REKLAMA

Sony nie chce i nie będzie dokładać do Playstation 4

Gdy pierwszy raz pojawiły się przypuszczane specyfikacje konsol nowej generacji, wiele osób nie wierzyło własnym oczom. Nie dość, że obaj producenci prawdopodobnie zdecydowali się na zastosowanie procesora x86 i karty graficznej bardzo zbliżonej pod względem specyfikacji do modeli dostępnych na rynku, to jeszcze okazało się, że zastosowane podzespoły nie należą do najwydajniejszych. 

15.05.2013 15.08
money-kickstarter-crowdfunding
REKLAMA

Do tej pory producenci konsol zapoczątkowując nowe generacje konsol najzwyczajniej w świecie dokładali do interesu. Wkładali do swoich maszyn najnowocześniejsze podzespoły, ale zawsze okazywało się, że tak produkowana maszyna jest zbyt droga, by wydać ją na rynku, namówić do jej kupna użytkowników i jeszcze na niej zarobić. Dlatego konieczne było sprzedawanie ich poniżej kosztów. Jak się to udawało? Bardzo prosto – firmy wiedziały, że ich produkty zdobędą popularność, więc decydowały się na początkowe ponoszenie strat, które sukcesywnie odrabiały podwyższając ceny gier na konsole.

REKLAMA

Później, gdy możliwe było wytwarzanie tańszych podzespołów do konsol, dokładano do nich coraz mniej, aż po jakimś czasie cały biznes stawał się rentowny. Logika wydawała się być bardzo prosta. Chyba prędzej kupimy konsolę za 1500 zł z grami po 200 zł niż sprzęt za 2500 zł z grami po 150 zł. Oczywiście powyższe kwoty są wymyślone. W bardzo podobny sposób obecnie działa Amazon, który swoje produkty, takie jak czytniki książek i tablety sprzedaje po kosztach, możliwe jest też, że na nich niewiele, ale jednak traci.

Jedyną firmą, która zdecydowała się sprzedawać konsole tak, by móc na nich zarobić była Nintendo. Jednak patrząc na to, jak sprzęty Wielkiego N prezentowały się na tle innych sprzętów z tych samych generacji, zwłaszcza Wii, można łatwo domyśleć się, jak było to możliwe. Nintendo po prostu wolało wydać sprzęt mniej wydajny, chciałoby się powiedzieć przestarzały i wydać na niego nowe odsłony swoich hitowych gier, takich jak Mario, Zelda czy Pokemon. Skoro działało do tej pory, to czemu ma przestać działać teraz? W dodatku czemu firma ma dokładać do czegokolwiek, skoro jej celem jest zarobek. W końcu, jak mówią raperzy, hajs się musi zgadzać.

PlayStation 4 Gamepad

Jednak teraz pomysł Nintendo podpatrzyły też Microsoft i Sony, które ani myślą dokładać do sprzedawanego do siebie sprzętu. Druga firma już to oficjalnie potwierdziła. Nie spodziewam się, by Steve Ballmer obrał inną taktykę.

Chyba każdy posiadacz Xboksa 360 słyszał o czymś takim jak RRoD (Red Ring of Death), czyli błędzie, który wynikał z przegrzania oraz przerwania połączeń na płytce drukowanej i ostatecznie prowadził do wysłania konsoli na naprawy lub kupna nowego sprzętu. Podobne problemy miało też Sony z Playstation 3, ale na znacznie mniejszą skalę. Zapewne Microsoft zauważył, jak duże koszty gwarancyjne ponosił przez pierwsze lata życia Xboksa 360.

Wyjątkowo ważny jest również fakt, że żyjemy w niepewnych czasach. Czy rynek gier zdobędą konsole? A może pecety, smartfony, tablety lub chmura? O ile w 2005-2006 roku firmy Nintendo, Microsoft i Sony mogły być pewne swojego biznesu, tak teraz już tak nie jest. Tak jak żaden analityk nie przewidywał ogromnego boomu na tablety, tak teraz żaden ekspert nie zapewni, że konsole będą tym na czym będziemy grać w przyszłości. Zwłaszcza, że pod względem mocy obliczeniowej zbliżają się urządzenia mobilne, które można podłączyć do telewizora, OnLive i Gaikai (ten ostatni będzie zintegrowany w Playstation 4), zaś Valve ma zamiar wypuścić na rynek swojego Steamboksa.

Pojawiło się zbyt dużo alternatyw i konkurencji. Produkując konsole bez strat Microsoft i Sony zabezpieczają się na ewentualność niepowodzenia i pokazują, że cokolwiek by się nie stało, nie dołożą do tego interesu z własnej kieszeni. Podejrzewam, że z tego samego powodu (pomijając oczywiście łatwość przenoszenia gier) Sony zdecydowało się na wykorzystanie podzespołów AMD zamiast na stworzenie swojego układu we współpracy z kimś.

Wiele osób pewnie pomyśli, że skoro producenci konsol nie muszą już dokładać do sprzętu, będą mogli obniżyć ceny gier. Na to nie ma co liczyć. Skoro przez tyle lat firmy przyzwyczaiły nas do płacenia za nie 200 złotych i więcej, to czemu mają nagle obniżyć ceny? Żeby zyskać naszą sympatię? Wolne żarty. Zamiast tego wolą więcej zarobić. Pamiętacie zresztą plan Sony, by sugerowaną cenę gry podwyższyć do 280 złotych?

REKLAMA

To najlepiej podsumowuje troskę twórców konsol o klienta. Spodziewam się raczej, że przez wprowadzenie słabszych podzespołów Microsoft i Sony zdecydują się (jeśli nie przeniosą się w chmurę) na wprowadzenie nowej generacji konsol nie po 8 latach, a maksymalnie po pięciu. Skoro już między specyfikacją komputerów do gier i konsol jest taka różnica, to maksymalnie za pół dekady potrzebna będzie wymiana sprzętu. Jeśli jednak będzie on kosztował nie więcej niż 1500-2000 złotych, nie powinien to być problem.

To i tak znacznie mniej niż koszt komputera do gier.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA