REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Czy Kościół potrzebuje Lenny'ego Belardo? „Nowy papież” debiutuje dziś na HBO GO

Na HBO GO zadebiutuje dziś serial „Nowy papież”. Jak wygląda kontynuacja „Młodego papieża”, reżyserowana przez Paolo Sorrentino?

10.01.2020
19:40
nowy papież premiera recenzja
REKLAMA
REKLAMA

„Nowy papież” kontynuuje historię rozpoczętą w serialu „Młody papież”, mówiąc nadal o największych problemach współczesnego Kościoła katolickiego. Podobnie jak w poprzedniej serii, szokuje i uderza widza obrazami pełnymi przepychu i bogactwa. Kościół w obiektywie Sorrentino nie zważa na umiar, nie jest skromny. Jest instytucją o bardzo zawiłej strukturze, która już od dawna nie funkcjonuje tak, jak powinna. Watykan przypomina królewski dwór, którego mieszkańcy zajmują się knuciem i intrygami. Ułatwia im to kilkumiesięczne bezkrólewie - papież Pius XIII (Jude Law) zapada w śpiączkę.

Po licznych perturbacjach, na tronie Piotrowym w końcu zasiada jego następca - Jan Paweł III (John Malkovich).

Granemu przez Johna Malkovicha nowemu papieżowi brakuje może nieco stanowczości, arogancji i zawadiackości Piusa XIII, kontrastujących z jego konserwatywnymi poglądami. Malkovich jest świetny, ale ten serial opierał się do tej pory mocno na silnym charakterze postaci granej przez Law. Może ten brak jest celowo podkreślany, byśmy, tak jak wierni zgromadzeni pod oknem miejsca, w którym leży pogrążony w śpiączce Pius XIII, niecierpliwie oczekiwali jego przebudzenia.

 class="wp-image-363645"

Paolo Sorrentino serwuje w „Nowym papieżu” charakterystyczny dla swojego stylu zestaw kiczu, humoru, przesady i obsceniczności.

Dużo tu wyuzdania i innych bezeceństw, podobnie jak w poprzednim zresztą sezonie. Nad łóżkiem pogrążonego w śpiączce Lenny'ego Belardo góruje świecący czerwony krzyż. Wszystkiego jest tu za dużo, także pychy ze strony kościelnych monarchów (tu kłania się przebiegły kardynał Voiello, który mówi, że uwielbia rozkazywać, to całe jego życie). Humor Sorrentino w zbyt dużych dawkach jest czasem trudny do strawienia i zwyczajnie niepotrzebny - sceny z audiencjami Sharon Stone i Marilyna Mansona są zabawne, ale nie widzę sensu w umieszczaniu ich w fabule. Może to po prostu jeden z wielu ozdobników, w których lubuje się reżyser. Lubi on też smaczki i odwołania - Voiello nadal kibicuje Napoli, podobnie jak sam reżyser. Wyłapywanie tych nawiązań to całkiem niezła zabawa.

 class="wp-image-363648"

Podczas festiwalu w Wenecji widzom zostały zaprezentowane dwa odcinki serialu - drugi i siódmy. Taki wybór zupełnie mnie nie dziwi, bo to dwa jak na razie najlepsze (widziałam 7 odcinków) i kluczowe dla całej fabuły epizody. Pomiędzy nimi zdarzają się dłużyzny i wątki, które niewiele wnoszą do głównej historii. Oraz takie, którym można było poświęcić więcej czasu, np. wątek Sofii (Cécile de France), jednej z nielicznych silnych postaci kobiecych w tym serialu.

REKLAMA

Serial Sorrentino nadal potrafi szokować i zmusić do refleksji nad stanem Kościoła katolickiego. I jego problemami, tymi wewnętrznymi (rozprawienie się z tematem pedofilii księży), jak i zewnętrznymi (spadek liczby wiernych, kwestie płacenia podatków przez Watykan). To niezmiernie trudny czas dla instytucji, co Sorrentino podkreśla nad każdym kroku. Nad tym wszystkim wisi widmo pogrążonego w śpiączce papieża Piusa, twardej ręki, której Kościół potrzebuje teraz jeszcze bardziej, niż do tej pory.

Pierwsze dwa odcinki serialu pojawią się dziś wieczorem na HBO GO (odpowiednio o 22:00 i 23:00).

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA