REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. VOD

A co, jeśli dobre czasy są już za nami? „Dystans społeczny” Netfliksa stawia kilka ważnych pytań na czas pandemii

Antologia Netfliksa „Dystans społeczny” jest trochę jak biografia Marka Zuckerberga — prędzej, czy później po prostu musiała powstać. Choć momentami serial jest mocno schematyczny, to stawia kilka ważnych pytań, nad którymi w czasie pandemii warto się pochylić.

19.10.2020
16:08
netflix dystans spoleczny serial pandemia recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Od 15 października na Netflix Polska możemy obejrzeć składającą się z ośmiu odcinków miniantologię pt. „Dystans społeczny”. Jak sugeruje jej tytuł, poszczególne odcinki zostały poświęcone tego, w jaki sposób przeżywamy społeczną izolację i inne wyzwania, które narzuciła na nas pandemia COVID-19. 

W tych ośmiu niby-lustrach możemy się przejrzeć i poszukać nie tylko zrozumienia (zaskakujące, jak wiele „pandemicznych problemów” to wspólne doświadczenie milionów ludzi na całym świecie), ale i zadać sobie kilka ważnych pytań.

Pandemia jako rodzaj społecznego testu

O tym, że pandemia koronawirusa to test dla nas wszystkich, chyba nie trzeba nikogo przekonywać: w dużej mierze to od naszej odpowiedzialności, solidarności i empatii zależy przebieg epidemii. „Dystans społeczny” pokazuje, że to nie tylko kwestia mycia rąk, noszenia maseczek, czy wspomnianego w tytule dystansu. To również umiejętność towarzyszenia (często na odległość) sobie nawzajem, wspierania najsłabszych, a nierzadko przeformułowania dotychczasowego stylu życia i zmiany priorytetów.

Każdy odcinek antologii trwa ok. 20 minut i poświęcony jest innej historii. Twórcy pokazują sposób (nie)radzenia sobie z pandemią z perspektywy ośmiu różnych osób. I tak, cykl otwiera historia mężczyzny, który w samotności musi sobie emocjonalnie poradzić z rozstaniem z dziewczyną. Fakt, że bohater walczy o utrzymanie trzeźwości wcale tu nie pomaga — a zdalne spotkania grupy Anonimowych Alkoholików są w zasadzie jedyną opcją, by podzielić się z kimś swoimi obawami. 

Zbyt intensywna bliskość bardziej toksyczna, niż samotność

W kolejnych odcinkach twórcy pokazują także złożoną sytuację par i rodzin. Okazuje się, że przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu to poważny test dla związku. O ile wśród singli dobijająca jest samotność, o tyle zbyt duża dawka bliskości również bywa niebezpieczna. Do tego dochodzą problemy rodziców: jak wytłumaczyć kilkulatkowi, że nie powinien przytulać się do zakażonej koronawirusem matki? Albo jak w dobie pandemii pogodzić samotne rodzicielstwo z pracą zawodową? 

Stypa na Zoomie

Tu z pomocą przychodzą oczywiście nowe technologie: oprogramowanie smart domu można wykorzystać do wyproszenia z naszych progów niechcianego gościa, przez FaceTime utrzymywać kontakt z przyjaciółmi, a nawet zorganizować na Zoomie rodzinną stypę. Problem w tym, że najlepsza nawet „proteza” społecznego kontaktu nie jest w stanie zastąpić spotkania twarzą w twarz: dotyku, przytulenia, czy zwykłego wspólnego pomilczenia przy kubku herbaty.

Dobre czasy są już za nami?

Choć w „Dystansie społecznym” jest również miejsce na humor, to przesłanie płynące z serialu nie napawa optymizmem. Premiera tytułu zbiegła się w czasie z tzw. drugą falą pandemii COVID-19, kiedy po chwilowej, wakacyjnej odwilży, niemal cały świat na nowo zaczął się zmagać z rosnącą liczbą zakażeń.

Pokazane w cyklu problemy są więc (albo za chwilę będą) również i naszym, widzów, udziałem. Jeden z odcinków nosi tytuł „Fakt, dołujące czasy”. I taka jest również główna myśl serii: to naprawdę nie są przelewki. Sytuacja jest trudna, a może być jeszcze gorzej. W tym smutnym obrazku pewnym światełkiem w tunelu jest to, że nawet w tak ciężkich momentach możemy się wspierać, a pewne rzeczy pozostają niezmienne: ludzie rodzą się i umierają (nie tylko na koronawirusa), chcą kochać i być kochani, realizować się w pracy i snuć plany na przyszłość, na „po pandemii”.

Tylko czy w ogóle jeszcze takich czasów dożyjemy…?               

Wątek George’a Floyda: trochę na siłę, ale za to bardzo ciekawy

Twórcy postanowili również poruszyć wątek śmierci George’a Floyda, którym kilkanaście tygodni temu żyły nie tylko Stany Zjednoczone, ale również cały świat. I choć próba dołączenia tego wątku do antologii wygląda dość sztucznie i niezgrabnie (tak jak by ktoś w pewnym momencie ktoś arbitralnie uznał „nie wiem jak, ale macie nakręcić odcinek poświęcony Floydowi i ruchowi Black Lives Matter”), to już sposób, w jaki została pokazana, jest bardzo ciekawy.

Najbardziej rozwija go odcinek poświęcony młodemu czarnoskóremu chłopakowi, który w pandemii dorabia sobie jako asystent przy organizacji eventów. Jego szef (również Afroamerykanin) w pewnym momencie dosyć dobitnie wyraża swoją opinię o tłumach protestujących na ulicach po zabójstwie George’a Floyda.

Chłopak staje przed trudnym zadaniem: wejść z przełożonym w dyskusję (a tym samym narazić się na utratę pracy) i wyrazić swoje odmienne zdanie, czy przytaknąć dla świętego spokoju? Rozstrzygnięcia tego dylematu wam nie zdradzę, ale sam dialog dwóch ciemnoskórych bohaterów na temat tego, co wydarzyło się pod koniec maja w Minneapolis zdecydowanie wart jest uwagi.

REKLAMA

Zresztą jak cała seria „Dystans społeczny”: momentami mocno schematyczna, przewidywalna i wtórna, ale i na swój sposób piękna: może dlatego, że tak bardzo aktualna.

Wszystkie odcinki serialu obejrzycie na Netfliksie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA