REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Janda, Seweryn i Zborowski zaszczepieni na COVID-19 przed medykami? Internauci oburzeni postawą celebrytów

Na szczepienie przeciwko COVID-19 oczekuje w Polsce kilkaset tysięcy osób z tzw. grupy największego ryzyka. Kolejka po szczepionkę okazała się jednak nieszczelna: poza ustanowioną przez rząd procedurą ze szczepienia skorzystała część nieuprawnionych do tego celebrytów i polityków. Wśród nich znaleźli się m.in. Krystyna Janda, Wiktor Zborowski i Leszek Miller.

02.01.2021
18:54
janda miller szczepienia wum afera
REKLAMA
REKLAMA

Od paru dni polski Internet żył plotkami na temat ewentualnych nieprawidłowości dotyczących Narodowego Programu Szczepień, a konkretnie — osób, które skorzystały ze szczepionek poza ustanowioną przez rząd kolejnością. Przypomnijmy, że pierwszeństwo w tej kwestii mają pracownicy ochrony zdrowia i Domów Pomocy Społecznej, a drudzy w kolejce czekają seniorzy. Medialne doniesienia o zaszczepieniu grupy celebrytów okazały się prawdziwe — za wiedzą i przyzwoleniem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ze szczepionek poza kolejką skorzystali m.in. Krystyna Janda, Magda Umer, Wiktor Zborowski i Leszek Miller.

Równi i równiejsi?

Doniesienia o grupie 17 osób, które miały poza obowiązującą kolejnością zaszczepić się przeciwko koronawirusowi pojawiły się w mediach już w Sylwestra i Nowy Rok. Początkowo temat potraktowano drugorzędnie, ale gdy ujawniono, że na liście uprzywilejowanych osób znalazły się znane osoby, atmosfera wokół ponadprogramowych szczepień zgęstniała. Na liście zaszczepionych przed medykami osób znaleźli się m.in. Krystyna Janda (oraz jej były mąż i córka: Andrzej i Maria Sewerynowie), Wiktor Zborowski, Krzysztof Materna, Magda Umer i Leszek Miller.

Jaką rolę w aferze odgrywa TVN?

Nieoficjalnie wymieniany jest również były wiceprezes (obecnie nadal członek zarządu) grupy TVN Edward Miszczak oraz jego partnerka, aktorka Anna Cieślak, o czym napisano m.in. na fanpejdżu Zum na WUM prowadzonym przez studentów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (za wiedzą i zgodą jego rektora prof. Zbigniewa Gacionga):

To nie jest tania sensacja. Personel medyczny codziennie naraża życie, a my w bolesny sposób dowiadujemy się, że ideały, z którymi zaczynaliśmy studia, można wyrzucić do kosza, bo ważniejsze niż etyka lekarska jest celebryctwo, niż sprawiedliwość - władza, niż odpowiedzialność - własna wygoda.

— piszą studenci WUM.

Co ciekawe, szybko ustalono, że wspomniany rektor WUM Zbigniew Gaciong zasiada w radzie Fundacji TVN:

Zastanawialiśmy się czemu temat szczepień poza kolejką został tak łagodnie i oględnie potraktowany w noworocznych Faktach TVN, szczególnie że temat wydaje nam się bulwersujący. Dziwi nas, że żaden z dziennikarzy nie dotarł do tego, że co najmniej jedno nazwisko na liście 18 z WUMu jest również bardzo ściśle związane ze wspomnianą stacją oraz że nigdzie nie padło, iż JM prof. Zbigniew Gaciong jest wiceprzewodniczącym Rady Fundacji TVN…

— czytamy na fanpejdżu ZUM na WUM.

Internauci oburzeni. Celebryci nową „nadzwyczajną kastą”?

W świetle ujawnionych faktów, sprawa spotkała się z żywymi reakcjami społeczeństwa. I choć pojawiają się głosy, że te kontrowersje tylko przyczynią się do promocji szczepień wśród Polaków — w końcu jeśli szczepionka na COVID-19 jest produktem tak pożądanym, że celebryci są gotowi zdobyć go niemal za wszelką cenę, to być może wpłynie to bardziej pozytywny społeczny odbiór szczepionek (część internautów twierdzi wręcz, że to „zaplanowana akcja propagandowa” mająca promować szczepionki), to nie brakuje również ostrych komentarzy: zdaniem internautów taka postawa celebrytów jest pogwałceniem podstawowych zasad uczciwości i wyrazem braku szacunku nie tylko względem „zwykłych” Polaków, ale przede wszystkim pracowników systemu ochrony zdrowia:

Umer: Nie prosiłam nikogo o zaszczepienie. To mnie o to poproszono

A jak komentują sprawę sami zainteresowani? Cóż, o ile już w ogóle skłonni są do komentarza, to niestety wpisują się one w konwencję „sorry not sorry”:

Myślałam, że jest specjalna pula szczepień dla aktorów

— mówiła dziś na antenie TVN24 Maria Seweryn, aktorka i córka Krystyna Jandy i Andrzeja Seweryna.

Jeszcze bardziej niedorzecznie brzmią wyjaśnienia złożone dziś na Facebooku przez Magdę Umer:

Nie prosiłam nikogo o zaszczepienie się przeciwko Covid19. To mnie poproszono o to, w ramach akcji popularyzowania, namawiania do szczepień.

— czytamy w opublikowanym przez nią w sobotę wpisie.

Przecież cały czas środki masowego przekazu, a nawet Kościół, nawołują niezdecydowanych i utyskują na zbyt małą liczbę chętnych, potrzebnych do zwycięstwa z pandemią w naszym kraju. Tłumaczono nam, że godząc się stajemy się ambasadorami szlachetnej akcji.

— tłumaczy artystka.

Zgodziłam się myśląc że czynię dobro, a okazało się że jest to rozumiane odwrotnie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale w dalszym ciągu mam nadzieję ,że nie zrobiłam niczego złego.

— puentuje Umer.

Do sprawy odniósł się także aktor Wiktor Zborowski, który również przyjął szczepionkę poza kolejnością:

Zadzwoniła do mnie Krysia Janda i powiedziała, że jest w kontakcie z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym i chcą seniorów z teatrów Kryśki zaszczepić przeciwko COVID-19, w terminie: druga połowa stycznia. I zapytała, czy ja się na to zgadzam. Ja powiedziałem, że oczywiście

— tłumaczy aktor w rozmowie z TVN24.

I nagle 29 grudnia dostaję wiadomość z koordynacji z teatru, czy mogę się szczepić jutro, bo jest taka sytuacja, że ileś tam set dawek szczepionki jest - która w ciągu dwóch dni traci swoją przydatność, termin ważności - i chcą to wykorzystać, i czy możemy się zaszczepić. Powiedziałem, że możemy

— wyjaśnia Zborowski.

Miała być potrzebna i mądra akcja, a wyszło koszmarnie. (...) Ja nie czułem, że się gdzieś wpycham czy sobie coś załatwiam.

— dodaje w rozmowie z Polsat News.

REKLAMA

*Zdjęcie główne: YouTube/Plejada

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA