Dotarła do nas właśnie smutna wiadomość. Eddie Van Halen, czyli gitarzysta i współzałożyciel zespołu Van Halen, odszedł w wieku 65 lat. Muzyka pokonał rak.
Dotarły do nas właśnie wieści, że odszedł właśni Eddie Van Halen. Muzyk, którego mój redakcyjny kolega Przemek Dobrzyński umieścił w swoim spisie 10 najlepszych wirtuozów i wymiataczy gitarowych w historii, na świat przyszedł 26 stycznia 1955 r. w Nijmegen. W chwili śmierci miał 65 lat.
Eddie Van Halen zmarł na raka
Informację o odejściu muzyka, który był współzałożycielem zespołu Van Halen, podał serwis TMZ.com. Gitarzysta już od dekady czasu walczył z rakiem krtani i w wyniku choroby zmarł dzisiaj w szpitalu Świętego Jana w Santa Monica.
W ostatnich 72 godzinach życia stan Eddiego Van Halena znacznie się pogorszył, a rak miał przerzuty na mózg oraz inne organy. W ostatnich chwilach towarzyszyli mu żona Janie, syn Wolfgang i brat Alex, grający z nim razem w kapeli na perkusji.
Nic nie wskazuje na to, by ze śmiercią gitarzysty Eddiego Van Halena miał cokolwiek wspólnego koronawirus SARS-CoV-2 wywołujący chorobę Covid-19.
Przed śmiercią Eddie Van Halen żywił przekonanie, iż raka nabawił się ze względu na swój nawyk trzymania w ustach metalowej kostki od gitary. Eksperci w to jednak powątpiewają — tym bardziej że przez lata gitarzysta był palaczem.
W ostatnich latach życia, pomimo postępującej choroby, Eddie Van Halen towarzyszył swojemu synowi Wolfgangowi, który w 2006 r. został gitarzystą zespołu Van Halen, na koncertach i w salach prób. Śledził jego karierę aż do samego końca.
Historia zespołu Van Halen sięga przy tym początku lat 70. ubiegłego wieku.
Eddie z Aleksem założyli swój zespół w Pasadenie wraz z Markiem Stone’em, a od 1974 r. braciom towarzyszyli Michael Anthony na basie i David Lee Roth na wokalu. Ich pierwszy album „Van Halen” wydany został w 1978 r. i mężczyźni z miejsca trafili na listy przebojów.
Do hitów zespołu zaliczają się takie utwory jak „Jump”, „Runnin’ with the Devil” i „Unchained” i to między innymi dzięki nim Van Halen zdobył rozgłos. Eddie z kolei zyskał sławę za sprawą solówki do kawałka Michaela Jacksona o tytule „Beat It”.
Teksty, które musisz przeczytać:
Boseman, Connery, Van Halen, Demarczyk, Pszoniak… Te wielkie gwiazdy pożegnaliśmy w 2020 roku
Chadwick Boseman i Sean Connery, a na naszym rodzimym podwórku — Ewa Demarczyk i Wojciech Pszoniak: to tylko część smutnej listy gwiazd, które odeszły w 2020 roku. Zanim przywitamy Nowy Rok, wspomnijmy je chociaż przez chwilę.
https://youtu.be/L9r-NxuYszg
kurde będzie go brakować :( nie ma drugiego takiego
https://youtu.be/cJunCsrhJjg
Tu jest Mistrz!!
Taaaaka postac i tylko pare zdan…
Miszcz szmiry. Dwa “przeboje” wątpliwej jakości i solówka w “hiciorze” pedofila… Zajebiste osiągnięcia… I niektórzy twierdzą że był “bogiem” gitary….buahahahahahahaha….zespół na poziomie kiss, motley crue, def leppard… Bogiem to jest Lemmy a nie jakiś edi sredi fan srejlen…
Od kilku dni panuje jakaś niczym nie usprawiedliwiona histeria na punkcie tego pana. Wczoraj przeczytałem że gdyby nie ten pan to nie byłoby większości “dobrej” muzyki? Zapytałem jakich konkretnie wykonawców inspirował ten pan, odpowiedzi brak.
Idź się lecz.