REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD
  4. Netflix /

W filmie „6 Underground” Michael Bay przechodzi samego siebie – recenzujemy nowe widowisko Netfliksa na dopalaczach

Wiem jedno, jeśli zamierzacie obejrzeć ten film na smartfonie, to coś jest z wami nie tak. Netflix dał Michaelowi Bayowi pełną wolność, dlatego „6 Undeground” to jeden z najbardziej zwariowanych i absurdalnie widowiskowych filmów akcji w dorobku wielbiącego zniszczenie reżysera.

13.12.2019
21:29
6 Underground Ryan Reynolds Netflix
REKLAMA
REKLAMA

Od samego początku byłem szczerze zdziwiony, że Michael Bay zechciał zrobić film dla platformy Netflix. Jeśli znacie jego twórczość, to wiecie, że reżyser znany z takich dzieł jak „Armageddon” czy „Transformers” lubuje się w ekranowej rozwałce. Niczym trzynastoletni domorosły pirotechnik uwielbia jak wszystko wokół wybucha, a ludzi widzi najchętniej gdy do siebie strzelają bądź ścigają się szybkimi, drogimi samochodami. Małe ekrany smartfonów czy laptopów nie są w stanie pomieścić orgii destrukcji Baya.

To jeden z nielicznych reżyserów, którego filmy, o ile ktoś lubi tego typu rozrywkę, stworzone są tylko i wyłącznie na duży ekran. Fabuły w nich właściwie nie ma, aktorstwo jest przeważnie marne, więc bardzo dużo tracimy, gdy nie jesteśmy w stanie w pełni podziwiać pełnych rozmachu sekwencji akcji, którymi dyryguje Michael Bay z reżyserskiego fotela. Netflix musiał przekonać go wolnością „artystyczną” oraz niemałym budżetem wynoszącym 150 mln dol. (czyli, co ciekawe, film jest tańszy od „Irlandczyka” Martina Scorsese).

W przeciwieństwie do filmu Scorsese w „6 Underground” widać na co poszły te pieniądze.

Produkcja Baya startuje z wysokiego C i już w pierwszych 15 minutach przyjdzie nam zobaczyć szaleńczy pościg samochodowy rozgrywający się na ulicach Florencji. Dzieje się tu tyle, że trudno złapać oddech. Tempo jest zawrotne, trupy fruwają po ulicach, krew leje sie na wszystkie strony, samochody wybuchają wpadając na uliczne stragany jakby wszędzie porozkładane były fajerwerki. Nie zabrakło też zakonnic, różowych gumowych kaczek, seksownej kobiety w czerwonej sukni na vespie i przelatujacych gołębii (jak rozumiem na zasadzie mrugnięcia okiem w stronę filmów Johna Woo).

Michael Bay, choć już nie młodzieniaszek, nadal mentalnie pozostał pryszczatym nastolatkiem, który dostaje dużo drogich zabawek i z umiłowaniem je niszczy. Niestety jako filmowiec też w większości przypomina nieokrzesanego nastolatka, bowiem „6 Underground” to jego bodaj najbardziej chaotyczny i szalony/rozedrgany film. Sami zdecydujcie, czy to dobrze, czy źle.

6 Underground Netflix recenzja

Sekwencje akcji zmontowane są z prędkością karabinu maszynowego, podobnie jak montaż co drugiej sceny, nawet tej, której ludzie po prostu ze sobą rozmawiają. Choć to akurat rzadkość u Baya. Gdzieś pomiędzy scenami pościgów, strzelanin i wybuchów reżyser powtykał masę niewybrednych żartów o zabarwieniu seksistowskim bądź homofobicznym, nie zabrakło też humoru gore czy schizofrenicznych zmian tonalnych od quasi-pastiszu po podniosłe pseudo-dramaty.

Kakofonia zniszczeń w „6 Underground”, choć strasznie niedbała i w dość męczącej oraz przestrzelonej rytmice, spełnia jednak swoją rolę eskapistycznej rozrywki na wysokich obrotach.

6 Underground Netflix film

Czego tu nie ma – od wspomnianych wcześniej wybuchów, pościgów i strzelanin po widowiskowe sekwencje parkourowe na dachu katedry we Włoszech bądź na ogromnych żurawiach i rusztowaniach w Chinach. Jeśli potrzebne jest wam takie oto mocne znieczulenie od rzeczywistości, bez oglądania się na to, czy formalnie spełnia to jakiekolwiek wymogi, to Michael Bay służy i dostarcza głośny, wyszczekany Bayhem. Przyznam, że jest w tym wszystkim pewna dojmująca szczerość. „6 Undergound” jest tym, co obiecuje zarówno nazwisko reżysera jak i przynależność gatunkowa.

Bay spełnia swą obietnicę w 100 procentach. Chcecie zobaczyć rozwałkę, masę wybuchów i pościgów? Proszę bardzo. Reżyser podkręcił tempo do maksimum. Nie wiem, czy nazwałbym „6 Undergound” pełnoprawnym kinem. To bardziej swego rodzaju kinetyczne doświadczenie, wizualna guma do żucia z dodatkiem Red Bulla (którego zresztą uroczo żenujący product placement możemy zobaczyć na początku). Wszystko jest w nim podniesione do n-tej potęgi.

Widowisko jest większe niż życie, przemoc nadmiernie wulgarna. Bay nie widzi półśrodków i jak już coś robi, to na pełnym gazie.

Obecność Ryana Reynoldsa i scenarzystów „Deadpoola” dodaje trochę humoru specyficznego dla ostatnich filmów z aktorem, co pewnie znajdzie licznych fanów, aczkolwiek ja zaczynam mieć wrażenie, że on ciągle gra wariację Wade’a Wilsona.

REKLAMA
6 Underground Ryan Reynolds Netflix film

Po seansie „6 Underground” czuję się, jakbym wypił całe wiadro jakiegoś energy drinka. Czuję się nabuzowany, wiem że to było złe i niezdrowe, ale jednak obok niesmaku i pustki zostaje też jakieś dziwne uczucie katharsis. To absolutnie nie jest film dla każdego, ale jeśli macie odpowiednie warunki (duży telewizor i dobre głośniki) i czujecie potrzebę przebodźcowania, to możecie spróbować zagłębić się w świecie Bayhemu na bite dwie godziny i istnieje spora szansa, że będziecie się na tym nieźle bawić. To naprawdę najbardziej zwariowany i zawadiacki film w karierze Baya, aczkolwiek w żadnym razie nie najlepszy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA