REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Tajni i fajni” nie przełamią mody na podążanie za Pixarem. Ale to udana komedia szpiegowska - recenzja

Pełnometrażowe filmy animowane od lat wpisują się w schemat kina familijnego, które wciąga i bawi nie tylko dzieci, ale też ich rodziców. Debiutujący właśnie w polskich kinach „Tajni i fajni” w żadnym wypadku nie zrywają z tą tradycją, ale mają swoje mocne strony. Co dokładnie się udało, a co można by poprawić w tej szpiegowskiej komedii?

13.01.2020
18:45
tajni i fajni recenzja
REKLAMA
REKLAMA

W ostatnim dziesięcioleciu najciekawsze produkcje animowane debiutowały raczej w telewizji i na platformach streamingowych, a nie jako pełnometrażowe produkcje filmowe. To w dużej mierze wynik dominacji studia Disney/Pixar, którego liczne sukcesy ustaliły jeden wyraźny kanon tego typu dzieł. Pozostałe studia filmowe się do tego schematu w dużej mierze dostosowały.

„Tajni i fajni” nie wyróżniają się jakoś przesadnie pod tym względem. To dosyć typowa animacja skierowana głównie do dzieci, ale zawierająca również wystarczająco dużo motywów i żartów dla dojrzałego widza, żeby ich rodzice nie nudzi się podczas seansu. Co nie znaczy, że debiutancka produkcja duetu Nick Bruno i Troy Quane nie zasługuje na obejrzenie. Sprawa jest... nieco bardziej skomplikowana.

Tajni i fajni - recenzja:

Animacja Blue Sky Studio (odpowiedzialnych za serie „Epoka lodowcowa” i „Rio”) może się pochwalić nie jednym a dwoma głównymi bohaterami. Jako pierwszego poznajemy Waltera Becketta. Chłopak od najmłodszych lat zajmuje się przygotowywaniem rozmaitych gadżetów, którymi chce pomóc swojej mamie w pracy policjantki. Robi szybką karierę i ostatecznie trafia w szeregi agencji wywiadowczej H.T.U.V., ale upiera się, żeby wszystkie konflikty załatwiać w sposób pokojowy, co prowokuje innych pracowników do nazywania go dziwakiem.

Po przeciwnej stronie spektrum popularności znajduje się zawsze elegancki i niezwykle skuteczny superszpieg Lance Sterling. Mężczyzna jest znany z wykorzystywania ostrych metod i pracy solo. Podczas najnowszej misji dostaje zadanie odzyskania prototypu śmiercionośnego drona, ale niespodziewanie ponosi porażkę. W dodatku zostaje wrobiony w rzekomą kradzież maszyny i musi uciekać przed agentami działu wewnętrznego. Wtedy przypomina sobie o Walterze, który rzekomo wynalazł sposób na idealny kamuflaż.

Oczywiście, to dopiero początek szaleństwa. W wyniku wypadku Lance zostaje bowiem zamieniony... w gołębia.

Zwierzęcy bohaterowie byli wykorzystywani wielokrotnie przez Blue Sky Studio, ale na szczęście w najnowszej produkcji postanowiono zrezygnować z oklepanego motywu zwierząt naśladujących ludzi i rozumiejących naszą mowę. Lance zdobywa co prawda swoje własne stado, ale to wciąż zwyczajne gołębie. Ich zachowania zostają oczywiście poddane dużej hiperboli, ale pozostają względnie ugruntowane w rzeczywistości.

Cała opowieść zostaje zresztą oparta na dosyć prostym, ale mimo wszystko prawdziwym dylemacie każdej agencji siłowej działającej na świecie. Czy ogień naprawdę należy zwalczać ogniem? Lance i Walter stoją tutaj po przeciwnych stronach barykady, ale obaj mają swoje powody, dlaczego przyjmują dosyć skrajne nastawienie do problemu. Również motywacje antagonisty mają sens i zostają wystarczająco wyjaśnione w trakcie filmu, choć też nie oczekujcie nie wiadomo czego.

tajni i fajni recenzja class="wp-image-364134"

„Tajni i fajni” to pod każdym względem produkcja komediowa. Elementy dramatyczne są tutaj obecne, ale koniec końców zawsze muszą ustąpić lżejszym tonom i mniej lub bardziej udanym żartom. Produkcja nie jest też w stanie równie dobrze co Pixar mieszać humoru dla dzieci i dorosłych. Wyraźnie widać, które dowcipy zostały skierowane do jakiej grupy. Takim scenom jak wzorowana na filmach o Jamesie Bondzie czołówka wyraźnie brakuje elementów, które mogłyby złapać uwagę młodszych widzów, a skoro pojawiające się tu i ówdzie żarty o niższych lotach mają zdecydowanie dziecięcą estetykę.

REKLAMA

Co nie zmienia faktu, że „Tajnych i fajnych” przez większość czasu ogląda się raczej bezproblemowo. Sceny akcji są intensywne i pomysłowe, a zwroty akcji zostają poprzedzone odpowiednimi momentami wyciszenia i budowania relacji między bohaterami. W oryginalnej wersji językowej w główne role wcielili się Will Smith oraz Tom Holland, ale w Polsce będziecie w stanie obejrzeć tylko wersję dubbingową. Waldemar Barwiński i Jakub Jankiewicz radzą sobie jednak wystarczająco dobrze, żeby nie jakoś wybitnie żałować niemożności wysłuchania hollywoodzkich gwiazd.

Film „Tajni i fajni” jest już dostępny w kinach w całej Polsce.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA