REKLAMA

Kierowca dla imprezowiczów? Jest na to aplikacja. I nie, nie jest to Uber

Na polskim rynku usług transportowych pojawił się nowy gracz. Do kontrowersyjnego Ubera i aplikacji agregujących taksówki w postaci między innymi MyTaxi i iTaxi dołącza Heetch. Startup rodem z Francji nie ma na celu konkurowania z obecnymi graczami i wybrał sobie zamiast tego niszę. Heetch będzie działać tylko w weekendy w nocy i kierowany jest do młodych ludzi jeżdżących na imprezy.

26.01.2016 09.42
Heetch - testujemy konkurencję dla Ubera. Nocną konkurencję.
REKLAMA
REKLAMA

Aktualizacja (22.09): Heetch tylko w weekendy działał na początku, teraz już można zamawiać kursy przez cały tydzień.

Uber szturmem wszedł na polski rynek i zadomowił się na nim, rozpychając się pomiędzy iTaxi, MyTaxi i kilkoma innymi pomniejszymi aplikacjami służącymi do zamawiania przejazdu za pomocą smartfona. Teraz startup z San Francisco ma konkurencję.

heetch-aplikacja-tansport

Na warszawskie ulice wjechały auta Heetch.

O nowej usłudze usłyszałem niedawno i skojarzyłem jej start z ruchem Ubera wprowadzającego UberNITE, a w miniony weekend postanowiłem pierwszy raz skorzystać z Heetch. Dość powiedzieć, że aplikacja działa na bardzo podobnej zasadzie do obecnego w kilku polskich miastach konkurenta.

Dostępna w App Store i Google Play aplikacja Heetch, tak jak Uber, pozwala zamówić kurs. Kierowca niebędący taksówkarzem pojawia się pod wskazanym adresem i przewozi użytkownika na miejsce docelowe. Płatność za usługę można rozliczać bezgotówkowo po podpięciu do konta karty płatniczej lub zapłacić kierowcy gotówką.

Heetch i Uber - różnice.

Obie usługi spełniają podobną rolę, ale są pozycjonowane do zupełnie innego klienta. Uber działający przez cały tydzień ma mieszkańcom większych aglomeracji zapewnić na tyle dużą wygodę, by mogli zrezygnować z komunikacji miejskiej, klasycznych taksówek i nie mieć potrzeby posiadania własnego auta.

Heetch funkcjonuje na nieco innej zasadzie. Kurs w aplikacji można zamówić tylko w weekend w dwie noce w tygodniu: z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę w nocy pomiędzy godzinami 18:00 a 6:00. Odbiorcami usługi mają być imprezowicze, którzy chcą szybko i tanio przemieścić się wieczorową lub nocną porą z miejsca na miejsce.

Atutem Heetch jest niska cena.

Zamawiając Ubera lub taksówkę przez aplikację trzeba podać adres odbioru kursu. W Heetch trzeba od razu zaznaczyć na mapie punkt startowy i końcowy, a na tej podstawie aplikacja szacuje cenę. Stawki są dość atrakcyjne i wynoszą 4 zł za wejście do auta, 1,10 zł za kilometr trasy i 0,40 zł za minutę jazdy.

Dla porównania koszt taksówki w Warszawie to od 1,80 zł do 2,40 zł za kilometr i 8 zł za “trzaśnięcie drzwiami”. Uber inkasuje zaś w ramach UberPOP 7 zł za wejście, 1,50 zł za km i 0,35 zł za min. Testowany teraz weekendowy UberNITE - podobne zasady co Heetch - to 4 zł za start, 0,99 zł za km i 0,35 zł za min.

Jak wypadł pierwszy kurs z Heetch?

Przez ostatni rok poruszałem się po mieście wykorzystując głównie aplikacje Uber i MyTaxi. Zdarzały się sytuacje, gdy kierowca Ubera pomylił trasę, a w taksówce od MyTaxi raz przewoźnik na siedzeniu pasażera miał otwartego laptopa, na którego zerkał w tracie jazdy, ale to jednostkowe przypadki.

Mój pierwszy i jak na razie jedyny kurs z Heetch realizował młody chłopak. W aucie była imprezowa atmosfera. Z głośników leciała szybka elektroniczna muzyka, a kierowca szybko i z werwą poruszał się ulicami miasta - i przyznam, że nawet nieco zbyt szybko jak na mój gust.

Na miejsce dojechaliśmy na szczęście bez żadnych przygód.

Samo auto było w dobrym stanie, ale miało już swoje lata. Spytałem kierowcy o to, czy korzysta jednocześnie z Heetch i Ubera, ale dowiedziałem się, że jego samochód ma już ponad 10 lat i tym samym nie spełnia wymagań normalnego UberPOP. Dopiero wprowadzany dopiero UberNITE dopuszcza starsze samochody.

Jak na razie nie przekonałem się do Heetch. Kilka rzeczy budzi niepokój: szybkość, z jaką jechaliśmy, generyczny awatar kierowcy i brak rejestracji auta w aplikacji. Nie widzę też potrzeby wgrywania kolejnej aplikacji, skoro trio w postaci Ubera, MyTaxi i JakDojade realizuje wszystkie miejskie potrzeby transportowe.

heetch-aplikacja-iphone-transport

Samej aplikacji jednak trudno coś poważnego zarzucić.

Heetch nie jest polskim produktem i przybył do nas z Francji. Aplikacja została przetłumaczona na nasz język i działa bardzo sprawnie. Interfejs przypomina to, co znamy z Ubera. Proces zakładania konta wymaga zalogowania się na konto Facebooka i podania numeru telefonu oraz danych karty płatniczej.

Na plus zaliczam zdjęcie auta, którego brakuje w Uberze. Zastanawiające było jednak to, że osoba realizująca kurs nie przypominała tej, którą widziałem na awatarze. W aplikacji nie ma też numeru rejestracyjnego pojazdu, ale można za to zadzwonić bezpośrednio do kierowcy bez przekierowania przez centralę.

O debiucie nowej aplikacji udało mi się porozmawiać z “osobą odpowiedzialną za rozwój marki Heetch na polskim rynku”.

W chwilę po publikacji artykułu na temat UberNITE - czyli nowej usługi Ubera, której start ze względu na zbliżone parametry od razu skojarzyłem z debiutem Heetch - odezwał się do mnie Andrzej Krzysztofowicz. W jego profilu znalazłem markę Heetch wpisaną zamiast nazwiska, a logo firmy wykorzystuje w swoim awatarze.

Korzystając z okazji zadałem kilka pytań dotyczących nowej usługi. Udało mi się ustalić, że aplikacja Heetch wywodzi się z Francji i funkcjonuje już od 3 lat. Jej twórcami były “osoby związane z paryską sceną muzyki elektronicznej”. Z początku korzystali z niej bywalcy imprez poszukujący transportu.

“Na początku była to prosta aplikacja, która służyła tylko i wyłącznie zamkniętej grupie imprezowiczów, która chciała po prostu, żeby sam dojazd na imprezę lub powrót z niej był równie udany co i sama zabawa.” - tłumaczy Andrzej Krzysztofowicz.

Heetch rozrósł się i funkcjonuje już nie tylko w Paryżu, ale też w Lyonie, Lille i Nicei. Polska jest jednym z wielu rynków, gdzie aplikacja będzie próbowała się zadomowić. Osoba przedstawiająca mi ideę stojącą za Heetch w rozmowie zaznaczała też wielokrotnie, że to nie jest bezpośredni konkurent Ubera.

heetch-iphone-transport-aplikacja

“Nie chcemy tak jak Uber, stworzyć aplikacji w dużej mierze nastawionej na profesjonalistów, biznesmenów. Nasz grupa docelowa jest młodsza, chętniej korzysta z uroków nocnego życia - bardziej w postaci koncertów czy spotkań ze znajomymi w klubach, mniej z teatru czy opery”.

Nie kupuję tego tłumaczenia, ale rozumiem potrzebę wyróżnienia się.

Firmy kojarzące kierowców z klientami potrzebującymi szybko dostać się z punktu A do punktu B są dla siebie bezpośrednią konkurencją. Taksówkarze będą przekonywać, że płacą podatki i mają ubezpieczenie, Uber ma bezobsługowy system płatności, a Heetch chce do siebie przekonać imprezową atmosferą.

Tak jak jednak przedstawiciele Ubera zapierają rękami i nogami, że nie są konkurencją taksówek, tak samo Heetch nie chce być traktowany jak alternatywa dla dojrzalszego gracza na tym rynku. W budowaniu wizerunku marki młodzieżowej pomagać może geneza aplikacji, ale Heetch i Uber walczą o tego samego klienta.

“Chcemy być częścią koncertów, imprez i być elementem uzupełniającym do udanego nocnego życia w Warszawie” - kontynuuje Krzysztofowicz.

Odnosząc się do debiutu UberNITE mój rozmówca zauważył, że to świetnie, że Uber dostrzegł potrzeby młodych ludzi i postanowił “w tych godzinach zapewnić tani i bezpieczny transport”. Nie obeszło się jednak bez przypomnienia, że to samochody Heetch mają zapewnić lepszą atmosferę w samym aucie.

W tym momencie zaczynam rozumieć, że nie jestem w grupie docelowej Heetch. Zamawiając kurs liczę na to, że kierowca dowiezie mnie z punktu A do punktu B i rzadko kiedy wdaję się w rozmowę o pogodzie. W dłuższej trasie wolę poczytać książkę, a na krótszej odpowiedzieć na zaległe maile.

taxi uber w krakowie praca

Postanowiłem jednak dowiedzieć się nieco więcej o tym jak Heetch działa i jakie jego twórcy mają dalsze plany.

Udało mi się ustalić, że polski oddział firmy jest zależny od paryskiej centrali i w rozwój naszej wersji usługi zaangażowane są osoby z Francji. Zespół liczy obecnie w “zależności od dnia/tygodnia od 3 do 10 osób”. Warszawa nie jest też jedynym miastem, które pojawiło się na radarze twórców Heetch.

Usługa zadebiutowała w kilku europejskich miastach. Nasza stolica została wybrana ze względu na to, że to “perspektywiczny rynek”, a w Zachodniej Europie naszą Warszawę określa się mianem “Nowy Berlin”. Mój rozmówca zwraca uwagę na szybki rozwój sceny muzyki elektronicznej powiązany z rozwijaniem się klubów.

Heetch dystansuje się od Ubera nie tylko ze względu na grupę docelową użytkowników, ale poszukuje też innych kierowców.

Andrzej Krzysztofowicz wymieniając różnice między Heetch a Uberem wspomina o tym, że w tej weekendowej taryfie nie ma stref cenowych i dynamicznego cennika, wspomina też o konieczności podania przez pasażera adresu docelowego i możliwości płacenia zarówno kartą, jak i gotówką za wykonany kurs.

Potem przechodzi do opisywania różnic “miękkich”. Dowiaduję się, że jego firma poszukuje ludzi “dla których jeżdżenie z Heetch to nie jest sposób na utrzymanie się, a jedynie sposób na dodatkowy zarobek”. Jest to o tyle ciekawe, że przedstawiciele Ubera mówią dokładnie to samo.

Dowiedziałem się też, że kierowcy Heetch muszą mieć zadbane auto i dysponować prawem jazdy przynajmniej od pół roku.

“Głównie szukamy osób, które są w stanie utożsamić się z tym w co sami wierzymy - czyli przejazd na imprezę, albo powrót z niej nie musi być drogi i niesympatyczny - nie musi być tym nieprzyjemnym ogniwem podczas wyjścia na miasto.” - uzupełnia swoją wypowiedź Krzysztofowicz.

uber-zarobki-kierowca-praca

I tutaj mam mały zgrzyt, ale może wynika to z tego, że nie jestem “w targecie”. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć tego argumentu, skoro nie uważam podróżowania z Uberem za drogie, a kierowcy Ubera są naprawdę do rany przyłóż i zwykle stają na rzęsach, żeby tylko klient był zadowolony.

Pozostaje jeszcze kwestia podatków i legalności całego biznesu.

Uber wzbudza ogromne kontrowersje na całym świecie, bo jest konkurencją dla taksówek, ale kierowcy nie muszą mieć w swoich autach kas fiskalnych, nie przechodzą szkoleń itp. Andrzej Krzysztofowicz na pytanie o te kwestie w kontekście Heetch zaznacza, że ta aplikacja działa na nieco innych zasadach niż Uber.

"Pasażer w Heetch na koniec przejazdu sam decyduje o wysokości opłaty. Podana cena jest opłatą sugerowaną, ale nie narzuconą. To są regulacje, które określają zasady działania wspólnych przejazdów, dzielenia się przejazdami, a nie przewozy za opłatą. Pod względem aplikacji bardziej Wunder czy blablacar niż Uber" - wyjaśnia.

REKLAMA

Czy fiskus będzie takiego samego zdania to jeszcze się okaże. Niemniej jednak rozwój Heetch z pewnością będę obserwował - ale przynajmniej z początku raczej biernie, niż czynnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA