REKLAMA

Najlepszy smartfon, jaki testowałem. Samsung Galaxy Note 7 - recenzja Spider's Web

Samsung Galaxy Note 7. Ja znam specyfikację na pamięć, wy również. Proponuję zatem umowę: ja oszczędzam czas na pisaniu o oczywistościach, wy oszczędzacie czas na czytaniu ich. Niech to będzie recenzja obejmująca same walory użytkowe. Samo gęste.

29.08.2016 09.24
Samsung Galaxy Note 7 - najlepszy smartfon, jaki testowałem
REKLAMA
REKLAMA

[note7zwrot]

Bez obaw, nie zostawię was na lodzie. Jeśli chcecie poznać szczegółową specyfikację Galaxy Note 7, doskonale opisał ją Dawid. Ja z kolei opisałem pierwsze wrażenia po kilku dniach zabawy smartfonem, najciekawsze funkcje oprogramowania, a także napisałem kilka słów o wodoszczelności oraz o możliwościach aparatu.

Teraz przejdźmy do najbardziej nurtujących pytań, jakie może mieć osoba rozważająca zakup Samsung Galaxy Note 7.

Czy 5,7 cala to nie przesada?

samsung-galaxy-note-7-3 class="wp-image-511312"

Jeszcze dwa lata temu smartfony serii Galaxy Note wydawały mi się potężne. Wielkie, gargantuiczne, karykaturalne. Dziś, w 2016 roku, Note 7 wcale nie szokuje rozmiarem, choć nadal zalicza się do dużych smartfonów. Mimo to Note 7 na tle innych phabletów (nie cierpię tego słowa…) wygląda bardzo filigranowo z uwagi na zakrzywiony ekran, dzięki któremu urządzenie jest węższe i praktycznie nie ma bocznych ramek.

Jeśli chodzi o duże smartfony, przez ok. pół roku korzystałem z przekątnej 5,5 cala, która okropnie mnie wymęczyła. Teraz, od kilku miesięcy mój smartfon ma ekran 5,2 cala, co wydaje mi się optymalnym rozmiarem.

Jak na tle tych doświadczeń prezentuje się Galaxy Note 7?

samsung-galaxy-note-7-6 class="wp-image-511315"

Przez pierwsze dwa dni uważałem, że ten smartfon jest za duży. Trudno było mi złapać w dłoni odpowiedni balans, szczególnie po założeniu sztywnego etui. Środek ciężkości smartfona wypadał tak wysoko, że Note 7 ciągle starał się wypaść z mojej ręki, przekręcając się do tyłu ponad palcem wskazującym.

Trzeciego dnia ten problem zniknął. Nie, nie urosła mi ręka. Po prostu przyzwyczaiłem się do tego, że smartfona o takim rozmiarze trzeba trzymać nieco inaczej. Zaczęło to przychodzić odruchowo i chyba po prostu zapisało się w pamięci mięśniowej, bo przestałem odczuwać jakikolwiek dyskomfort.

W czasie testów irytacja czasami powracała. Głównie w biegu, kiedy miałem do dyspozycji jedną rękę. Regularnie musiałem korzystać z trybu zmniejszania ekranu (trzykrotne wciśnięcie klawisza „home”), by dosięgnąć kciukiem do szybkich ustawień w górnej belce.

[gallery link="file" columns="2" ids="513162,513163"]

Pomijając te drobne niedogodności, Galaxy Note 7 na co dzień sprawdzał się kapitalnie. Po dwóch tygodniach testów wiem, że mógłby to być mój główny smartfon. Nigdy bym się tego nie spodziewał, zwłaszcza po nieudanej próbie przesiadki na 5,5 cala.

Na ekranie mieści się więcej. Więcej wyrazów w jednym wierszu, więcej wierszy na jednym ekranie. Po zakończonych testach powrót na ekran 5,2 cala jest katorgą. Czuję się tak, jakbym cofnął się w czasie o kilka lat.

Jak to jest z tą wydajnością Samsunga Galaxy Note 7?

Przyznam, że z dużym zaskoczeniem czytam wszystkie testy krytykujące wydajność Note 7. Czego w nich nie ma! Tabelki, wykresy, porównania. Prawdziwa woda na młyn dla hejterów, co widać też pod tekstami na Spider’s Web.

Jest taki genialny obrazek satyryczny Andrzeja Milewskiego. Prezenterka w TV informuje o nowych doniesieniach ze świata nauki - astrofizycy pomylili się w obliczeniach wieku wszechświata o kilka miliardów lat. Skwaszony telewidz w brudnym podkoszulku, trzymając w ręce piwo, komentuje to słowami - debile!

No i właśnie. Nasuwa mi się ta analogia, bo mam wrażenie, że ci komentatorzy-hejterzy mają taką wiedzę o Note 7, jak ten telewidz o astrofizyce.

samsung-galaxy-note-7-15 class="wp-image-511305"

A jak jest w praktyce? Tak, czasami zdarza się, że Galaxy Note 7 przełączy aplikację po ułamku sekundy namysłu. Tak, czasami ten sam ułamek sekundy trzeba poczekać aż aplikacja raczy się odpalić. Tak, jest to nieporozumienie w smartfonie za 3800 zł, który ma topową specyfikację. Tak, witamy w świecie Androida i TouchWiza, czyli kombinacji, która pewnie nawet na 16 GB RAM potrafiłaby zalagować.

Tylko wiecie co? W prawdziwym życiu nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. Możesz zapchać RAM pod korek, możesz korzystać jednocześnie z 10 aplikacji, a Note 7 nie odmówi posłuszeństwa. Te mikro-lagi czasami (podkreślam: czasami) się pojawiały, ale nigdy nie zdarzył mi się crash. Nigdy nie był potrzebny restart. Nigdy nie musiałem wymuszać zamknięcia wszystkich aplikacji, bo coś działało nie tak. Naprawdę życzyłbym sobie, żeby każdy smartfon działał przynajmniej tak samo dobrze.

Czy zakrzywiony ekran sprawdza się na co dzień?

samsung-galaxy-note-7-13 class="wp-image-511303"

Zakrzywione krawędzie ekranu w Samsungi Galaxy Note są po prostu piękne. Całe szklano-metalowe urządzenie wygląda jak milion dolarów, ale te zakrzywienia są wisienką na szczycie tortu. Naprawdę, ta bryła jest po prostu cudowna, co cieszy zwłaszcza w kontekście faktu, że Note 7 jest uszczelniony. Nie wiem, czy kiedykolwiek powstał ładniejszy smartfon.

Zakrzywienia sprawiają, że Galaxy Note 7 jest węższy, dzięki czemu lepiej leży w dłoni pomimo swojego rozmiaru. Boczne ramki są tak wąskie, że właściwie ich nie ma, ale nie powoduje to jakichś niekontrolowanych interakcji z ekranem. Nie zdarzyło mi się, żebym przypadkowo coś przesunął lub włączył.

Samsung chwali się dodatkowymi funkcjami związanymi z zakrzywieniem. Zza krawędzi można wysunąć panel kontaktów, skróty do aplikacji, kompas, czy linijkę. I wiecie co? Ani razu z tego nie skorzystałem. Tych funkcji równie dobrze mogłoby nie być. Zakrzywienie to kapitalny zabieg wizualny, ale pod względem funkcjonalności nic nie zmienia.

[gallery columns="2" link="file" ids="513157,513158"]

A sama jakość ekranu? 10/10. Panel Super AMOLED jest po prostu rewelacyjny. Zagęszczenie pikseli jest kosmiczne (518 ppi). Wszystkie pochwały, jakie znajdziecie na jego temat, są prawdą. To, co robi Samsung w kwestii jakości ekranów, zasługuje na słowa uznania.

Niestety, wygląda też na to, że prawdą są doniesienia o podatności na zarysowania. Szkło Gorilla Glass 5 co prawda nie porysowało mi się na ekranie, ale za to smartfon z tyłu dorobił się jednej rysy. Jest to o tyle dziwne, że bardzo dbam o urządzenia elektroniczne i rysy praktycznie nie mają prawa się na nich pojawić. Note 7 jednak poległ, i to już po czwartym dniu testów. Coś tu jest nie tak.

Palec czy rysik?

samsung-galaxy-note-7-9 class="wp-image-511318"

Do rysika S-Pen początkowo nie byłem przekonany. Nie widziałem dla niego zastosowań. Notatki na ekranie? Po co, skoro szybciej zrobię je na klawiaturze ekranowej? Rysowanie? Bez sensu na tak małej powierzchni. Funkcje dodatkowe? To samo mogę zrobić palcem.

To wszystko prawda. Rysik nie jest niezbędnym gadżetem i tak naprawdę nie trzeba z niego korzystać.

[gallery columns="2" link="file" ids="513155,513156"]

Mimi to od czasu do czasu, przy leniwym wieczornym korzystaniu z Note’a 7, zdarzało mi się wyciągać rysik do takiej zwykłej interakcji ze smartfonem. Jest to naprawdę wygodne. Precyzyjna końcówka pozwala na łatwe zaznaczanie tekstu, a nawet przy zwykłym scrollowaniu internetu ma w sobie coś takiego, że przyjemnie się z niej korzysta.

Kilka razy zdarzyło mi się, że rysik faktycznie ułatwił i przyspieszył interakcję ze smartfonem. Mogłem w prosty sposób zrobić wycinek konkretnego fragmentu ekranu i łatwo nanieść na niego komentarz. Zrobić śmiesznego gifa. Albo np. umieścić takiego tweeta.

Myślę, że z rysika mógłbym korzystać częściej, gdyby nie fakt, że często… zapominałem, że Note 7 mieści w sobie taki gadżet. Chyba właśnie to jest problemem Samsunga. Funkcji jest sporo, ale żadna nie jest szczególnie ciekawa i przydatna. No chyba, że ktoś kocha szkicować i jednocześnie nienawidzi klawiatury ekranowej.

Zmiany w TouchWiz to krok w dobrym kierunku

[gallery link="file" ids="513146,513147,513148"]

Samsung Galaxy Note 7 działa w oparciu o system Android 6.0.1 z najnowszą nakładką TouchWiz. Nakładka Samsunga w każdej kolejnej odsłonie prezentuje się ładniej i jest bardziej użyteczna. Tak też jest i tym razem. Znajdziemy w niej wiele usprawnień, począwszy od przemodelowanego menu szybkich skrótów, a kończąc na kontekstowych podpowiedziach w menu głównym. Moje ulubione funkcje Galaxy Note 7 wymieniłem w osobnym tekście.

Niestety Samsung nie byłby sobą, gdyby nie umieścił całej tony preinstalowanych aplikacji. Wygląda to trochę karykaturalnie, kiedy obok sklepu Google Play mamy też Samsung Apps, a wszystkie podstawowe aplikacje (email, kalendarz, internet) mają swoje Samsungowe odpowiedniki. Ta niechęć do rozwiązań Google’a jest wręcz namacalna.

Aparat to klasa sama w sobie

O aparatach nowych Samsungów napisano już wiele. Ten zastosowany w Note 7 nie różni się pod względem podzespołów od aparatu Samsunga Galaxy S7. Delikatnie zmieniły się kwestie algorytmów, choć nie są to zmiany, które widać gołym okiem.

[gallery link="file" ids="513159,513160,513161"]

W telegraficznym skrócie: Samsung Galaxy Note 7 ma jeden z absolutnie najlepszych aparatów wśród dotychczasowych smartfonów. Składa się na to nie tylko jakość zdjęć, ale i komfort obsługi. Aplikacja aparatu jest bardzo szybka, podobnie jak autufocus. Nie trzeba uciekać się do trybów manualnych, by wyczarować ładne zdjęcie.

Wyniki Samsunga naprawdę trudno przebić, o czym wiedzą inni producenci. Smartfony takie jak LG G5 czy Huawei P9 nie są lepsze pod względem jakości zdjęć, ale oferują dodatkowe funkcje: ultraszerokokątny obiektyw, czy monochromatyczną matrycę firmy Leica. Samsung czuje się na tyle pewnie, że nie musi korzystać z takich dodatków.

[gallery link="file" columns="2" ids="513055,513072,513060,513050"]

Bateria to bolączka w Note 7

3500 mAh to teoretycznie sporo, ale w praktyce jest to za mało dla Samsunga Galaxy Note 7. Smartfon z trudnem wytrzymywał do końca dnia. Około północy wskaźnik baterii oscylował smętnie w okolicach 10–15 procent.

W zależności od dnia, przekładało się to na czas od 3,5 do ok. 4,5 godziny pracy z włączonym ekranem. Mało.

[gallery link="file" ids="513152,513153,513154"]

Na szczęście Galaxy Note 7 jest wyposażony w technologię szybkiego ładowania oraz w ładowanie bezprzewodowe. Tego ostatniego nie miałem okazji sprawdzić, ale szybkie ładowanie jest funkcją, bez której nie wyobrażam sobie smartfona w 2016 roku.

Zrobiłem test, który obrazuje szybkość ładowania smartfona. Galaxy Note 7 podłączyłem do ładowarki kiedy miał 15 proc. baterii i sprawdzałem poziom naładowania co 15 minut. Po pierwszym kwadransie smartfon miał 31 proc., po 30 minutach - 47 proc., po 45 min - 63 proc., po godzinie - 78 proc., a po 75 min - 93 proc. Jak widać, nawet pół godziny przy ładowarce potrafi dać naprawdę duży zapas energii.

Zestaw przejściówek, jakie Samsung dodaje do pudełka. USB-C - micro USB i USB-C - pełnowymiarowe USB. class="wp-image-511307"
Zestaw przejściówek, jakie Samsung dodaje do pudełka. USB-C - micro USB i USB-C - pełnowymiarowe USB.

Galaxy Note 7 ładujemy poprzez złącze USB-C, a w pudełku znajdziemy malutkie przejściówki na złącze Micro USB, a także przejściówkę z USB-C na pełnowymiarowe USB. Bardzo miło, że Samsung dorzuca te drobiazgi. Dobrze jest mieć gdzieś w portfelu taką małą przejściówkę, podobnie jak np. szpilkę do szufladki karty SIM.

A bezpieczeństwo?

Czytnik linii papilarnych w Samsungu Galaxy Note 7 działa bez żadnych zastrzeżeń. Jest szybki i pewny, nawet przy lekko zawilgoconym palcu, albo przy nieprecyzyjnym chwycie telefonu. Można na nim polegać.

samsung-galaxy-note-7-19 class="wp-image-511309"

Z kolei czytnik tęczówki oka jest znacznie mniej udany. Owszem, działa, nawet nocą, w kompletnej ciemności. Tyle tylko, że czasami ma swoje humory. Powiedziałbym, że jest skuteczny w ok. 3/4 przypadków. To dużo, ale niewystarczająco dużo, by uniknąć irytacji. Osobiście zrezygnowałem z tego sposobu odblokowywania ekranu, tym bardziej, że wymaga on podniesienia smartfona na wysokość twarzy.

Bardzo podoba mi się za to funkcja zabezpieczonego katalogu, do którego dostęp można uzyskać właśnie po skanie tęczówki. W takim katalogu można umieścić dowolne aplikacje, które będą zalogowane na inne konta, niż standardowe aplikacje. Trochę przypomina mi to zasadę działania trybu incognito w przeglądarce internetowej. To bardzo wygodna funkcja np. do użytku biurowego.

Podsumowując

Im dłużej korzystam z Samsunga Galaxy Note 7, tym bardziej skłaniam się ku opinii, że jest to najlepszy smartfon, jaki kiedykolwiek wpadł w moje ręce. Gdybym miał mu wystawić ocenę, byłoby to mocne 9/10. Najwyższa nota (Note’a?) nie należy się za miejscami zbyt ociężałego TouchWiza i za podatność na zarysowania.

galaxy note 7 class="wp-image-511310"

Komu poleciłbym zakup Samsunga Galaxy Note 7? Biznesmenowi, pracownikowi biurowemu, który kocha nowinki technologiczne, gadżeciarzowi i estecie, który lubi otaczać się ładnymi przedmiotami.

Komu nie poleciłbym Note’a 7? Osobie, która rozważnie wydaje pieniądze. Jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, Samsung Galaxy Note 7 wypada naprawdę blado. 3800 zł! Za rysujący się telefon! W każdej branży najwyższa półka sprzętowa jest wyceniona nieproporcjonalnie wysoko w stosunku do środkowej części oferty, ale Samsung chyba trochę przeholował.

Osobiście zamiast Note’a 7 zdecydowałbym się na Samsunga Galaxy S7 w wersji edge. Smartfon też wygląda pięknie, również jest szybki, ma kapitalny aparat i wodoszczelność, a nie winduje ceny dyskusyjnymi dodatkami, czyli rysikiem, skanerem siatkówki oka i średnio przydatnymi nowościami w oprogramowaniu.

Zalety:

  • rewelacyjny wygląd,
  • topowa jakość wykonania,
  • świetny ekran z ładnymi zakrzywieniami,
  • rewelacyjny aparat,
  • wysoka wydajność,
  • wodoodporność,
  • czytnik kart Micro SD,
  • (mimo wszystko) rysik S Pen.

Wady:

  • za słaba bateria,
  • niepotrzebne przeładowanie funkcjami (menu krawędziowe, część funkcji rysika),
  • sporo wbudowanych aplikacji Samsunga, które nie wszystkim przypadną do gustu,
  • skaner siatkówki wymaga jeszcze dopracowania,
  • podatność szkła na zarysowanie,
  • cena.
REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA