REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

The Hoff is Back! David Hasselhoff i jego piosenki, które zmieniły świat

Gdzieś pomiędzy Bobem Dylanem i Johnnym Cashem oraz Michaelem Jacksonem i Davidem Bowiem jest On. Na dźwięk Jego głosu mieszkańcy Niemiec i Austrii mają ciarki na plecach. Tamtejsze kobiety w każdym wieku tracą głowę, a mężczyźni chcą być tacy jak On. Któż taki? Proste. David Hasselhoff.

26.09.2019
16:01
David Hasselhoff piosenki best of
REKLAMA
REKLAMA

Dziękujemy, że wpadłeś do nas poczytać o muzyce, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.

Całkiem niedawno aktor, muzyk, aktywista, człowiek-ikona lat 80. i 90. zaprezentował swój najnowszy singiel grzmiący Open Your Eyes. Zapowiada on jego najnowszy album pod tym samym tytułem. I przy okazji jest coverem kawałka glam rockowej grupy Lords of New Church z 1982 roku.

Hasselhoff przestrzega w nim przed kłamstwami płynącymi z mediów, odnosi się krytycznie do ludzi zapatrzonych w ekrany, świata w konflikcie, bez wartości innych niż pieniądze. I wiecie co? Gdy The Hoff mi coś takiego śpiewa, to ja czuję, że sprawa robi się naprawdę poważna. Politycy mają swoje za uszami, im rzadko wierzę. Naukowcy bądź przedstawiciele ważnych organizacji zawsze mają za sobą jakieś agendy. Ale gdy Michael Knight czy też Mitch Buchannon wzywa do mobilizacji oznacza to, że czas najwyższy wziąć się w garść.

Tym bardziej, że to nie pierwszy raz, gdy David Hasselhoff za pomocą muzyki próbuje zmienić świat.

Jego umiejętności aktorskie są niepodważalne, status legendy Hollywood absolutnie oczywisty, natomiast jego kariera wokalna to zupełnie inny poziom.

David Hasselhoff siłą swoich piosenek przyczynił się do upadku muru berlińskiego (no, prawie). Jego piosenka Looking for Freedom to tamtejszy symbol końca zimnej wojny. Była dla Niemców niemalże tym, czym dla nas Mury Kaczmarskiego. Wielu uważa po dziś dzień, że to za jej pomocą The Hoff samodzielnie zakończył komunizm.

David Hasselhoff nauczył całe pokolenie potomków germańskich plemion jak się bawić i kochać (też prawie). Jego wpływ na niemiecką scenę muzyki popularnej jest nie do przecenienia.

W ogóle słuchając dorobku The Hoffa, przyjdzie nam obcować z przysłówkiem „prawie” dość często. Jego głos jest prawie tak donośny i mocny jak Iggy’ego Popa. Jego teksty prawie tak samo przemyślane jak Davida Bowie’ego czy Boba Dylana. Produkcja prawie na poziomie Timbalanda. Dzięki niemu uczymy się jak bardzo pojemne jest „prawie”. Czyż to nie piękne?

Nie ma chyba bardziej idealnego momentu, by zapoznać się z jego dorobkiem niż w chwili obecnej. We wrześniu 2019 niemiecka wersja rodzimego „Faktu” czyli „Bild” wydała album „David Hasselhoff – Best Of”. Już dawno nikt nie powiedział tak wiele, używając tak niewielu znaków.

David Hasselhoff bild best of class="wp-image-324054"

Dla większości z was David Hasselhoff to przede wszystkim gwiazda kultowych seriali „Nieustraszony” czy „Słoneczny patrol” (do dziś jestem pod wrażeniem tego, jak udawało mu się tak długo i skutecznie wciągać brzuch w tej produkcji). Młodsi czytelnicy/słuchacze ewentualnie mogli natrafić na jego znakomity występ wokalny w piosence True Survivor promującej film „Kung Fury”. Ale zastanawiam się ilu z was przesłuchało choć dwa albumy Davida Hasselhoffa w całości. Piszę „choć dwa”, gdyż The Hoff może pochwalić się dyskografią liczącą aż 14 (!) krążków. A 15 w drodze.

Tak, tak. Lada moment minie 35 lat od jego muzycznego  debiutu. A jaki to był debiut! „Knight Rocker” – taki tytuł nosił jego pierwszy album. Po nim nic już nie było takie samo.

Pochodzące z tego krążka kawałki, takie jak Do You Love Me czy Our First Night Together nadały koloryt dekadzie lat 80.

Jednak dopiero rok 1989 przyniósł prawdziwy przełom, czyli album „Looking For Freedom” z bez wątpienia najpopularniejszym kawałkiem w karierze Hoffa. W ogóle przełom lat 80. i 90. to był dla niego niesamowity czas.

Dobrze było być wtedy Davidem Hasselhoffem. Miał on za sobą jeden szalenie popularny serial, zaczynał drugi, który wkrótce stanie się jednym z najbardziej kultowych w dziejach telewizji (mowa oczywiście o „Baywatch”). I jeszcze zrobił ogromną karierę muzyczną. Wprawdzie tylko w Niemczech, ale nie bądźmy złośliwi. Ilu z was było w stanie w swoim życiu zdobyć popularność chociażby w jednej gminie albo powiecie? A The Hoff zdobył całe Niemcy i to nie siłą polityczną, jak pewien niedoceniony malarz ponad 50 lat wcześniej, tylko kojącymi dźwiękami swojej muzyki.

Jedno jest pewne. Świat byłby o wiele smutniejszy i po prostu gorszy, gdybyśmy nie uświadczyli nigdy kariery wokalnej Davida Hasselhoffa.

Gdy śpiewa on „Do You Believe In Love” to ja jak nigdy chcę mu odpowiedzieć, że „tak”. Oto siła jego głosu! Któż inny lepiej nauczyłby nas francuskiego niż The Hoff w kawałku Je t’aime means I love you (posłuchajcie tylko jak wspaniałe unisono tworzą w nim niesamowite klawisze i magiczne kobiece chórki!). W przejmującym Lonely Is The Night jego głęboki głos jest w stanie przyjemnie pieścić nasze małżowiny. Ból jego samotności tej nocy jest tak dojmujący, że aż czujemy go na własnej skórze.

Nie ma takiego gatunku, z którym by sobie Hasselhoff nie poradził. Na albumie „David Hasselhoff – Best Of” słyszymy go zarówno w ujęciu europopowym, dyskotekowym, bardziej lirycznym, ale też np. rockowym. Hands Up For Rock ‘n’ Roll to prawdziwy hymn każdego, kto kocha mocniejsze brzmienia. To muzyczny pomnik dla elenktycznych gitar, długich (najlepiej trochę kręconych) włosów i dzikiego szaleństwa. Def Leppard czy Scorpionsi mogliby się od niego wiele nauczyć słuchając tego kawałka. No, ale teraz to już za późno...

I jasne, taki Is Everbody Happy jest bardzo podobny w warstwie muzycznej do Leave Me Alone Michaela Jacksona, Crazy For You w refrenie brzmi jak bezczelna zrzynka z YMCA, a Freedom For The World jakby był napisany przez członków ABBY, no ale przecież każdy musi skądś czerpać inspiracje.

Prawdziwą rewelacją jest Keep The Jungle Alive z 1990 roku, muzycznie oparty na ciekawych motywach perkusyjnych, z hipnotyzującym refrenem oraz zwrotkami, w których The Hoff... rapuje. Tak proszę państwa, na długo przed pojawieniem się Eminema, to właśnie David Hasselhoff był białą nadzieją rapu. I to w czasach, gdy rap stawiał dopiero swoje pierwsze kroki. Do tego kawałek ten już na początku lat 90. nawoływał do walki z zanieczyszczaniem środowiska. I niech mi ktoś powie, że The Hoff nie jest jednym z najważniejszych muzyków ostatnich trzech dekad.

Nadchodzący album „Open Your Eyes” The Hoff zapowiada ponoć jako... heavy-metalowy.

REKLAMA

Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać (premiera już w ten piątek, 27 września)! W jego nagrywaniu brali udział gitarzyści Billy’ego Idola oraz L.A. Guns więc coś rzeczywiście może być na rzeczy.

Czy nie jesteśmy szczęściarzami? Kiedyś powiemy naszym wnukom, że żyliśmy w czasach Boba Dylana, Prince’a, Michaela Jacksona, B.B. Kinga, Davida Bowie’ego i Davida Hasselhoffa. Żadne następne pokolenie nie przebije tego. Korzystajcie więc. Jeszcze przed zabraniem się za najnowszy krążek The Hoffa macie kilkanaście jego wcześniejszych albumów do nadrobienia. Powiem wręcz, że trochę wam zazdroszczę tej muzycznej podróży, która jest przed wami.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA