REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Komiksy

„Złoty menhir” nie jest jak inne komiksy o Asteriksie

Żadna europejska seria komiksowa nie osiągnęła tak olbrzymiej globalnej popularności co „Asteriks”. W ostatnich latach jej pisanie przejęli nowi twórcy, ale wydawnictwo Egmont przygotowało na koniec roku niespodziankę dla fanów małego Gala. Wydany właśnie „Złoty Menhir” to odnaleziona po latach historia autorstwa oryginalnych twórców cyklu.

24.11.2020
14:49
asteriks komiksy
REKLAMA
REKLAMA

Rene Goscinny i Albert Uderzo to prawdziwe ikony światowej sztuki komiksowej. Autorzy albumów o Asteriksie, Obeliksie i wiosce niezwyciężonych Galów stworzyli razem 24 tomy, aż do niespodziewanej śmierci scenarzysty w 1977 roku. Następnie przez ponad 30 lat Uderzo tworzył kolejne komiksy samodzielnie, następnie sprzedał prawa do serii wydawnictwu Hachette, które z czasem postanowiło wznowić ją z udziałem nowych twórców. Sam Albert Uderzo zmarł w marcu bieżącego roku.

Kultowy rysownik przed śmiercią zainicjował jednak projekt związany z restauracją „Złotego Menhira” i podarowaniem go czytelnikom w zupełnie nowej formie. Mamy tutaj bowiem do czynienia z tytułem, który pierwotnie ujrzał światło dzienne w 1967 roku. Dzisiaj może się to wydawać niecodziennym eksperymentem, ale popularność „Asteriksa” była wtedy tak olbrzymia (nakład po raz pierwszy przekroczył milion egzemplarzy), że postanowiono wydać osobną historię Goscinny'ego i Uderzo w formie płyty gramofonowej wraz z książką ilustrowaną.

Fabuła albumu „Złoty Menhir” toczy się wokół postaci Kakofoniksa, który pragnie wziąć udział w konkursie na najlepszego galijskiego barda.

Każdy fan komiksów o dzielnych Galach wie, że ich wioska słynie nie tylko magicznego napoju, ale też absolutnie tragicznych umiejętności wokalnych lokalnego grajka. Kakofoniks jest natomiast święcie przekonany, że jego dotychczasowe porażki wynikają z braku odpowiedniej publiki. A walka o statuetkę Złotego Menhira ma mu ją zapewnić. Asteriks zdaje sobie sprawę, że występ przed słuchaczami złożonymi z chętnych do bitki Galów grozi poważnymi obrażeniami i dlatego zobowiązuje się do towarzyszenia koledze. A skuszony wizją rozróby Obeliks dołącza do nich niedługo później.

Historia opowiedziana w „Złotym Menhirze” nie należy do szczególnie skomplikowanych czy nawet obszernych, co jest wynikiem ograniczonej pojemności płyt gramofonowych. Jak łatwo się domyślić, z czasem w całą sprawę wmieszają się też Rzymianie mieszkający w pobliskim obozie Delirium, a cała przygoda kończy się dla naszych bohaterów jak najbardziej pozytywnie. Pewna schematyczność zawsze towarzyszyła opowieściom o Asteriksie, więc tę słabość da się jeszcze wybaczyć.

Niestety, „Złoty Menhir” zawiera też niewiele innych elementów wyróżniających komiksy z serii „Asteriks” z tłumu.

Chodzi przede wszystkim o wybitny humor Rene Goscinny'ego, który w doskonały sposób potrafił bawić się narodowymi stereotypami, grami słownymi i slapstickowymi gagami. W „Złotym Menhirze” znajdziemy też kilka podobnych przykładów (dodatkowo podkreślonych przekładem autorstwa Marka Puszczewicza), ale w porównaniu do zwyczajowego komiksu z cyklu będzie to zaledwie niezadowalająca żadnego fana garstka słownych żartów.

  • Czytaj także: W zeszłym roku Asteriks świętował 60. urodziny nowym komiksem pt. „Córka Wercyngetoryksa”. Jego recenzję znajdziecie TUTAJ.

Również od strony wizualnej „Złoty Menhir” stanowi siłą rzeczy pewien krok w tył. Oglądanie odrestaurowanych i pokolorowanych na nowo ilustracji Alberta Uderzo potrafi przynieść sporo satysfakcji, ale raczej w oderwaniu od opisywanej historii. Obie części współgrają niestety gorzej niż w klasycznych albumach francuskiego duetu. Wydany właśnie tom prezentuje się pod tym względem nawet słabiej niż inne dzieło podobnego typu, czyli bazujące na klasycznym filmie animowanym „Dwanaście prac Asteriksa”. Przede wszystkim z uwagi na dosyć niewielką liczbę ilustracji. Niektóre z nich oczywiście są w stanie pobudzić ekscytację związaną z czytaniem komiksów o małym Galu (świetna jest choćby krótka potyczka między Asteriksem i Obeliksem a legionem rzymskim stacjonującym w obozie), lecz mówimy tutaj o pojedynczych panelach.

„Złoty Menhir” to cenny dodatek dla każdego kolekcjonera i zapalonego fana, ale warto być świadomym, co się kupuję.

Potrafię sobie bowiem wyobrazić osoby, które kupią dziecku nowy tom na Gwiazdkę bez dokładnego oglądu całości. Bo prostu w przekonaniu, że nabywając „Asteriksa” trudno popełnić błąd. Rzecz w tym, że czytelnik spodziewający się klasycznego komiksu finalnie może poczuć się zawiedziony zawartością „Złotego Menhira”. Wydany przez Egmont zeszyt jest dosyć cienki i nie zawiera wielu materiałów dotyczących powstawania oryginalnej płyty w 1967 roku (inaczej niż fenomenalne jubileuszowe wydanie „Przygód Gala Asteriksa”).

REKLAMA

Dlatego dosyć ostrożnie polecam zakup nowej-starej książki Goscinny'ego i Uderzo. Najwięksi fani na pewno będą zadowoleni, ale bardziej okazjonalnym czytelnikom „Asteriksa” polecałbym bardziej któryś z komiksów przygotowanych przez Jeana-Yvesa Ferriego i Didiera Conrada. Artykuł o kulisach przejęciu przez nich schedy po Uderzo i wizji na przyszłość cyklu znajdziecie TUTAJ.

„Złoty Menhir” jest już dostępny w internetowym sklepie wydawnictwa Egmont.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA