REKLAMA

Komu opłacają się dwuletnie umowy z operatorem?

07.07.2010 13.13
Komu opłacają się dwuletnie umowy z operatorem?
REKLAMA
REKLAMA

Dostajesz za darmo telefon, sporo minut i jedyne, co musisz zrobić, to podpisać dwuletnią umowę z operatorem. Kto by tam sobie zawracał głowę prepaidami…

Operatorzy komórkowi nie są instytucjami charytatywnymi – tyle wie każdy rozsądny klient. Telefon tak naprawdę nie jest za darmo, spłacamy go na raty, w ramach abonamentu. To również podpowiada zdrowy rozsądek. Często jednak, porównując taryfy abonamentowe z ofertami prepaid wpadamy w pewną pułapkę: nie bierzemy pod uwagę faktu, że ceny połączeń raczej spadają niż rosną, a podpisując dwuletni kontrakt godzimy się płacić za usługi według cennika z dnia zawarcia umowy.

Ile może kosztować takie niedopatrzenie? Policzmy.

Nasz przykładowy klient decyduje się 31 maja 2008 roku na korzystanie z usług Ery. Wybiera między dwoma opcjami: promocją ?Telefoniczna okazja? z tanimi telefonami i usługą prepaid Tak Tak. Rozmawia dokładnie 120 minut miesięcznie (i ani sekundy krócej), z czego 30 minut z abonentami sieci stacjonarnych i Ery. Idealnie pasuje mu taryfa za 65 zł miesięcznie, która – jak to się dobrze składa – zawiera dokładnie 120 minut na połączenia do wszystkich sieci. A do tego może dostać za 1 zł Nokię 6300.

Na tym tle Tak Tak wypada bardzo blado. Minuta połączenia kosztuje 77 gr, co daje ponad 92 zł miesięcznie, a za telefon trzeba zapłacić pełną cenę. Sytuację nieco ratuje pakiet 30 minut do sieci i na numery stacjonarne za 6 zł miesięcznie, ale i tak miesięczna opłata wynosi 75,3 zł. W czerwcu 2008 dostaje za darmo pakiet 100 minut (ważny 30 dni), co pozwala obniżyć koszt używania telefonu do 69,3 zł. Drogo.

Przez kolejne trzy miesiące płaci co miesiąc 75,3 zł. W październiku zaczyna korzystać z niższych stawek przewidzianych dla lojalnych klientów taryfy Tak Tak Happy – koszt minuty połączenia spada do 69 gr, a miesięczna opłata – do 68,1 zł.

Ciekawe rzeczy zaczynają dziać się w listopadzie. Pojawia się nowa taryfa – Nowy Tak Tak. W jej ramach nasz przykładowy klient płaci za minutę połączenia 59 gr. Co prawda, pakiet za 6 zł z którego dotąd korzystał obejmuje teraz tylko 20 minut, ale i tak miesięczna opłata spada do poziomu 65 zł. W końcu więc płaci tyle samo, co klient abonamentowy z dwuletnią umową.

W styczniu 2009 pojawia się promocja, w ramach której operator podwaja kwotę drugiego doładowania w miesiącu. Nasz klient korzysta z niej doładowując konto kwotami 25 i 40 zł, dzięki czemu w lutym wydaje na telefon tylko 25 zł.

W marcu 2009 zaczyna płacić według niższych stawek – wpada do kategorii lojalnych użytkowników taryfy Nowy Tak Tak, dzięki czemu cena połączenia obniża się do 56 gr, a pakiet minut wewnątrz sieci i na numery stacjonarne rośnie do 40 minut. Efekt: co miesiąc płaci już 56,4 zł.

W czerwcu 2009 operator powtarza promocję z podwójnym doładowaniem. Nasz przykładowy klient doładowuje konto dwa razy, za każdym razem za 25 zł (to minimalne kwoty uprawniające do otrzymania podwójnego doładowania). W efekcie, płaci tylko 50 zł, a na jego koncie pojawia się 75 zł.

W lipcu 2009 Era proponuje nową taryfę – bez pakietów, ale za to z niższą stawką za minutę połączenia. W Tak Tak Hot kosztuje ona 29 gr. Dzięki zachomikowanej końcówce środków z poprzedniego miesiąca, klient płaci w tym miesiącu jedynie 16,2 zł.

Przez kolejne miesiące wydaje niecałe 35 zł (dokładniej – 34,8 zł); cały czas rozmawiając przez 120 minut miesięcznie.

Styczeń 2010 przynosi kolejną promocję podwójnego doładowania, a więc nasz klient, zamiast zapłacić niecałe 70 zł (za styczeń i luty) wydaje w sumie 50 zł.

Pod koniec kwietnia 2010 kończą mu się środki na koncie – doładowuje je kwotą 50 zł, którą operator premiuje pakietem 100 minut do wykorzystania na połączenia w sieci i numery stacjonarne. Dzięki temu, opłata za maj 2010 spada do 26,1 zł.

Co tymczasem dzieje się z pieniędzmi klienta w wariancie abonamentowym? Przez całe 24 miesiące trwania umowy płaci – miesiąc w miesiąc – 65 zł.

I – co ciekawe – nawet całkiem nieźle na tym wychodzi. W wariancie prepaid wydaje w ciągu dwóch lat 1138,4 zł. W abonamencie – 1560 zł. Jeśli chciałby w maju 2008 roku kupić nową Nokię 6300 bez umowy, musiałby zapłacić za nią ok. 600 zł. Decydując się na prepaida zapłaciłby więcej i wziąłby sobie na głowę kolejny kłopot: doładowania, taryfy, pakiety, itd.

Jest jednak pewne ?ale?. Gdyby w maju 2008 zamiast eleganckiej, metalowej 6300 wybrał plastikową 1208 (która ma wprawdzie trochę mniej bajerów, ale dzwoni tak samo dobrze i tak samo jak 6300 nie jest smartfonem) z zestawu Tak Tak wydałby w sumie niecałe 1260 zł. Biorąc pod uwagę opłatę aktywacyjną w abonamencie (49 zł + symboliczne 1 zł za telefon) daje to 350 zł oszczędności w skali dwóch lat. Może nie jest to kwota szokująca, ale po takie pieniądze warto się chyba schylić.

Oczywiście, moje wyliczenia są bardzo uproszczone. Biorą pod uwagę tylko jeden przypadek. Zakładam, że użytkownik prepaida jest wierny swojemu operatorowi (gdyby nasz klient przeszedł np. do sieci Play, płaciłby 29 gr za minutę rozmowy już od marca 2009 roku, a nie od lipca 2009), że co miesiąc wykonuje dokładnie tę samą ilość połączeń (a więc w przypadku abonamentu nie płaci za niewykorzystane minuty ani za minuty pozaabonamentowe), itd.

Trend jest jednak widoczny – w prepaidzie płacisz coraz mniej. W abonamencie – cały czas tyle samo. Warto wziąć to pod uwagę zastanawiając się nad podpisaniem z operatorem dwuletniej umowy.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA