REKLAMA

Zgłaszają się pierwsi ochotnicy na... przeszczep głowy, a ten chirurg już wie jak to zrobić

W napisanej w 1925 roku minipowieści "Psie serce" Michaił Bułhakow tworzy postać profesora Przeobrażeńskiego, który przeszczepia psu ludzką przysadkę mózgową. Zwierzę zaczyna myśleć jak człowiek, niestety zyskując również ludzkie cechy negatywne, takie jak skłonność do folgowania sobie w piciu alkoholu.

27.02.2015 16.54
Zgłaszają się pierwsi ochotnicy na… przeszczep głowy, a ten chirurg już wie jak to zrobić
REKLAMA
REKLAMA

To oczywiście fantastyka, do tego nie naukowa - sam fakt przeszczepu był tutaj jedynie rekwizytem, mającym umożliwić autorowi krytykę rewolucji proletariackiej. Jednak aktualna wiedza na temat ludzkiej osobowości potwierdza, że cała mieści się w głowie - oczywiście nie w samej przysadce, ale w całym mózgu. Nic dziwnego, że nieufnie odnosimy się do koncepcji transplantacji... całej głowy. Z różnym skutkiem, przeprowadzano tego typu eksperymenty na psach, myszach i małpach

Po co mielibyśmy przeprowadzać taką operację u człowieka?

Według doktora Sergio Canavero z Turynu, mogłaby ona pomóc pacjentom którzy zachowali sprawność umysłu, ale z różnych względów są sparaliżowani, i nie mogą poruszać swoim ciałem.

Podobnie, moglibyśmy dać "nowe ciało" ludziom, których organy wewnętrzne uległy nieodwracalnego uszkodzeniu. "Dawcami" ciał mogliby być pacjenci o dopełniających się przypadłościach - ze zdrowym ciałem, ale ze stwierdzoną śmiercią mózgu.

Doktor Canavero jest wielkim entuzjastą koncepcji przeszczepu głowy. W 2013 roku ogłosił plany przeprowadzenia pierwszej takiej operacji, powołując do życia projekt HEAVEN (Head Anastomosis Venture with Cord Fusion). Od tamtego czasu nieustannie dąży do realizacji swoich planów. Wystąpił m.in. na konferencji TED oraz napisał książkę "Head transplantation and the quest for immortality".

Canavero twierdzi, że pokonał główną trudność, jaką jest połączenie rdzenia kręgowego.

Na razie jedynie teoretycznie - nie miał szansy potwierdzić swoich założeń. Procedura, jaką opublikował w Surgical Neurology International, zadowoli nawet wytrawnego miłośnika horrorów.

Po pierwsze więc, według procedury "Gemini", głowa biorcy i ciało dawcy są schładzane. Rozcinane zostają tkanki u obu pacjentów, a do głównych naczyń krwionośnych wprowadzane są rurki. "Istotne jest czyste cięcie", pisze Canavero. Rurki umożliwiają połączenie naczyń krwionośnych, jednak najtrudniejsze, i dotąd nie przeprowadzone, nawet na zwierzętach, jest połączenie rdzeni kręgowych.

Canavero częściowo opracował w tym celu własną metodę.

Jego sposób ma polegać na przepłukiwaniu miejsca złączenia politlenkiem etylenu, a następnie wielogodzinnych iniekcjach tą samą substancją. Jeśli hipoteza doktora się potwierdzi, spowoduje ona, że tłuszcz zawarty w komórkach połączy ze sobą odpowiednio tkanki. Udawało się to przy eksperymentach na zwierzętach.

Kolejnym krokiem ma być utrzymywanie pacjenta - odbiorcy w śpiączce, przy sztucznym podtrzymywaniu krążenia i elektrostymulacji mięśni przez... trzy do czterech tygodni. Stymulacja dotyczyć ma też samego rdzenia kręgowego - co ma pokrycie w wynikach badań, elektrostymulacja rdzenia poprawia połączenia nerwowe i pomaga pacjentom z paraliżem.

Jak przewiduje Canavero, po wybudzeniu pacjent powinien być w stanie oddychać, poruszać twarzą, i mówić.

Według niego, po roku fizjoterapii pacjent będzie w stanie samodzielnie chodzić. Turyński chirurg twierdzi, że ma już wielu ochotników, chcących otrzymać "nowe ciało". Ma również plan B: jeśli politlenek etylenu nie potwierdzi swojej skuteczności, będzie próbował zastosować komórki macierzyste.

shutterstock_254774239

Zaprezentowana przez niego procedura wywołała wiele sceptycznych wypowiedzi środowiska lekarskiego. Nie każdy z komentujących metodę chirurgów jest przekonanych jej skuteczności. Na przykład Harry Goldsmith, profesor chirurgii z Uniwersytetu w Kalifornii, twierdzi, że tak złożone przedsięwzięcie, do tego zakładające utrzymanie pacjenta w dobrym zdrowiu w trakcie wielotygodniowej śpiączki, nie ma jeszcze szans powodzenia. "To jeszcze kwestia odległej przyszłości" - dodaje Goldsmith.

Oczywiście, w grę wchodzą również wątpliwości natury etycznej.

Sam Canavero chciałby przeprowadzić swój eksperyment w Stanach Zjednoczonych, będzie szukał jednak również zgody w Europie.

Patricia Scripko, bioetyk, komentuje:

Canavero podchodzi do sprawy spokojnie. W wypowiedzi dla New Scientist powiedział:

REKLAMA

Canavero zamierza zaprezentować swoją koncepcję ponownie już w tym roku - w trakcie corocznej, odbywającej się w czerwcu konferencji neurochirurgów i ortopedów w Annapolis w stanie Maryland. Możemy więc być pewni, że jeszcze o tej sprawie usłyszymy. Jeśli zaś chodzi o etykę całego przedsięwzięcia, każdy z nas musi odpowiedzieć sobie - czy chcielibyśmy uratować własne lub kogoś bliskiego życie, poprzez danie mu nowego ciała?

* Ilustracje i grafika główna pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA