REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki
  3. Dzieje się

Rada Języka Polskiego banuje słowo „murzyn”. A „W pustyni i w puszczy” nadal „zatruwa polskie dzieci”

Kilka miesięcy po poprzedniej publicznej debacie poświęconej rasizmowi w polskiej kulturze i języku, temat powrócił jak bumerang. Rada Języka Polskiego wyraziła negatywną opinię o słowie „murzyn”, a w międzyczasie grupa polityków i dziennikarzy pokłóciła się o „W pustyni i w puszczy”. Co z tym wszystkim należy dalej zrobić?

05.03.2021
9:05
Trwa wojna o „W pustyni i w puszczy” oraz słowo „murzyn”. Kto ma rację?
REKLAMA
REKLAMA

Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że trwające od wczoraj dyskusje dotyczące rasistowskich określeń i rzekomej szkodliwości „W pustyni i w puszczy” nie są niczym nowym. Polacy od dawna mają poważny problem z zaakceptowaniem swoich własnych rasistowskich skłonności, a debata wokół słowa „murzyn” doskonale to uzewnętrznia. Przewodnicząca Rady Języka Polskiego już w sierpniu zeszłego roku podkreślała w rozmowie z Rozrywka.Blog, że to wyraz „obarczony złymi skojarzeniami”. Wyraźnie sugerowała też, żeby go nie używać, skoro część osób obraża. Po prostu ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości.

Jak podaje portal Rzeczpospolita, sprawa miała ciąg dalszy. W październiku podczas cyklicznego spotkania plenarnego Rada Języka Polskiego jednogłośnie potwierdziła opublikowaną w sierpniu publicznie opinię prof. Marka Łazińskiego. Inna sprawa, że postawa tego ciała doradczego miała przez cały ten czas charakter raczej koncyliacyjny. dlatego zamiast zakazywania słowa „murzyn” mówi się raczej o odradzaniu jego używania.

Dlatego raczej nie zamknie to dyskusji na ten temat. Podobnie jak tej poświęconej „W pustyni i w puszczy”.

Nowa odsłona dyskusji o obecności Henryka Sienkiewicza w kanonie lektur szkolnych wybuchła po serii tweetów socjologa i posła Lewicy Macieja Gduli. Naukowca poruszyła sytuacja jego rodzonej córki, która z dużymi trudnościami przebrnęła przez „W pustyni i w puszczy”, dlatego postanowił ponownie zajrzeć do tej książki. A potem oburzył się na cały kanon i zaapelował o wyrzucenie z niego opowieści o Stasiu i Nel. Na co szybko odpowiedział mu w rozmowie z PAP-em wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski:

Na „W pustyni i w puszczy” wychowały się pokolenia Polaków. Powieść naszego noblisty Henryka Sienkiewicza jest stałym elementem kanonu nie tylko humanistyki, ale również wychowania, kształtowania postaw wśród młodych ludzi. Pan profesor Gdula próbuje za wszelką cenę zaistnieć i coraz to dalej idące postulaty składa w imię rewolucyjnego zacietrzewienia, aby dotychczasowy świat zamienić w perzynę.

Maciej Gdula wykorzystał jednak powyższą wypowiedź jako wzmocnienie swojego argumentu w późniejszym artykule opublikowanym na łamach Krytyki Politycznej. Bo skoro „W pustyni i w puszczy” jest rasistowska i wychowała pokolenia Polaków, to znaczy że właśnie Sienkiewicza należy uznać za głównego winowajcę obecnych w naszym społeczeństwie nietolerancyjnych postaw. I dlatego należy go zakazywać lub ewentualnie przenieść powieść z 1911 roku do omawiania przez licealistów.

Należy tu rozgraniczyć dwie sprawy. Rasizm w „W pustyni i w puszczy” oraz wpływ tej książki na pokolenia Polaków.

Co do tego pierwszego punktu naprawdę nie można mieć wątpliwości. Książka Henryka Sienkiewicza jest pełna rasistowskich stereotypów, przede wszystkim w kreacji postaci Kalego. Pisałem już o tym dokładnie wcześniej, więc po prostu odsyłam do tamtego tekstu. Czy Sienkiewicz był w takich poglądach odosobniony? Oczywiście nie, choć też rozgrzeszanie go z tego powodu mija się z celem. Wyrażane przez obu polityków przekonanie o wielkim wpływie „W pustyni i w puszczy” na miliony Polaków nie jest jednak poparte żadnymi konkretnymi danymi.

Dzisiaj bardziej realnym problemem jest nawet nie to, że o rasizmie w tej książce się nic nie mówi. Mówi się całkiem sporo, czasem również w szkołach. Większym kłopotem jest to, że część kanonu lektur szkolnych jest zbudowana z tytułów pisanych archaicznym językiem i dotyczących oderwanych od rzeczywistości tematów. Interesujących książek, na bazie których można omawiać temat rasizmu nie brakuje, czy naprawdę musimy katować uczniów akurat takimi pisanymi w zacytowany poniżej sposób?

Jutro Kali pochować Fumbę i ściąć dla Fumby i dla Kalego tylu niewolników, ile obaj mają palców u rąk, ale dla bibi i dla pana wielkiego Kali kazać ściąć Faru, syna Mamby, i wengi, wengi innych Samburów, których połapali Wa-himowie.

Omawianie jest tu natomiast słowem-kluczem. I naprawdę nie trzeba wysyłać książek na licealne zesłanie, żeby to osiągnąć.

Zwrócił na to uwagę choćby Tomasz Terlikowski, który sprzeciwił się wyrzucaniu „W pustyni i w puszczy” z kanonu. Ale apeluje o inteligentne podchodzenie do tej powieści w rozmowach z uczniami i własnymi dziećmi. Na co naprawdę nie warto czekać aż osiągną pełnoletniość i będą przygotowywać się do matury. Trudno się z tym głosem dziennikarza nie zgodzić, choć nie wszystkie elementy jego wypowiedzi budzą równie pozytywny odbiór.

REKLAMA

Umniejszanie rasistowskich skłonności Sienkiewicza jako „łagodnego rasizmu” i „ciepłego spojrzenia jak na tamte czasy” to dosyć ohydne pójście na łatwiznę (przeciwko czemu Terlikowski niby sam protestuje). Można czasem odnieść wrażenie, że w dzisiejszych czasach na wszystko patrzy się zero-jedynkowo. Tak jakbyśmy mieli tylko dwie opcje: uznać Henryka Sienkiewicza za geniusza nad geniuszy, który nic złego nigdy nie zrobił albo za rasistę, którego należy zamknąć pod kluczem na wieki wieków.

A przecież najbardziej racjonalna jest inna droga. Udawanie, że książki z dawnych czasów nie propagują żadnych negatywnych postaw jest czymś złym. Ale próba przerobienia ich według współczesnej mentalności też stanowi zakłamywanie historii. O Sienkiewiczu i innych artystach należy dyskutować, lecz lepiej robić to z głową.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA