REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Iron Man (X360)

Raptem cztery numery temu pisałem zapowiedź tej gry. Iron Man, nowy produkt SEGI, jawił mi się wtedy tytułem, na który czekać warto. Rozgrywka miała przebiegać nieliniowo, grafika miała oszałamiać, no i ta akcja… Co otrzymaliśmy finalnie? Potwora, którego poleciłbym wyłącznie masochistom lub samobójcom. Największą zaletą produkcji jest logo Marvela, które oglądamy na początku gry - potem jest już coraz gorzej.

11.03.2010
22:52
Rozrywka Blog
REKLAMA

Grę zaczynamy w niewoli, do której dostał się filmowy/komiksowy bohater. Nie jest nam dane dowiedzieć się skąd się tam wzięliśmy, po co terroryści nas porwali itp. Jeśli nie oglądaliście filmu, nie zrozumiecie z tego zupełnie nic. Widzimy jak Tony montuje sobie pierwotną formę zbroi, po czym wychodzi z jaskini, w której go przetrzymywano. Na zewnątrz spotykamy pierwszych wrogów i już tutaj zaczynają się zgrzyty zębów. Broń, jaką testujemy w tym samouczku najpierw, to miotacz ognia. To doprawdy zabawne, patrzeć na dziesięciu terrorystów, którzy rażeni ogniem wywijają dziki taniec w powietrzu (z idealną synchronizacją względem kolegów), a następnie upadają obok siebie, każdy identycznie animowany. Po odczekaniu kilku sekund ciała znikają, zapewne wynoszą je jakieś krasnoludki. Po pierwszej takiej bitwie nie wiedziałem co myśleć - czy to jakiś żart?

REKLAMA

Fabuła z filmu posłużyła trochę za podstawkę dla tego, co poczynili twórcy, jednak w growym Iron Manie nie uświadczymy jej za wiele. Dostajemy za to wielu znanych z komiksów przeciwników Tony'ego, m.in. Whiplasha, niestety ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia (marne modele, zero ciekawych umiejętności). Ogólny schemat misji następujących kolejno po sobie (zupełnie liniowo, wbrew zapowiedziom) przedstawia się tak: pojawiamy się na obrzeżach mapy, biegniemy w wir akcji, miliony śmigłowców i czołgów atakują nas bardzo zawzięcie, niszczymy wyznaczone cele, pojawiają się nowe cele, niszczymy je… i tak w kółko. A na samym końcu trafi się jakiś boss, który jednak nie jest niczym interesującym. Podczas wykonywania zadania jesteśmy cały czas ostrzeliwani przez wrogów, jednak nie trzeba się tym przejmować - gra jest na tyle prosta, że możemy spokojnie niszczyć to, co mamy do zniszczenia, nie zwracając uwagi na pędzące w naszym kierunku rakiety.

Twórcy wyposażyli bohatera w dość ciekawy strój, który jednak pozostawia trochę niedosytu. Dla przykładu podam możliwość skupienia energii kostiumu w jednej z jego części, np. w dopalaczach. Gra jest jednak tak łatwa, że można spokojnie kosić kolejnych wrogów zapominając o tym systemie. Zupełnie zmarnowany potencjał. Oczywiście postać może latać, jednak model tego latania, delikatnie mówiąc, "spaprano". Sterowanie jest bardzo nieintuicyjne, a bohater w locie nie wygląda zbytnio efektownie… Poza tym mamy też przyspieszenie, które pozwala na kilkusekundowy "sprint" w powietrzu. Niby fajne, jednak sterowanie Starkiem z włączonymi dopalaczami kończy się przeważnie zderzeniem z najbliższym budynkiem. Tony posiada też jedną ciekawą i oczywiście zupełnie bezużyteczną umiejętność - może chwytać pędzące w niego rakiety i rzucać je w wybranym kierunku. Jak mówię - wciśnięto to na siłę, by mieć się czym pochwalić na pudełku, albowiem nie ma potrzeby z tego korzystać. Na dobrą sprawę możemy po prostu biegać po lądzie i rozwalać wszystko pięściami - wiedzieliście, że po trzech uderzeniach w ścianę olbrzymiego budynku cała konstrukcja wybucha? Ale super ten Iron Man, nie dość, że taki silny, to i czarować umie!

Twórcy wyraźnie starali się urozmaicić rozgrywkę, rozbudować ją tak, tylko jak się da. Szkoda, że nie pomyśleli o funkcjonalności tego całego badziewia, które umieścili w grze. Mamy na przykład coś w stylu rozwoju bohatera - pomiędzy misjami możemy wzbogacać zbroję o nowe/ulepszone części, jednak kosztuje to nas pewną sumę pieniędzy. Te ostatnie zdobywamy poprzez wykonywanie dodatkowych celów misji, np. wykonanie zadania w określonym przedziale czasowym. Oczywiście cała ta rozbudowa jest zupełnie zbędna, można o niej zapomnieć tuż po jej odkryciu, a po kolejnych misjach po prostu ją pomijać. Twórcy popełnili straszny błąd czyniąc grę bardzo łatwą, przez co korzystanie z ulepszeń możemy sobie spokojnie darować.

Pomimo swojej prostoty, Iron Man miewa irytujące momenty. Wynika to głównie z systemu zapisu gry, który dokonuje się przed rozpoczęciem misji. Bywa tak, że dziecinnie łatwa misja, trwająca 15-20 minut kończy się walką z bossem, podczas której jesteśmy bombardowani przez czołgi, co nie pozwala nam się ruszyć… Bardzo dużo finezji wymaga pokonanie takiego wroga. A jeszcze więcej cierpliwości wymaga powstrzymanie się przed wyrzuceniem konsoli za okno, gdy powtarzamy tę samą (nudną na dodatek) misję po raz czwarty tudzież piąty. Co prawda bohater posiada 4 życia, więc spadek paska energii do zera nie oznacza śmierci, jednak nasza reaktywacja w miejscu, w którym padliśmy, kończy się przeważnie dobiciem z ręki otaczających nas wrogów… I tak w kółko, aż zginiemy. Nie jest to zasada, jednak przeważnie strata pierwszego życia pociąga za sobą następne.

REKLAMA

To, co jako tako radzi sobie w produkcji SEGI, to oprawa. Grafika nie jest jakoś super szczegółowa, a miasta wyglądają czasem jak makiety… ale trzyma to poziom o niebo lepszy od całej reszty gry. Całkiem ładnie wykonany został model głównej postaci, a i niektóre efekty mogą się podobać. Wrażenie psują tragicznie wyglądające eksplozje oraz śmieszny model zniszczeń, wynikający z braku sensownej fizyki (ciekawe, widziałem podczas wczytywania logo Havoka…). W efekcie trafionemu rakietą czołgowi odpada lufa, a on sam zmienia kolor na czarny i staje w ogniu na jakieś 2 sekundy. Przypomina to trochę gry online robione we Flashu… Za to warstwa dźwiękowa prezentuje się bardzo dobrze, co wynika raczej z faktu, że zabrali się za nią profesjonaliści. Muzyka to dokładnie ta sama ścieżka, która użyta została w filmie - nadaje nieco tempa i dynamiki rozgrywce. Także w aktorów dubbingujących wcielili się oryginalni odtwórcy z filmu. Co prawda Robert Downey Jr nie brzmi tak świetnie jak w pierwowzorze, jednak możemy tutaj mówić o solidnej rzemieślniczej robocie.

Muszę przyznać, że wiązałem z omawianym tytułem spore nadzieje. Film okazał się bardzo dobrym obrazem, jak na ekranizację komiksu - oczekiwałem tego samego miłego zaskoczenia w przypadku gry. Niestety, SEGA zaserwowała nam kolejną produkcję wyrywającą pieniądze z rąk niczego nie spodziewających się fanów Iron Mana. Ale od tego w końcu macie recenzentów, by polecili lub odradzili kupno produktu - ta produkcja niestety ląduje w koszyku nr 2. A szkoda, bo przecież walki w powietrzu i naprawdę ciekawe gadżety były wielkim ładunkiem potencjału. Ładunek ten został jednak zdeptany doszczętnie przez twórców - bliższych kontaktów z Iron Manem stanowczo nie polecam!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA