REKLAMA

Japoński aparat niczym szwajcarski scyzoryk. Sony RX100 IV – recenzja Spider’s Web

Najnowszy Sony RX100 IV to już czwarta odsłona popularnego kompaktu, która ponownie zbiera świetne opinie wśród fotografów i recenzentów. Nic w tym dziwnego, bo ten mieszczący się w kieszeni aparacik zaskakuje dużą matrycą, nagrywaniem 4K i szybkością działania. Tylko czy jest warty swojej ceny?

16.09.2015 11.20
Japoński aparat niczym szwajcarski scyzoryk. Sony RX100 IV – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Pierwszy RX100 był sporym przełomem, ponieważ połączył miniaturowe wymiary korpusu z bardzo dużą, jak na ten rodzaj aparatu, matrycą. Dzięki temu jakość zdjęć była świetna i wyprzedzała o kilka długości inne kompakty z zoomem. Dodatkowo na pokładzie było wszystko, czego potrzebował fotograf – od zdjęć RAW, poprzez tryby manualne, aż po zaawansowane opcje konfiguracji przycisków.

Każdy kolejny Sony RX100 wprowadzał dość spore nowości. W „dwójce” pojawiła się znacznie lepsza matryca BSI, odchylany ekran, łączność Wi-Fi i gorąca stopka. W „trójce” zrezygnowano z gorącej stopki, ale za to aparat zyskał o niebo lepszy, jaśniejszy obiektyw o bardziej przydatnym zakresie ogniskowych, a także wysuwany z obudowy wizjer, co jest rozwiązaniem dość kontrowersyjnym.

Z kolei „czwórka” praktycznie w całości stawia na poprawę szybkości. Mamy więcej klatek na sekundę w zdjęciach i w filmie (rewelacyjne tryby slow-motion), większą rozdzielczość wizjera, nagrywanie w 4K i szybszy autofocus. Nowa jest także matryca (Exmor R zastąpiono Exmorem RS).

Sony RX100 IV – najważniejsze cechy

  • Typ aparatu: kompakt z wbudowanym obiektywem zmiennoogniskowym,
  • Matryca: CMOS Exmor RS, 20,1 Mpix, 1 cal przekątnej (13,2 x 8,8 mm),
  • Czułość ISO: 125-12800 (rozszerzalna do 80- 12800)
  • Obiektyw: ZEISS Vario-Sonnar T, 24-70 mm (w przeliczeniu na pełną klatkę), f/1.8-2.8, z optyczną stabilizacją obrazu,
  • Wideo: 4K/30p, 1080/120p,
  • Zapis wideo slow-motion (HFR): 250, 500 i 1000 kl/s,
  • Zdjęcia seryjne: 16 kl/s,
  • Szybkość migawki: 30 – 1/2000 s (1/32000 dla migawki elektronicznej),
  • Ekran: odchylany, 3”, 1,23 mln punktów,
  • Wizjer: wysuwany, XGA OLED, 2,36 mln punktów,
  • Łączność: Wi-Fi, NFC,
  • Dodatki: odchylana lampa błyskowa.

Specyfikacja robi więc ogromne wrażenie.

Konstrukcja, do której już przywykliśmy

Pod względem budowy Sony RX100 IV nie zaskakuje. Bo wygląda właściwie identycznie jak poprzednicy. Kolejne generacje różnią się delikatnie grubością i masą, ale nie sposób tego dostrzec bez zagłębiania się w tabelki. Sony RX100 IV nadal jest drobniutkim kompaktem.

Sony RX100IV-5023

Po raz kolejny jestem pełen podziwu, jak w tak małej obudowie zmieściło się tyle wysuwanych elementów. Sony RX100 IV jest jak szwajcarski scyzoryk. Kiedy odejmiemy miejsce na obiektyw, lampę, wizjer i ekran, wewnątrz obudowy robi się naprawdę ciasno. Wewnętrzna konstrukcja aparatu jest przejawem geniuszu japońskich inżynierów.

Mimo tego aparat leży w ręce dość przeciętnie. RX100 IV powiela pod tym względem wady poprzedników, bowiem nadal nie ma żadnego gripa pod palcami. Naprawdę przydałby się jakaś wypustka lub nawet niewielki kawałek gumy, by aparat pewniej leżał w dłoni.

Obsługa i konfiguracja przycisków

Ponownie, jeśli chodzi o obsługę, osoby które miały w ręce poprzednie modele Sony RX100, będą czuły się jak w domu.

Sony RX100IV-5025

Główne elementy odpowiedzialne za sterowanie aparatem to pierścień wokół obiektywu, pierścień wokół przycisku „OK” na tylnej ściance oraz kółko trybów. Aparat pozwala na skonfigurowanie roli pierścienia wokół obiektywu, przycisku „C”, a także trzech przycisków na wybieraku. Bardzo ważnym elementem jest też przycisk „Fn” dający dostęp do szybkiego menu, do którego możemy przypisać 12 dowolnych pozycji.

Opcji konfiguracji jest więc sporo jak na tak mały korpus. Podczas korzystania z aparatu nie czułem, żeby coś mnie ograniczało. Oczywiście przycisków i pokręteł jest za mało, by każda istotna funkcja została wyciągnięta na korpus, ale dzięki skrótom i podręcznemu menu wszystko leży w zasięgu maksymalnie dwóch kliknięć.

Ciekawostki z menu

Jeśli mowa o menu, w Sony RX100 IV jest ono niesamowicie rozbudowane. Czasami jest to nieco irytujące, bo gdy coś nie działa tak jak powinno, poszukiwania odpowiedniego ustawienia mogą zająć sporo czasu.

Sony RX100IV-5035

Sony RX100 IV oferuje kilka ciekawych trybów kreatywnych (np. zdjęcia czarno-białe o wysokim kontraście), choć wzorem poprzedników można ich używać tylko w trybie JPG. Szkoda, że nie można z nich korzystać przy zapisie RAW+JPG.

Sony dało nam też możliwość ustawienia trybu Auto ISO, w którym możemy zdefiniować minimalną i maksymalną czułość. Jest też tryb wieloklatkowej redukcji szumu.

Aparat oferuje też programowy filtr ND, który może być stale włączony, wyłączony, lub ustawiony w trybie auto. Modyfikatorem ekspozycji są też optymalizator D-Range DRO i HDR. Ten ostatni nie jest dostępny przy zapisie RAW+JPG.

W menu znalazło się też kilka dość dziwnych i chyba niepotrzebnych funkcji. O ile wykrywanie uśmiechu czasami może się przydać, to nie do końca rozumiem pozycje takie jak „efekt gładkiej skóry” i automatyczne kadrowanie portretów (na szczęście opcjonalne).

Jedną z ważniejszych funkcji jest także tryb MR na kółku trybów, w którym możemy zapisać 3 ulubione konfiguracje aparatu. Dzięki temu możemy się szybko przełączać między różnymi scenariuszami (np. przy wyjściu z ciemnego pomieszczenia na słońce).

Standardowo dla Sony, w aparacie nie zabrakło Wi-Fi i NFC. Do ich działania nie mam żadnych zastrzeżeń. NFC pozwala łączyć się z Androidem poprzez zatknięcie urządzeń, a aplikacja jest wygodną formą bezprzewodowego pilota do aparatu. Przesyłanie zdjęć do smartfona również działa bardzo sprawnie, a dodatkowo możemy wybrać rozmiar przesyłanych zdjęć. Aparat pozwala też na instalowanie aplikacji ze sklepu PlayMemories Camera Apps.

Na tym wszystkim cierpi bateria

Sony RX100IV-5020

Z każdym kolejnym modele RX100 przybywa funkcji, ale baterie są niezmienne. I to niestety czuć. Trzeci RX100 według producenta pozwalał na wykonanie 320 zdjęć, a RX100 IV już tylko 280. W praktyce jednak jest ich jeszcze mniej. Przy standardowym wykorzystaniu aparatu (zdjęcia, co jakiś czas krótki filmik, przeglądanie zdjęć kilka razy w ciągu dnia), bateria wystarcza właściwie na pół dnia. Nie wiem, czy dobiłem choć raz do 200 zdjęć na jednym ładowaniu.

Z aparatu korzystałem na targach IFA i w istocie ratował mnie powerbank. Sony RX100 IV można bowiem ładować z przenośnego banku energii, poprzez standardowe złącze Micro USB. W zestawie znajduje się tylko ładowarka ścienna na USB, do której trzeba podłączyć cały aparat.

Autofocus i szybkość działania

Sony RX100 IV może się poszczycić naprawdę sprawnym autofocusem. W aparacie zastosowano nowy, ulepszony układ AF i to naprawdę czuć. Ostrość jest ustawiana błyskawicznie i RX100 IV pod tym względem mógłby być mocnym rywalem podstawowych lustrzanek.

Do wyboru mamy tryby AF-S, AF-C, DMF i manualne ustawienie ostrości. Jeśli chodzi o obszar ostrości, możemy sami zdefiniować jeden punkt (przycisk OK + przyciski kierunkowe), automatyczny dobór przez szerokie i wąskie pole, tryb Expand Flexible Spot i blokadę AF. Opcje wyglądają więc niemal tak samo, jak w zaawansowanych lustrzankach.

Niestety miałem problem z autofocusem przy nagraniach wideo. Działał on bardzo wolno i nie udało mi się tego naprawić żadnym stosownym ustawieniem w menu.

Jeśli chodzi o ogólną szybkość działania, Sony RX100 IV ma dwojaką naturę. Z jednej strony szybki autofocus i piekielnie szybkie zdjęcia seryjne (16 kl/s!) dają poczucie obcowania z absolutnie topowym sprzętem, to inne cechy są typowe dla kompaktów. Mam tu na myśli długi czas włączania aparatu i powolny zoom. Szkoda, naprawdę szkoda, że Sony RX100 IV nie oferuje manualnego przełożenia ruchu pierścienia zoomu na zmianę ogniskowej. Niestety cyfrowy lag jest tu bardzo irytujący.

Filmowanie

Główny nacisk w Sony RX100 IV postawiono na funkcje filmowe. Aparat potrafi nagrywać materiały 4K w 30 kl/s, jednak zapis jest ograniczony do pięciu minut. Chodzi tu prawdopodobnie o nagrzewanie się matrycy. W trybie Full HD mamy możliwość nagrywania materiału maksymalnie w 120 kl/s (lub w 100 kl/s, w zależności od trybu PAL/NTSC). Sony daje nam do dyspozycji trzy kodeki: MP4, AVCHD i XAVC S. Przepływowość w tym ostatnim możemy ustawić aż na 100 Mbps, zarówno dla trybu 4K (100 Mbps dla 25 kl/s) jak i dla Full HD (100 Mbps dla 100 kl/s). Dodatkowo do dyspozycji mamy profile obrazu, w tym S-Log2.

Sony RX100 IV ma także bardzo ciekawy tryb HFR (High Frame Rate), w którym możemy nagrywać w slow-motion. Aparat nagrywa filmy w 250, 500 lub 1000 kl/s (w trybie NTSC 240, 480, 960 kl/s), a odtwarza je w 25 lub 50 kl/s. Przekłada się to na znaczne spowolnienie obrazu, od pięcio- do nawet czterdziestokrotnego. Przy tak mocnym spowolnieniu rozdzielczość materiałów spada, ale aparat sztucznie rozciąga je do 1080p. Dodatkowo dla największego klatkażu widać znaczny crop obrazu (1,1, 1,6 i 2,3x).

Sony RX100 IV stawia bardzo wysokie wymagania co do kart pamięci, szczególnie przy zapisie wideo slow-motion i przy filmowaniu w kodeku XAVC S przy 100 Mbps. Pełnię możliwości można osiągnąć tylko na najdroższych kartach SDXC UHS-I (lub UHS-II) Class U3. Jeśli zadowolimy się nagraniami w 60 Mbps, wystarczy „jedynie” karta SDXC UHS-I (lub UHS-II) Class U1. Na kartach SDHC można zapomnieć o trybach slow-mo i kodeku XAVC S.

Aparat pozwala podczas nagrywania na korzystanie z manualnego autofocusu z focus-peekingiem, czy np. z trybu zebry. Podczas nagrań mamy też dostępną stabilizację SteadyShot, która sprawuje się naprawdę dobrze. Poniżej możecie zobaczyć kilka filmów nagranych przy okazji targów IFA w Berlinie.

Przy tych wszystkich szalenie zaawansowanych funkcjach filmowych mamy jednak jeden zgrzyt – brak możliwości podłączenia zewnętrznego mikrofonu. To sprawia, że aparat drastycznie traci na użyteczności, o czym przekonałem się na targach IFA. Drugim mankamentem jest fakt, że przy filmach aparat stosuje niewielki crop o wartości ok. x1,1.

Jakość zdjęć

Obiektyw aparatu ma standardowy zakres 24-70 mm (w przeliczeniu na pełną klatkę) i zmienne światło f/1.8-2.8. Można dzięki temu wyraźnie rozmyć tło za fotografowanym obiektem, choć tylko jeśli jest on w dość niewielkiej odległości od aparatu. Standardowo dla serii RX100, znacznie silniejsze rozmycie tła można uzyskać dla kombinacji najszerszego kąta i największego otworu przysłony.

Obiektyw jest ewidentnie zoptymalizowany pod największe otwory przysłony, bowiem nie trzeba go przymykać, by uzyskać większą ostrość. Pomijając skrajne rogi, obraz jest bardzo ostry już od „pełnej dziury” i przymykanie przysłony właściwie niewiele daje. Obiektyw jest bardzo udaną konstrukcją i jest w pełni użyteczny w całym zakresie ogniskowych. Co więcej, nie wykazuje irytujących cech przy pracy pod światło.

Jeśli chodzi o matrycę, mamy tu nowy sensor Exmor RS, jednak w praktyce efekty są bardzo porównywalne do tego, co pokazał Sony RX100 III. Aparat bardzo zręcznie radzi sobie z szumami nawet na czułości ISO 3200, jednak w praktyce unikałem wszystkiego powyżej ISO 1600. Niestety kolorystyka i przede wszystkim zakres tonalny zdjęć bardzo kuleją powyżej tej wartości. W zdjęciach nocnych jest to bardzo bolesne, bo jakiekolwiek źródło światła powoduje wypalenie obrazu.

Za dnia jest jednak o wiele lepiej i aparat naprawdę daje radę, produkując zdjęcia o bardzo wysokiej jakości, świetnych kolorach i przyjemnie dobranym kontraście.

Podsumowując

Sony RX100 IV towarzyszył mi codziennie przez dwa tygodnie testów oraz w czasie targów IFA, gdzie mogłem sprawdzić aparat w warunkach bojowych. Przy imprezie tego kalibru naprawdę można docenić miniaturowe rozmiary, małą wagę, a przy tym wysokie możliwości aparatu. Dzięki Sony RX100 IV mogłem znacznie odchudzić mój wyjazdowy „setup”, bowiem nie musiałem zabierać bezlusterkowca z kilkoma obiektywami. Dzięki temu obyło się bez torby fotograficznej, a ja mogłem zwiedzać targi z lekkim plecakiem (na marginesie, nawiązując do mojego tekstu, wybrałem Thule EnRoute Triumph 2 – górna usztywniana kieszeń została chyba stworzona z myślą o niewielkich aparatach).

Mam jednak pewien problem z oceną jakości zdjęć, a zwłaszcza tych wykonanych w trudnych warunkach oświetleniowych. Z jednej strony oceniam miniaturowy aparacik mieszczący się w kieszeni. Z tego punktu widzenia Sony RX100 IV jest fenomenalnym sprzętem i nie wiem czy jest na rynku aparat, który ma lepszy stosunek jakości do miniaturyzacji. Z drugiej strony oceniam aparat kosztujący w momencie premiery 5000 zł! Można więc ponarzekać, bo ta kwota otwiera drzwi do sprzętu dającego znacznie lepszą jakość, który na dodatek też będzie niewielki.

Sony RX100IV-5017

Czy mogę jednoznacznie polecić aparat Sony RX100 IV? Jestem rozdarty w ocenie, bowiem zależy ona od priorytetów. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce się znaleźć najlepsze rozwiązanie w kategorii cena/jakość, czy jakość/rozmiar.

Tak czy inaczej premiera Sony RX100 IV jest świetną wiadomością, bo oznacza obniżkę ceny na poprzednika. A ten nadal jest fenomenalnym aparatem, który ma ten sam obiektyw, daje niemal tę samą jakość zdjęć, a przegrywa jedynie na polu szybkości. Z tego względu Sony RX100 IV będę mógł polecić z czystym sumieniem dopiero wtedy, gdy pokaże się jego następca.

Zalety:

  • miniaturowy rozmiar,
  • wysoka jakość wykonania,
  • świetna jakość zdjęć do ISO 1600 włącznie,
  • bardzo skuteczny i szybki autofocus,
  • 16 kl/s,
  • rozbudowane tryby filmowe,
  • tryby slow-motion,
  • obiektyw o bardzo dobrym świetle i zakresie ogniskowych,
  • wygodna obsługa dzięki pokrętłom, przyciskom i szybkiemu menu,
  • mnóstwo możliwości zaszytych w menu,
  • odchylany ekran (nadal czekamy na dodanie dotyku!),
  • wysuwany wizjer OLED,
  • świetne wykorzystanie Wi-Fi i NFC,

Wady:

REKLAMA
  • cena, cena i jeszcze raz cena (5000 zł!),
  • powolny obiektyw (włączanie aparatu i zmiana ogniskowej),
  • niewygodny uchwyt (brak gripu),
  • brak gniazda na zewnętrzny mikrofon.

Paczkę zdjęć w pełnym rozmiarze pobierzesz klikając w ten link. Archiwum ZIP, 222 MB.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA