REKLAMA

Za drzwiami Ambasady Ekwadoru, czyli Julian Assange Schrodingera

Od ponad miesiąca nie mamy jednoznacznego dowodu, że twórca Wikileaks - Julian Assange żyje. A może to tylko kolejna teoria spiskowa?

22.11.2016 08.37
Czy Julian Assange nie żyje? Zestawienie wszystkich faktów
REKLAMA
REKLAMA

Od tego czasu nie wiemy, co dzieje się z Julianem Assange'em

Podzielmy ten artykuł na dwie części. Najpierw przyjmę, że Assange stracił azyl w ambasadzie Ekwadoru i stało się mu coś złego, co poprę argumentami, a potem założę, że Assange'owi nic nie jest.

1. Czy ktoś podszywa się po Assange'a?

Głównym źródłem kontrowersji wydaje się być wywiad jakiego Assange udzielił RT na YouTubie:

W jednym z ujęć coś dziwnego zaczyna się dziać z okiem i kołnierzykiem Assange'a:

Według zwolenników teorii spiskowej jest to dowód na użycie technologii pozwalającej na przenoszenie wyrazu twarzy człowieka na cyfrowy model o zupełnie innych rysach. Dzięki temu wynajęty aktor mógłby "grać" Assange'a, a algorytmy na tej podstawie stworzyłyby obraz Australijczyka.

Wytłumaczenie może być jednak o wiele bardziej prozaiczne - RT użyło oprogramowania, które właśnie w ten sposób stara się zamaskować cięcia w materiale wideo. Osobiście przychylam się do tego drugiego wyjaśnienia.

2. WikiLeaks topnieje

Dużą karierę w sieci robi wideo prezentujące członków WikiLeaks, którzy w ostatnim czasie pożegnali się z tym światem:

W internecie można zweryfikować prawdziwość informacji zawartych w wideo. Po kolei:

  • Jak pisze Zaufana Trzecia Strona, John Jones (prawnik reprezentujący Assange'a) rzucił się pod pociąg (a nie "wpadł" jak sugeruje wideo) zaraz po opuszczeniu szpitala psychiatrycznego, gdzie leczył się z depresji.
  • Michael Ratner (szef rady WL) umiera na raka - miał 72 lata, ludzie w tym wieku mogą z przyczyn naturalnych umrzeć.
  • Seth Rich (rzekomy informator WL) zamordowany - zgodnie z informacjami Newsweeka w miejscu jego zastrzelenia już wcześniej często dochodziło do napadów i grożenia ludziom bronią.

3. Zero dowodów na Twitterze

Prawie miesiąc temu oficjalne konto WikiLeaks zapytało jaka formę potwierdzenia stanu Assange'a preferowaliby śledzący. Większość wybrała wideo.

Do dziś nic takiego nie pojawiło się na Twitterze.

A teraz trzy argumenty za tym, że powyższa teoria jest tylko spiskowa:

1. Spotkanie z Pamelą Anderson

Według relacji na blogu Anderson do spotkania miało dojść 15 listopada. Nie ma jednak na nie żadnych dowodów poza słowami modelki.

Anderson ma być przyjaciółką Assange'a i często spotykać się z nim w ambasadzie. Inne źródła w internecie (choćby powyższe wideo) sugerują, ze miałaby otruć swojego przyjaciela. Dowodów brak.

2. Assange po prostu nie ma internetu

Jak skomunikować się ze światem zewnętrznym kiedy nie ma internetu?

Zgodnie z informacjami Guardiana Ekwador miał odciąć Assange'owi internet w obawie o mieszanie się w sprawy wyborów w Stanach Zjednoczonych. Można jednak stwierdzić, że opublikowane maile Clinton i tak nie pozostały bez wpływu na wynik i zwycięstwo Trumpa.

3. AMA zespołu WikiLeaks na Reddicie

Nie jest to dowód wprost, ale dotyczy organizacji, której przewodzi Assange. AMA zostało potwierdzone na koncie WikiLeaks na Twitterze, co sugeruje, że organizacja wciąż działa.

Natychmiast pojawiły się jednak komentarze, że konto zostało zhakowane, a AMA zorganizowane jedynie dla uspokojenie publiki.

WikiLeaks pod ostrzałem

Oczywiście serwis Wiki Leaks był pod ostrzałem od samego początku swojego istnienia. Widać jednak, że po raz pierwszy od dawna może stać na krawędzi zagłady. Całym jego autorytetem - o ile o czymś takim można tu mówić - jest osoba Assage'a. Jego zniknięcie lub usunięcie się w cień może osłabić odwagę pozostałych whistleblowerów do ujawniania tajnych dokumentów. Skoro "tajemniczym siłom" udało się unieszkodliwić Assange'a to zapewne nie będą mieli problemu z jego poplecznikami.

Ujawnienie ponad 30 tys. maili niedoszłej prezydent Stanów Zjednoczonych wywołało burzę na całym świecie, choć FBI nie znalazło w nich materiałów wskazujących na działalność niezgodną z prawem. Clinton do samych wyborów zbierała żniwo publikacji, a przyjazne jej siły miały nie dopuścić do publikacji kolejnych materiałów, o ile takie rzeczywiście istnieją.

REKLAMA

Być może kolejne kompromitujące dokumenty stanowiły tylko kartę przetargową w umysłach wyborców, sugerującą, że w kapeluszu czarodzieja jest jeszcze coś większego niż wyciągnięty przed chwilą królik. Być może kapelusz jest naprawdę pusty, ale czarodziej i tak musiał zniknąć.

A może po prostu nie chce się pokazywać a internet (jak to internet) goni w piętkę w poszukiwaniu teorii spiskowych?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA