REKLAMA

Google daje pstryczka w nos Unii Europejskiej?

Prawo do bycia zapomnianym pozwala nam zgłosić się między innymi do Google z prośbą o usunięcie z wyników wyszukiwania linków, które prowadzą do nieprawdziwych lub nieaktualnych informacji na nasz temat. Decyzja od początku nie podobała się Google’owi, który jednak przystosował się do nowych realiów. Ale wyszukiwarkowy gigant nie ma zamiaru się poddawać. Właśnie wprowadził małe usprawnienie w wyszukiwarce, czym w pewien sposób daje pstryczka w nos Unii Europejskiej.

28.06.2014 07.39
Google daje pstryczka w nos Unii Europejskiej?
REKLAMA

Jeśli chcecie wyszukać jakieś pliki, które zostały usunięte z wyników wyszukiwania, to traficie na komunikat o następującej treści:

REKLAMA

Co kluczowe z całej sprawie, pojawia się ono tylko wtedy, jeśli jakieś odnośniki rzeczywiście zostały usunięte z wyników. Niby rzecz normalna, prawda? Ale Google chce utrzeć nosa Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej i w przypadku prawa do bycia zapomnianym stosuje nieco inny komunikat.

Jeśli wpiszecie czyjeś imię i nazwisko, to na samym dole strony z wynikami, traficie na komunikat:

Też nic nadzwyczajnego, prawda? Cała sprawa polega na tym, że komunikat pojawia się po wpisaniu dowolnego imienia i nazwiska. Możecie wpisać swoje własne lub znajomego i komunikat powinien się pojawić.

Co ciekawe, sprawa nie dotyczy znanych osób. Próbowałem wpisywać imiona i nazwiska polskich i amerykańskich celebrytów i informacja się nie pojawiła.

REKLAMA

Odbieram to jako pewnego rodzaju protest Google'a. Wpisywałem imiona i nazwiska wszystkich autorów Spider's Web i za każdym razem pojawiał mi się komunikat. Nie sądzę, żeby każdy z nas lub osoby nazywające się tak samo, jak my, zgłaszały prośby o usunięcie linków z wyników wyszukiwania.

Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA