: „-Na wizytówce mam napisane, że jestem prezesem korporacji. W myślach czuję się producentem gier. W sercu natomiast jestem graczem”. Kolejny wielki wizjoner, który odszedł zbyt szybko. Wielka szkoda, że premiera konsoli Nintendo NX odbędzie się bez jego obecności.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA